Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2015, 19:43   #639
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Wygląda na to że dla większości z nas sprawa jest już przesądzona, nie widzę też innych kandydatów, wobec czego z dniem dzisiejszym była 8 drużyna, 5 plutonu, 2 kompanii Czarnego Sztandaru, w pomniejszonym i powiększonym składzie poddała się pod dowództwo Galeba Galvinsona. Po chwili milcznia i zadumy Thorin wyjasnił starym i nowym towarzyszom. - Wiem że niektórzy uważają ową drużynę za rozwiązaną, inni nie byli nawet w jej szeregach, jednak uważam że jest to jedna z niewielu rzeczy która faktycznie nas scaliła, z która wiążą się wspomnienia i wspólnie przelana krew, dokonania o których można by z dumą wspominać. Nie bez kozery sztandar oddziału towarzyszył nam w tunelach pod młynem, mimo iż oddział już wtedy był formalnie rozwiązany. Za zgodą nowego thazora chciałbym przywrócić formalnie istnienie owego oddziału, choćby i miał być samozwańczą formacją. Przynajmniej wiemy że tworzymy ją sami i na własnych warunkach. Z całym bogactwem jego historii i dokonań oraz z czystą kartą nie związaną już ani z Azul ani jej królem.

Thorin wyciągnął czystą kartę po czym zapisał na niej dnia 16 Vharukaz, czas Aurazytu, Anugaz Veaghir 5568 KK funkcję thazora zakończył Detlef Thorvaldsson po bezpiecznym wyprowadzeniu drużyny z Azul. Nowym thazorem został rhunki Galeb Galvinson.

- Rad bym był gdybyście panowie podpisem poświadczyli ów dokument, dla potrzeb kroniki i oddziału. Oczywiście ci którzy mogą - zerknął w stronę Rorana, - na pozostałych ów dokument po prostu poczeka. Jednocześnie chcę wyraźnie podziękować tobie Detlefie Thorvaldssonie za dotychczasowe przywództwo i za wyprowadznie nas z tych mrocznych tuneli. Przodkowie świadkami ile nas to trudu i wysiłku kosztowało i wiem, że nie zawsze byliśmy łatwą w prowadzeniu ekipą, tym większa tobie chwała za wydostanie nas z Azul. Każdego z nas w tym udział został lub zostanie spisany i zapamiętany, także twój Roranie , niezależnie bowiem od ocen czy zarzutów każdy z nas do tej pory pracowałby w Azul gdybyś do nas nie dotarł. Thorin przyszykował pióro i dokument, samemu kreśląc swe imię i nazwisko pod nim. Następnie przekazywał kolejno tym którzy swój wybór gotowi byli poprzeć nie tylko słowna deklaracją ale i pieczęcią - jaką dla każdego khazada był jego własny podpis.

- Czynis mi psykrosc Tholinie podsuwajac to pod nos, potsebujes potwielcen, sapewnien, dowodow? Me slowo jest mym honolem i piececią. Nie sucam ich na wiatl, jest jak góly, wiecne, twalde i niesmienne. Cos walt jest ten papiel? Jeseli ktos mialby je slamac i tak je slamie i becie to walte jeno kominka. Puste obietnice, klamstwa, slowa bes poklycia i paplanie co im slina na jesor psyniesie to takie clece psywaly nie godne klasnoluda. Mam swoje sasady psyjacielu, o ktolych istnienia nie miales plawa wieciec do tej pory. Mam nacieje se slosumies. - rzekl Kyan spokojnie do kronikarza odsuwajac niespiesznie od swojego lica kronike wraz z piorem

-Czynisz i ty mi przykrość zapominając chyba, że jestem kronikarzem. Owszem zanotuję że wybrałeś thazora bo notowanie wydarzeń to moja dziedzina. Myślę jednak o przyszłych pokoleniach, oddalonych od naszych żywotów może i o setki czy tysiące lat. Owszem oni wówczas przeczytają kim dowodził Galeb Galvinson, zupełnie jednak inaczej patrzeć będą na ową kronikę i jej treść jeśli poparta będzie dowodami, a takowymi są właśnie nasze podpisy. Nie bez przyczyny w księgę wtopione są pamiątki z Izor, kły pokonanych ogrów, skóra wendigo. Zamierzam zrobić z kroniki żywy dokument świadczący o tym co zaszło, nie tylko czysty zapis zdarzeń jednego z wielu kronikarzy. - opowiedział Thorin

