- Do kurwy nędzy, przecież właśnie ich atakujemy od tyłu! - odkrzyknął mu dowódca, Witalij dostrzegł już też, że na białych strojach mieli oznaczenia wojskowe i pagony. Najemnicy byli tego pozbawieni. - Z jakiego wy oddziału?!
- Specnaz! - Palnął z głupia frant Bojko. - Wympieł!
Aktor był z niego żaden, lecz w wykrzykiwanej konwersacji na odległość, w ciemną polarną noc, nie miało to znaczenia.
Posługiwał się drogą spontanicznej eliminacji gorszych odpowiedzi. Nie mogli udawać regularnych wojaków z trzydziestej czwartej - nie mieli mundurów, nie znali numerów pododdziałów i nazwisk dowódców. Na lokalnych partyzantów z kolei mieli zbyt dużo zbyt dobrego i nietypowego sprzętu, co również było widać na pierwszy rzut oka. Wympieł zaś był jednostką specjalizującą się w działaniach przeciwpartyzanckich i ochronie strategicznych obiektów. Na Kaukazie Wympiełowcy byli bezpośrednimi przełożonymi Witalija. Tam chronili instalacje naftowe. Tu w Norylsku również były ważne obiekty przemysłowe, co uzasadniałoby ich obecność. Podanie się za siły specjalne miało jeszcze inną zaletę - z założenia były one tajemnicze i stały ponad zwykłym wojskiem, więc nie wypadało ich zbytnio indagować.
- Pogadamy potem! - Witalij obrócił się bokiem i sięgnął ku osłonie hełmu, dając do zrozumienia, że ma ważniejsze rzeczy na głowie niż pogawędki z piechociarzami.
- Jaki kurwa Specnaz?! Nazwisko?! - dwaj ludzie na tyłach podjeżdżających skuterów unieśli broń, celując do Bojko i O'Hary. Zjeżdżający narciarze już otwierali ogień do konwoju, który także zorientował się, co najmniej kilka sekund za późno i teraz rozpaczliwie próbował się bronić.
- Szto nazwisko!? - Warknął Vader, mierząc do dowódcy. - Wasze nazwisko i stopień! Tam wróg! - Wskazał na konwój. - Wy z trzydziestej czwartej czy aby nie zdrajcy?
Najwyraźniej jednak dowódca tych ludzi wiedział coś więcej o prawdziwym Specnazie, albo miał inne powody, przez które wydał swoim ludziom rozkaz.
- Job twoju mać! Ognia!
Już słysząc literę O, następującą po przekleństwie, Witalij wcisnął spust broni wycelowanej w dowódcę. Celownik HUD smartguna mierzył w pierś mężczyzny. Pojedyńczy strzał, Bojko nie zamierzał udawać Rambo stojąc w miejscu jak tarcza strzelecka i opróżniać magazynki, strojąc groźne miny.
Praktycznie równocześnie rzucił się na ziemię. Po padnięciu, optymistycznie zakładając, że będzie wówczas jeszcze żywy, zamierzał wykończyć z pozycji leżącej to co zostanie z załóg skuterów. |