Wątek: Tacy jak ty 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2007, 16:32   #55
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Jak to dobrze że mam niezły refleks. No i, że, w swej mądrości spodziewałem się, że ten gnom będzie próbował wywinąć mi jakiś numer. Jak każdy stwór pozbawiony honoru chciał mi strzelić w plecy i w sumie, to do dzisiaj nie wiem dlaczego puściłem płazem taką zniewagę... Przecież mógłbym go wykończyć jednym słowem. Być może jednak słodki szum dżungli był mi milszy niż wizja spalonych, skwierczących i śmierdzących resztek "łowcy czarownic i innego pomiotu". Z naciskiem na "pomiotu".

Myślałem, że będę mógł tutaj spokojnie zastanowić się nad tym czemu nie wącham kwiatków od spodu ale całkiem żywo maszeruję po tym nienajlepszym ze światów. Niestety, "nienajlepszy ze światów" udowadniał mi coraz dobitniej, że jestem jeszcze całkiem żywy - stada komarów wypijały ze mnie hektolitry krwi, plątaniny chwastów przeszkadzały mi w wędrówce. No i wszędzie pełno zwierząt, plumkających, śpiewających, wyjących. Byłem już zmęczony widokiem żywych. Mógłby tak się jakiś cmentarz nam trafić po drodze, albo co... Nagle wpadłem w plątaninę lian z której ledwo się wyplątałem (klnąc przy tym szpetnie). Dalej było jeszcze gorzej - na szczęście rycerzyk ze swoim mieczem się do czegoś przydał; "w sumie atakowanie mieczem roślin ma już przećwiczone" - zachichotałem w myślach, przypominając sobie jego halucynacje jakie objawiły mu się podczas wędrówki do Groty.

Nagle zza liścia wyłoniła się, może i tajemnicza acz całkiem nadobna postać. Założę się że Avalanche'owi ślina pociekła po zbroi. zresztą nawet i mnie chyba pociekła bo poczułem że coś mi koszula zawilgotniała. Ale może to głód tak na mnie działał. Tak, ewidetnie, to musiał być głód! Stanąłem w miejscu i stałem nieruchomo dopóki postać nie przemówiła do nas. Wysłuchawszy ją, odpowiedziałem:

- Nazywam się Vriess - tu skłoniłem się lekko - Ja i moi towarzysze będziemy Ci bardzo wdzięczni jeżeli zabierzesz nas do swojej wioski. A mnie przedstawisz waszemu wioskowemu magowi.

W sumie było to jakieś wyjście z sytuacji. Oczywiście mógłbym zadać sakramentalne pytanie: "a co będziecie z tego mieli?", jednakże tubylcy nie wyglądali mi na tak pazernych jak większość wieśniaków ze znanych mi królestw. Zresztą w razie czego najwyżej się ich wyrżnie... Poza tym, wpadłem na pewien pomysł - być może to jakiś miejscowy znachor bawił się we wskrzeszanie nieznanych rozbitków. Chociaż raczej nie. No, ale może będzie przynajmniej coś wiedział.

- I nie przejmuj się, proszę tymi na plaży - dodałem po chwili - nie są tego warci. - po czym wyminąłem postać, cały czas badawczo się jej przyglądając.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.

Ostatnio edytowane przez Chrapek : 29-03-2007 o 18:13. Powód: Albowiem gdybym mówił językami aniołów a miłości nie miał byłbym jako ta miedź brzęcząca albo rydzyk brzmiący
Chrapek jest offline