Czerwone światełka powoli zamieniały swą barwę na zielone, podczas gdy pancerz równie powoli stygł.
Prawie się udało.
Ale, jak to mówią, prawie robi dużą różnicę. W tym przypadku owa różnica mogła kosztować życie jego bądź Jonesa. A nie po to w końcu się roznieśli w pył eskadrę Mątw i uciekli przed ostrzałem Ławicy, a potem wylądowali na powierzchni Perły, by teraz zginąć od jakiegoś niesionego wichrem kawałka soli.
Przeklinając w duchu idiotę, który zdecydował się na lądowanie i pozostawił ich (czyli dzielną załogę Thundera) w godnej pożałowania sytuacji, Tony włączył radio, usiłując wychwycić coś spośród licznych szumów i trzasków. Jeśli wśród tych zakłóceń przewijały się jakieś komunikaty Polarian, to Tony nie potrafił ich odróżnić od innych zgrzytów i chrzęstów.
- Komputer, sytuacja na zewnątrz? - spytał.
Pokładowy komputer miał mały rozumek, ale Thunder na planetach lądować mógł i kilka informacji na temat świata zewnętrznego komputerek potrafił podać.
- Atmosfera nie nadaje się do oddychania. Temperatura... siła wiatru... Ciągłe trafienia w pancerz... Zalecane włączenie tarczy...
To już była lekka przesada. Thunder to nie była elegancka limuzyna, której lakierowi mogło zaszkodzić trochę gradu.
Ale wdzianka, w jakich chodziła załoga Ajolosa, nie dorównywały odpornością pancerzowi Thundera.
Przez moment Tony zastanawiał się, czy wśród zabranych z AJOLOSA zapasów znajdzie się coś przydatnego, coś, co pozwoliłoby im dotrzeć cało i zdrowo do reszty drużyny, ale jakoś mu się nie zdawało, by broń ręczna albo zasobniki z tlenem dały się przerobić na jakąś osłonę przed tym, co szalało na zewnątrz. Kombinezony były świetne w kosmosie i próżnię miały w dużym poważaniu, ale zmasowany ostrzał kamieniami, gradem, czy co to tam niósł wiatr, mógł je nieco nadwyrężyć. A trafienie w hełm mogłoby się skończyć tragicznie.
- Thunder do lądownika, Thunder do lądownika. Jesteśmy jakieś dwa kilometry od was i będziemy mieli pewne trudności z dotarciem do lądownika. Za mocno pada i przydałaby się nam jakaś pomoc. Ktoś w Scorpionie dla ochrony. Odbiór.
Przełączył się na odbiór, potem obrócił się do Jonesa i ponownie przechodząc na łączność wewnętrzną powiedział:
- Jeśli nam nie pomogą - powiedział - to wymontujemy drzwi do Thundera, przerobimy je na parasole i pójdziemy do lądownika.
Myśliwiec, prócz licznych zalet, miał jedną zasadniczą wadę - w najmniejszym nawet stopniu nie nadawał się na pojazd lądowy, zaś ponowny start i lądowanie mogły się zakończyć dla załogi niezbyt dobrze. Lepiej już było spróbować iść pieszo.
Czekając na przybycie posiłków opisał w pamięci komputera pokładowego wszystkie zdarzenia, jakie doprowadziły do zniszczenia korwety. Miał nadzieję, że ktoś kiedyś odnajdzie Thundera i prawda wyjdzie na jaw.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 28-02-2015 o 09:20.
|