Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-03-2007, 21:24   #271
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny
Feliks Feldman


Po ekspozycji jego osoby przez Michaela można było zaobserwować cały szereg zmian w mimice twarzy potwora. Najpierw jego brwi uniosły się w wyrazie zdziwienia a następnie fala gniewu zalała jego oblicze. Na Monique spojrzał z niemalże strachem w oczach jakby oczekiwał kolejnego ciosu. Nic nie odpowiedział tylko rozglądał się nerwowo jak kot zapędzony w kąt. Wyglądał jakby spojrzenia go raniły. Kurczył się pod nimi jak rzeźba z lodu pod promieniami słońca.

Obserwował zabieg usuwania szkła bardzo nieobecnym wzrokiem, był chyba bardzo daleko z stąd. Gdy starszy wampir opuścił garderobę, Feliks znowu zdawało by się, że odetchnął.

- Matko przenajświętsza, czy on tak zawsze? Wybaczcie, ale czułem się jak na przesłuchaniu. Czy ktoś z Was był kiedyś na przesłuchaniu? Nieważne. Szczerze mówiąc to jestem trochę skołowany. Zdałem sobie sprawę, że nie mam żadnych podstaw aby Wam ufać. Może Chcecie odnaleźć Bertrama dla własnych celów a nie dla jego dobra jak przypuszczałem? Sposób w jaki ojciec Panienki mówił do mnie uważam za co najmniej niepokojący.- Zwrócił się do Monique. -Przypuszczam, że mówił za resztę, która wcale głosu nie zabiera tylko się każdy gapi. Może jeszcze ściągnę kapelusz, zapalimy światła i porobicie zdjęcia. Będziecie mogli pokazywać znajomym! – Trochę się uniósł ale szybko umilkł uspokajając się .

- Przepraszam, nie znam Was i nie powinienem tak mówić. Wybaczcie ale nosząc taką twarz łatwo popaść w paranoję, że każdy się przygląda. A co do biednego Bertrama…- Znowu zamilkł, pogrążył się w myślach. Wyraźnie posmutniał i zatroskał się. Przez chwile, przez jedno mrugnięcie powiekami jego twarz pomimo swego obrzydliwego wyglądu wyglądała niemal pięknie. Jest to twarz której każdy z was szuka w lustrze wieczorem zaraz po przebudzeniu – twarz ludzka.
Podniósł głowę i spojrzał swoim rozmytym wzrokiem prosto w oczy dziewczyny, zauważyła, że jego oczy nabierają szkarłatnego koloru.
- Naprawdę potrzebuję komuś zaufać… sam nie dam rady, jestem za słaby. Muszę coś zrobić a nie mam do kogo się zwrócić. Czy naprawdę mogę Wam zaufać? Dlaczego miałbym tak zrobić?
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.
Kmil jest offline  
Stary 14-03-2007, 23:53   #272
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

Wampirzyca zdziwiła się po przemowie Nosferata.

- Niech pan wybaczy, doprawdy nie robię tego celowo...Ale przejdźmy do rzeczy, zwykle jestem bardzo konkretna...
Przerwała na chwilę i spojrzała na Nicka i Ericka...

- Chcieliśmy z Michaellem spotkać się z panami w sprawie Andrew Greya. Ech... sprawa jest zawiła i brakuje mam wciąż wielu elementów. Mam nadzieje, że pan, panie Feliksie zdoła wprowadzić w tą sprawę więcej wiadomych...
- No więc, dzisiejszego wieczora prowadziłam rozmowę z kimś kto telefonował z komórki Andrew. Ta osoba posiadała aktualną informację na temat przebywania Bertrama. Razem z Gangrelem Tomasem, delegowanym przez ojca Bertrama, udaliśmy się w wyznaczone miejsce ze sporą ilością krwi, która stanowiła zapłatę. Na miejscu okazało się, że posłańcem był Andrew - zginął w ogniu. Przybyliśmy zatem tutaj, aby dowiedzieć się od panów
- wskazała na Nicka i Ericka - czy wiedzą coś panowie o Andrew, czy ostatnio zachowywał się dziwnie, jakoś podejrzanie?

- A pan panie Feliksie, zdaje się, że nie ma pan wyboru. Mogę tylko zapewnić, że sprawa Bertrama jest dla mnie osobiście bardzo istotna. Jeśli się pan skontaktuje z jego Ojcem, proszę mi wierzyć, że on osobiście zwróci się do nas po pomoc. Siłą rzeczy i przypadku, zostaliśmy wciągnięci do tej sprawy.