- Cisza. - warknął Galeb - Chorągiew zachowujemy. Będzie symbolem naszej drużyny. Bez żadnych zbędnym podtekstów, bez żadnej nazwy. Nie trzeba nam też podpisów pod tym. Jesteśmy krasnoludami, a nie ludźmi. Przeto zapisz takie oto słowa Thorinie. Sam bym to w swojej księdze zanotował, ale wiadomo.- - złapał oddech i zaczął- “Przybyliśmy do Karak Azul nie wiedząc co nas czeka. Było nas dziesięciu...“

Gestem ręki Thorin dał znać Glabowi by przerwał i nie trudził się dalej. - To brzmi jak zapis kroniki. Opisałem już część w której się spotkaliśmy.

Uniesieniem dłoni Galeb dał znak Thorinowi, aby ten mu nie przerywał i notował dalej.

-”... nie wiedzieliśmy co nas tam czeka. Dzisiaj opuściliśmy Azul. Zostało nas ośmiu. Czterech z pośród dziesiątki, która rozpoczynała tą podróż. Dołączyło do nas wielu, lecz czterech z pośród nich tylko pozostało. Czterech i czterech, ośmiu razem. Ruszamy do Smoczej Skały, aby tam siły swe odzyskać i ustalić co czynić dalej… już nie jako oddział uwiązany przez monarchę, arystokratę czy kogokolwiek, ale jako drużyna wolnych khazadów, którzy razem przelali krew i razem dzieliła trudy. Nie raz ocieraliśmy się o śmierć, niechaj więc czarna chorągiew symbolem naszym będzie jako hołd dla Gazula, bowiem czerń nas połączyła. Możliwe że kiedyś Przeszłość nas dogoni… oby później niż prędzej. Jeżeli tak się stanie, będziemy gotowi. Póki co cieszmy się odzyskaną swobodą. Są to słowa Galeba, syna Galvina, a spisał je Thorin, syn Alrika.” - Galeb pokiwał głową - To będzie dobre. Tyle. Chyba jedyna kwestia jakiej nie ustaliliśmy to Południowy Fort, ale jako że mamy mieć głowy nisko i się nie wychylać ominiemy go. Póki co odpocznijmy. Za mało mieliśmy okazji aby o pełnych brzuchach i zwilżonych gardłach iść spać.

Thorin uważnie zanotował każde słowo na “brudnopisie” jakim stała się w obecnej chwili niedoszła umowa z jednym podpisem. Zmienił jednak zakończenie wymawiając na głos - powiedział Galeb syn Galvina i poprzedzając całą jego wypowiedź cudzysłowiem . - To że spisuję te słowa wynika już z samej koniki, jej nazwy, tytułu, unikam powtarzania tej oczywistosci przy każdej cytowanej wypowiedzi, brzmiałoby to bowiem sztucznie, jak gdybym musiał ten fakt potwierdzać co chwilę. Stanie się jednak jak mówisz, zacytuję twoje słowa w kronice gdy tylko nadgonię w niej chronologię, ostatni zapis mam gdzieś bowiem w tunelach a i to jedynie w notatkach nie w samej kronice. Skinął głową Thorin jakby potwierdzając swoje zamiary.

Po naradzie Galeb wyznaczył warty. Najlżej ranni mieli się podjąć stróżowania. Najpierw Detlef, później Dirk i Ergan, po nich Grundi, zaś nad ranem nad wszystkimi miał czuwać sam Galeb.

Thorin rad z takiego przydziału uszykował sobie miejsce w grocie do spania. Nie zamierzał tego wieczora wiele robić, cały organizm aż prosił się o wypoczynek, kolejny poranek oznaczał ponowną potrzebę opieki nad rannymi, choć musiał przyznać że tych stanowczo dzisiejszego dnia ubyło. Dobrze wspominał każdego z nieobecnych Khaidar której temperament nie miał sobie równych, Thorguna najlepszego strzelca jakiego znał, Dorrina największego siłacza i niezmordowanego wojownika, a nawet Hurana, starego khazada który służył im pomocą jako przewodnik. O każdym miało się znaleźć słowo czy dwa w kronice , miał jednak nadzieje że kiedyś jeszcze ich spotka.
 
Eliasz jest offline