Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2015, 12:29   #635
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Odchodzący w stronę zachodzącego słońca

Thorgun po raz pierwszy chyba coś zrobił nim pomyślał nad tym. Decyzja, którą podjął była nagła i szybka, lecz nie zamierzał jej zmieniać. Choć z jednej strony chciał zostać z drużyną, to jednak ostatnie wydarzenia sprawiły, że był za blisko śmierci by po raz kolejny rzucać jej wyzwanie. Nie bał się że umrze, bał się tego, że zostanie pochowany nie tak jak pragnął i jak zasługiwał. Nie widziała mu się mała mogiła, w zapomnianym przez Bogów miejscu, gdzie psy dupą szczekały. Tak nie powinien umierać żołnierz. Wojownik. Człowiek honoru, który całe swoje życie pragnął przywrócić dobre imię swojemu klanowi.

Krasnolud szedł milcząco za Khaidar, i zastanawiał się, dlaczego na wszystkie grudki spaczenia chciał powiązać swój los z Khazadką. Była wkurzająca, jej delikatność była na poziomie szarżującego minotaura, wdzięku miała tyle co tańczące Nurglingi. A jednak była kimś, komu nie bał się powierzyć swojego życia. Jej nieliczne zalety, były na tyle ważne, że jej wady gdzieś ginęły w ich blasku.

Hurran, Dorrin również odchodzili. Drużyna sypała się, niczym bohaterowie jakiejś taniej książki. Każdy stracił zapał, sens dalszej wędrówki, lub po prostu wolał żyć. Misja gdzieś przestała liczyć się, a okazja na odejście sama nadeszła. Ciemne, duszne i mroczne krasnoludzkie podziemia, przypomniały Strzelcowi, że to ląd, świat na górze był jego domem i miejscem. Miał dość przeklętych skavenów, których non stop napotykał, i z wielką przyjemnością posyłał do piachu. Ironia losu, że żołnierzowi znudziła się wojaczka. Chciał odpocząć. Zamknąć oczy i po prostu zostawić to za sobą. Szansa była na wyciągnięcie ręki. Musiał z niej skorzystać.

Podszedł więc do każdego z członków drużyny, który zostawał i pożegnał się. Nawet z Roranem, rzucając mu tylko zdawkowe “trzymaj się”. Z nich wszystkich tylko jego mu nie było żal. Kombinator, którego sekrety, tajemnice doprowadziły do obecnej sytuacji. Niech mu ziemia lekką będzie, i niech trzyma się od niego z daleka. Resztę będzie jednak miło i ciepło wspominał. Byli jego towarzyszami, braćmi krwi i broni. Tego się nie zapomina.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline