Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2007, 18:20   #277
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Bertram
- Ojej, poważnie? – przejęła się dziewczyna w mantinkach – to trzeba wezwać pogotowie, dzwoniłeś po nich? – odruchowo sięgnęła po komórkę do kieszeni i zrobiła dwa kroki w kierunku, który wskazał Bertram.
- Gdzie lecisz Beth?! – szarpnęła ją za rękę długowłosa dziewczyna – i tak mu nie pomożesz, głupia! – skarciła ją tonem starszej siostry, i chyba faktycznie była trochę starsza. Spojrzała surowo na obcego.
- Słuchaj no, nie znamy Cię i nigdzie z Tobą nie pójdziemy, jak chcesz to przyciągnij go do naszej klatki, zostawimy otwarte drzwi. To ten blok, numer 215. –
W jej głosie Bertram wyczuł napięcie, podenerwowanie i lęk. Była taka młoda, nie znała świata ani troszkę, zwłaszcza jego świata. Usłyszał jej dziewicze serce walące w piersi jak oszalałe, jakby jej podświadomość odkryła już prawdę, której umysł jeszcze nie był pewien – powiew śmierci.
Krew szumiała w jej żyłach najpiękniejszą z pieśni – rozmarzył się na chwilę na samo wyobrażenie smaku jej krwi. Tętnica na jej smukłej szyi, nabrzmiała nektarem płynącym w jej wnętrzu, zdała mu się zdrojem rozkoszy i piękna… Bertram apetycznie oblizał usta.
- Chodź Beth, matka stoi w oknie, nie możemy dłużej rozmawiać, sorry. – pociągnęła siostrę w bok za rękę próbując go ominąć. Spotkanie Bertrama tak ja usztywniło, że nie mogła spuścić z niego wzroku. Odchodziła patrząc nieustannie przez ramię.
- Przykro mi, musimy iść. Pa! – powiedziała smutno ta druga, ponownie pomachała mu mantinką i poszła spokojnie za siostrą.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 29-03-2007 o 19:43.
Lorn jest offline