-A mnie brzuch napierdala.
Skomentował swój stan po odzyskaniu świadomości i rozeznał się w sytuacji.
-Wygraliśmy? Z bólu albo braku krwi musiałem panów na chwilę opuścić.
Spróbował w jakiś lepszy sposób usadowić się na koniu. Z każdym krokiem konia czuł mniej lub bardziej silny ból.
-Przydałby się wygodny wóz i łóżko i ciepła kąpiel i medyk co się fachowo zna.
Zobaczył nowo przybyłych.
-Panów nie znam. Pozwólcie, że się przedstawię, Felix von Welf imperialny czarodziej bitewny i absolwent akademii oficerskiej w Altdorfie, dziękuję za pomoc udzieloną na trakcie. Może ktoś zrelacjonować co się stało odkąd tak niefortunnie oberwałem aż do teraz. Z perspektywy czasu było trzeba im dać te durne bełty. -I jeszcze jedno, Burkhard, dobra robota z tym koniem. Możesz nam coś więcej powiedzieć o wiosce zanim tam dotrzemy? Cieszysz się właściwie, że do domu wracasz?
Widok domów był ukojeniem dla zmęczonego wędrowca. Po tym wszystkim teraz może wreszcie odpocznie pod solidnym dachem i na czymś innym niż kamień. W dodatku festiwal dzień radosny to lżej będzie śmierć towarzyszy wspominać.
Odźwierny też ich pamiętał i wpuścił nie robiąc problemów. Miło było wiedzieć, że ktoś ich pamiętał i jak ostatnio mieli w zwyczaju do dobrych rzeczy przypałętały się złe, Eugen. Szczęściem Ivan zaczął szybko coś paplać.
-Racja, racja. Ledwo się trzymam usiąść, odpocząć zregenerować siły a potem można myśleć o opowieści. Dość powiedzieć las dał nam w kość. Co dzisiaj świętujecie? Jakieś lokalne święto? I tak chłopca w lesie znaleźliśmy i szukamy jego rodziców.
Teraz znów zaczął nad wyraz się niepokoić. Co jeżeli radość mieszkańców to wynik jakiejś czarnoksięskiej sztuczki lub to jakaś iluzja, której nie potrafi rozszyfrować tak jak i nie potrafił rozszyfrować przekleństwa pierścienia? Nawet jeżeli to i tak nie ucieknie, musi wejść w pułapkę i udawać, że jej nie ma. Pytająco spojrzał na chłopca i Thurina. Jeden jak on potrafił czuć magię a drugi czuł ją w odwrotny sposób. |