Sven nie dając po sobie nic poznać ruszył za przewodnikiem.
Niespodziewał się żadnych kłopotów tam na dole w pracowni.
Jego pycha i samouwielbienie podpowiadało mu, że świetnie się spisali więc liczył tylko na pozytywne rozwiązanie tej sprawy. Ciągle uśmiechnięty poklepał ręką swój buzdygan i na nim oparł swą dłoń gdy stanęli przed mistrzem |