I tak nie mamy łączności, więc w dużej mierze działamy "aż wyczucie pokaże, że nie ma czasu". Ted będzie uciekał jak będzie się zanosiło, że jest niedobrze - i tak będą próbować go złapać, i tak jest to dywersja.
Proponuję to samo dla Galena - u niego zostaną nóż i łańcuch dwimerytowy, by w razie czego uciec w ogóle i coś próbować i zgrupować się z przede wszystkim Irmą i Brego.
Pierwszy punkt zborny w ogrodzie, może pod włazem w Nekropolii. Jeżeli będzie spalony, to miejscu, w którym po raz pierwszy przedostaliśmy się do wnętrza tutaj.
Technicznie Brego i Irma uciekają ostatni, nawet jeżeli Galen wypadnie przez wejście, bo ma on największe możliwości bojowe, ba, może nawet sprintować po dnie - Irma musi tylko uczepić się jego szyi, ponieważ płynie, opór o wodę będzie i tak mniejszą przeszkodą niż wolniejsze jej tempo biegu jej na powierzchi, a vodyanoi to nie homary. No i nie pływają tyłem.
Galen ma przede wszystkim nie dać się schwytać - jego kluczujemy do ewentualnego wydostania się za barierę miejską. Ewentualnie, jeżeli będą jeńcy do potrzebnej pomocy i będzie dość wcześnie jakoś współpracujcie i razem mordujcie vodyanoi. Po prostu nie dopuśćcie by Galena schwytano, bez względu na cokolwiek. Galen też zachowuje mapę, na wszelki wypadek.
Powodzenia panowie. Brałem już w pierwszym epizodzie udział w niemożliwej akcji, ale to jest dopiero szaleństwo.
P.S.
MG, nie mamy wiele czasu, ale czekamy rozsądnie, korzystając z możliwości obserwacyjnych oczu kota, na zmniejszenie ruchu poszukiwawczego. Niedługo. Ale będziemy ryzykować, że uznają, że uciekliśmy z miasta/że wzmocnią raczej bramy i będą mieli wyspecjalizowany team hunterów, niż że będą jak mrówki... |