Podwórze di Mortiego
Leonardo di Morti zdjął fartuch i strzepnął pył z ubrania, po czym zastanowił się krótko. I odrzekł.
-
A zacny temat, zacny. Nie mam niczego takiego ani w planach, ani na zbyciu. Ale skoro mistrz Witalis tak rozpaczliwie potrzebuje natchnienia, tędy pozwolę jego uczniom szkice zrobić. Właśnie kończę "Poranek księżniczki", piękną rzeźbę. Milo, przyprowadź gości na dół. I każ przyrządzić mi kiełbaski, bom zgłodniał.
Uczeń di Mortiego wydał kilka poleceń kobiecie zamiatającej podwórze i poprowadził
Svena i
Gudiego do drzwi budynku, i schodami zaraz za wejściem w dół, do starej piwnicy na wino, którą wcześniej oglądali z góry, przez otwartą klapę.
Przed furtą Arno spojrzał na rewelacje
Witalisa z mieszanymi uczuciami. Ale po chwili zastanowienia wzruszył ramionami.
-
Mnie zajedno, możemy wpadać i zrobić rzeźnię, możemy zaczekać.
I obaj spojrzeli na
Wernera.