Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2015, 13:30   #640
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdy już wszyscy byli na powierzchni, gdy wspieli sie po orczych linach Dirk jako pierwszą rzecz priorytetową zaspokoił pragnienie. Następnie rozpoczął myć się w śniegu, mydlił się mydłem, a usówał je śniegiem. Oczyścił także ubranie. Zanim ubranie przeschło Huran postanowił ruszyć, a w raz z nim poszli Dorrin, Khaidar i Thorgun. Dirk pożegnał się z nimi po żołniersku, prostym uściskiem dłoni.
Odświeżony postanowił zaczepić Rorana. Była to idealna okazja by go sprawdzić. Reakcja Rorana przekroczyła najśmielsze oczekiwania Dirka. Roran przyparty do muru zareagował jak pospolity zbój, jak ranny zwierz nie mający drogi ucieczki, zachowywał się agresywnie. I gdyby był tak przebiegły jak o sobie mniema odpowiedział by Dirkowi na pytania nie koniecznie mówiąc prawdę. Reagując wściekłością potwierdził przypuszczenia Dirka, że zdradził grupę. Do tego zupełnie nie reagował na osobiste obelgi, które Dirk w niego ciskał. Tym samym utwierdzał Dirka w przekonaniu, że Roran jest pozbawiony honoru. Dirk był cały ten czas spokojny, całą uwagę koncentrował na mowie ciała Rorana, na jego nieskładnych odpowiedziach, na jego złości, na groźbach jakie rzucał pod adresem Dirka. W ten sposób zachowywali się winni, tak postępowali banici, szuje i wyjęci spod prawa. Zachowanie Rorana rozczarowało Dirka, bo ten miał nadzieję, że ów choć trochę zachowa zdrowego rozsądku. Nie na darmo w Ostermarku powiada się, że na złodzieju czapka gore. Roran był winny, a winy te były znacznie poważniejsze niż Dirk początkowo sądził. Możliwe, że nawet Roran miał ich zwabić do Południowego Fortu w pułapkę. Ta myśl nie dawała alchemikowi spokoju, a pasowała do roranowej tyrady idealnie. Roran obawiał się niewygodnych pytań, tak jak pospolity zdrajca przyłapany na gorącym uczynku, jak rzezimieszek złapany za kołnierz.
Po wstawieniu się za Roranem Galeba i Detlefa, Dirk spuścił z tonu, nie miał zamiaru doprowadzać do rozlewu krwii, do waśni wewnątrz oddziału. Co chciał osiągnąć, osiągnął i to z nawiązką. Po chwili dosłyszał jak Roran przyjacieluje Galebowi, stary cap szukał sojuszników. Co świadczyło o tym, że bał się Dirka. Urgrimson zadowolony z siebie postanowił zapalić fajkę. Był w miarę czysty, wydobył z Rorana nawet więcej informacji niż się spodziewał, mając wcześniej Rorana za sprytnego. Nie sądził by można byłoby być takim głupcem i podać się na tacy.
Urgrimson wrócił do swoich zajęć, musiał zrobić przegląd ekwipunku, przepakować się, ubrć w ciepłe zimowe ubranie. Do tego Thorin miał spory zapas zużytych bandaży, które Dirk wziął od niego. Zagotował wody w całym hełmie orczym, dodał wióry mydła I ponownie zagotował, gdy woda wrzała umieścił w niej zużyte posklejane bandaże. Wodę nasiąkniętą krwią wylewał, bandaże przepłukał, by ponownie powtóżyć czynność, aż namydlona woda przestala się barwić na czerwono od krwii. W ten sposób zregenerował cały zapas bandaży, które Thorin zwyczajnie wywalił.
Wieczorem, po spowiedzi Rorana galebowi, zainicjowanej przez Dirkową nieustępliwość, rozpoczęła się debata, kto będzie kolejnym dowódcą. Dirk siedział z boku, popijając herbatkę ze świerzych liści górskiego tymianku, których znalazł odrobinę pod śniegiem. Siedział, pił, palił i słuchał. Nawet sam wtrącił się raz czy dwa, jednak to było bez celowe. Galeb mamrotał coś o jakiejś wróżce, przez co Dirk musiał siłą woli powstrzymywać się aby mu nie parsknąć śmiechem prosto w twarz.
Aż w końcu stało się. Dowódcą oddziału mianował się Galeb, który z racji kowala run był najlepszym kandydatem wedle opini Dirka. Urgrimson ani nie sprzeciwił się ani nie zaaprobował oficjalnie wyboru. W myśl zasady milczącej zgody. Jednak ta cała narada zmieniła coś w Dirku. Otworzyły mu się oczy na podejście pozostałych do powagi leczenia. Oni wszyscy chyba uważali, że im się należy opieka Thorina jak i medykamenty Dirka. Nawet nie zdawali sobie sprawy jak bardzo są w błędzie. Ale poczekamy, zobaczymy. Już było widać różnice w leczeniu, Dirk niemal był sprawny, a Roran z Galebem by być w podobnym stanie potrzebowali tygodni jak nie miesięcy. Dirk był cierpliwy, jako alchemic musiał się tego już dawno nauczyć, wiedział, że przyjdzie czas gdy zabraknie leków, a wtenczas będą mogli docenić to co mieli, a utracili. Dla nich to były tylko leki i maści, jednak gdyby mieli zapłacić z ate specjały, za ten towar rarytasowy pewnie zaczęliby go doceniać. Wystarczy tylko poczekać. Wedle opinii Dirka, jedynie Thorin zasługiwał na to by dawać mu darmowe maści, by przygotować dla niego lek przyśpieszający regenerację spalonej skóry, aż w końcu by to właśnie Thorinowi i nikomu innemu przygotować maść na porost włosów. Pozostali, pozostali jeśli zechcą otrzymać takie maści słono za nie zapłacą. Bo nie tylko była to niedostępna rzecz dla takich obwiesi jakimi byli, ale także rzecz niezmiernie droga, choć samo wykonanie i składniki już nie były aż tak niedostępne ani drogie.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline