Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2015, 11:48   #22
del martini
 
del martini's Avatar
 
Reputacja: 1 del martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumny
- Okay, to bierzmy się do roboty – rzucił do Adamsa. – Pakistańce muszą wiedzieć, że nie damy sobie w kaszę dmuchać. Trzeba im to jasno i wyraźnie dać do zrozumienia. Niech zwiększą liczbę funkcjonariuszy na ulicach. Konieczna też będzie prośba o wsparcie medialne – jakiś apel prezydenta czy coś. A z helikopterem to wiadomo – awaria hydrauliki jako wstępna diagnoza plus niekorzystne warunki pogodowe.
Każda osoba ze świata dyplomacji wiedziała, że bez kłamstwa w tym zawodzie się nie obejdzie. Opinię publiczną trzeba odpowiednio urobić i dopilnować, by nie mieszała nosa w nie swoje sprawy. Dlatego była to praca dla cwaniaczków, manipulatorów i doskonałych mówców. Jeremy wpasowywał się idealnie w ten schemat, a rola attaché prasowego stanowiła dla niego powołanie.
- Wezmę kevlarówkę. Dyplomata nie może dać po sobie poznać, że się czegoś boi.
Hotel Serena z pewnością jest dobrze chroniony. W końcu to nie byle jaki hotel, tylko 5-gwiazdkowy luksus! Wzięcie ciężkiej, grubej kamizelki wyglądałoby strasznie obciachowo, a lekką kevlarówkę dało się z powodzeniem schować pod garniturem.
Wiadomość o opóźnieniu spotkania przyjął z lekkim rozczarowaniem, może nawet złością. Do rządu chińskiego zawsze nastawiony był wrogo. Ale nie mógł ścierpieć takiej bezczelności jakiej właśnie dopuścił się ich ambasador. Poczuł się kurwa ważny! Niestety nie on tu podejmował decyzje. Może kiedyś awansuje, ale na razie musi się pogodzić z rolą asystenta. Był stanowczo za młody na tak poważną fuchę jak ambasador – do tego potrzeba wiele lat doświadczenia, a ci, którzy osiągnęli ten stopień przed pięćdziesiątką, mogą czuć się wyjątkowi.
Delegacja złożona z Monici, Tony’ego i Jeremy’ego została przywitany błyskami fleszów. Tony podający rękę Romanowowi i temu chińskiemu skurczybykowi – to były zdjęcia na pierwsze strony jutrzejszych pismaków. „Pojednanie przeciwko terroryzmowi w Islamabadzie”? A może „Spotkanie na szczycie wielkiej trójki”? – pospekulował odnośnie nagłówków.
Musiał teraz porozmawiać z dziennikarzami. Z większością zamienił tylko po kilka słów, tłumacząc zniknięcie Chinooka lub komentując wydarzenia na lotnisku. Pytania szczególnie się nie różniły, toteż odpowiedzi były prawie takie same. W końcu nie chciał faworyzować BBC czy CNN – skłonny był powiedzieć co nieco więcej jedynie The Washington Post z oczywistych powodów.
Czas dla dziennikarzy minął i należało skierować się ku sali konferencyjnej. Oświadczenie rozpoczął Tony. Na słowa: „Nie możemy oddać ulic terrorystom”, które wzbudziły powszechne uznanie, podekscytowany Jeremy założył nogę na nogę i splótł palce rozglądając się z wyższością po sali. Później przyszła kolej na Romanowa. Jego angielski był, jak na obcokrajowca dobry, jednak nie udało mu się pozbyć naleciałości słowiańskich w akcencie.
- Sytuacja w Pakistanie wymaga natychmiastowego działania, dlatego w porozumieniu z lokalnymi władzami postanowiliśmy przysłać naszych żołnierzy – na tak zaskakujące słowa rosyjskiego ambasadora, sala odpowiedziała niemałym poruszeniem.
Nie był to koniec zaskoczeń na ten dzień. Skurczybyk Jung Lung nie pozostał dłużny Rosjaninowi. Wiadomość o „wszelkiej potrzebnej pomocy” od Chin stanowiła spore rozczarowanie dla Jeremy’ego. Waszyngton nie będzie zadowolony z przebiegu sytuacji, to pewne. Prezydent musi opieprzyć nowy pakistański rząd, w końcu Stany są najpotężniejszym państwem świata i nie dopuszczają sprzeciwu. A zachowanie Pakistańczyków trzeba było nazwać samowolką. Takie decyzje należy omawiać z głównym partnerem strategicznym!
- Czy chciałby jeszcze ktoś coś dodać? – Lung zwrócił się do zebranych. Żaden dyplomata nie odpowiedział. – W takim razie przejdźmy do drugiej części naszego spotkania.
Newport musiał zachować zimną krew. Oświadczenia ambasadorów Rosji i Chin zachwiały jeszcze bardziej jego spokojem, którego nie miał okazji zaznać od rana.
- Jakie kroki podejmie teraz rząd amerykański?
Stuknął 3 razy w mikrofon sprawdzając nagłośnienie. Taki miał zwyczaj, sądził, że skupia to uwagę zebranych.
- Przede wszystkim będziemy rozmawiać. Jeśli apele o zaprzestanie aktów terroryzmu nie dadzą efektu, zaczniemy działać. We współpracy z Rosjanami i Chińczykami utrzymamy w tym kraju porządek – Newport mówił spokojnie, ale zdecydowanie, mocno akcentując niektóre wyrazy.
- Jak się pan ustosunkuje do oświadczenia pana Lunga i Romanowa?
- Prawdopodobnie obyłoby się bez pomocy rządów chińskiego i rosyjskiego. W każdym razie, nie będziemy kwestionować słuszności decyzji podjętej przez lokalne władze. Rozumiemy, że chcą utrzymać w kraju porządek i szanujemy ich decyzję.
- Czy wiadomo już, co stało się z zaginionym helikopterem?
- Owszem, wrak został odnaleziony. Według wstępnej ekspertyzy rozbił się na skutek niesprzyjających warunków pogodowych. Najprawdopodobniej nastąpiła awaria systemu hydraulicznego, który przy niesprzyjających warunkach doprowadził do wypadku – Jeremy nerwowo się przekręcił. Nie chciał otrzymać tego pytania, miał nadzieję że media skupią się bardziej na oświadczeniach Romanowa i Lunga.
Zdecydowanie większe zainteresowanie budziły delegacje dwóch pozostałych mocarstw. Stany Zjednoczone spadły na drugi plan, co było bolesnym ciosem dla polityki zagranicznej. Informacja o przysłaniu żołnierzy i pomocy militarnej dwóch największych rywali stanowiła świetną pożywkę dla dziennikarzy. Jutro zapowiadał się bardzo dobry dzień, jeśli chodzi o liczbę sprzedanych egzemplarzy gazet.
 
__________________
I am not in danger, I AM THE DANGER
-Walter White
del martini jest offline