- Nicku, Ericku, Feliksie... czas wymienić się informacjami.
 
Rhamona jest offline  
Stary 15-03-2007, 21:37   #273
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Bertram
Dziewczyny wyglądały podobnie, niemalże jak siostry lub fanki jakiegoś idola z dekadenckiego zespołu rockowego: czarne włosy, czarna szminka, agresywnie umalowane oczy, undergroundowe ciuchy. Zapewne właśnie wracały z koncertu, bo zbliżając się do nich, Bertram wyraźnie słyszał ich podniecone głosy wspominające świeże doznania emanacji popkultury. Gdyby nie to, że mama nie zaśnie spokojnie póki pociechy nie znajdą się bezpieczne w swoich łóżkach pewnie nie wróciłyby do domu w tak dobrym stanie. Pewnie zaraz wejdą do bramy i zmyją z siebie ten rażący makijaż zanim zobaczą je podenerwowani rodzice. Miały nie więcej niż 20 lat, stąd też przechodziły właśnie etap dodawania sobie wieku trzymanym w dłoni papierosem.

Dziewczyny asekuracyjnie rozejrzały się dookoła na jego ostrzeżenie, nie dostrzegły żadnego zagrożenia. Zdecydowały się wyminąć Bertrama i udać się obraną przez siebie drogą.
- Spoko koleś! Znamy tu wszystkich. – odezwała się bardziej pewna siebie, brunetka o dłuższych włosach. Wydawała się też na pierwszy rzut oka, ładniejsza od swojej towarzyszki.
- Nic nam nie będzie, dzięki, mieszkamy tu, w tym bloku. – powiedziała druga, o krótszych włosach i delikatniejszym głosie wskazując budynek znajdujący się 100 metrów przed nimi. Pomachała do niego na pożegnanie skórzaną, czarną mantinką.
– Papa.
 
Lorn jest offline  
Stary 16-03-2007, 17:26   #274
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Bertram Erbstein

Czekajcie, znacie się na pierwszej pomocy? Tam jest ranny człowiek! - szepnął trochę głośniej z gniewem Erbstein zagradzając dziewczynom drogę. Leży tam. - Wskazał w głąb uliczki - W łeb dostał, najwyraźniejjego twarz komuś się nie spodobała i przytomność stracił. Możecie go przechować na swojej klatce, aż się ocknie? Ja go jakoś przytargałem, bo tam to by go okradli albo zadeptali.

Bertram był wkurzony, że mu się nie udało. Ponosiły go emocje. Wiedział już, że inaczej niż siłą na pewno się nie uda. Tylko, żeby było po cichu.. to dopiero problem. Przeklinał siebie, że dał się skusić na te dziewczyny.. Ich krew była taka młoda..
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 27-03-2007, 11:56   #275
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Wysoki, szczupły mężczyzna oderwał sie od przetrzepywania szuflad i spojrzał na nowo przybyłego. Z grobową miną rzucił:
- Erick Mead, mnie miło bardzo - czarne długie włosy spłynęły niesforną burza na jego twarz, odgarną je szybko i dodał
- właściwe ja tu tylko sprzątam, a o Bertramie to wypowiedzieć sie bardziej może Nick hem hem właściwie zaczynam czuć się tu jak piąte koło u przysłowiowego wozu..- urwał by znów wrócić do swojego zajęcia nucąc pod nosem:
"Foot in mouth, and head up asshole.
Whatcha talkin' 'bout?
Difficult to dance 'round this one
'til you pull it out, boy!"
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 29-03-2007, 17:12   #276
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Nick był mężczyzną średniego wzrostu, śródziemnomorskiej urody, o ciemnej, opalonej karnacji i wyraźnym udziale arabskich genów. Jego dość krótkie włosy, choć czarne były tylko lekko falujące, tak jak u większości europejczyków. Z wyglądu miał około 30 lat i w przeciwieństwie do bladolicych członków rodziny Londynu wyglądał bardziej człowieczo.
Siedział na łóżku obok Feliksa w swoim szarym eleganckim flauszowym płaszczu i czarnym garniturze od Bossa, podziurawionym jak sito.

- Wybacz Ericku, ale muszę zaprotestować. Bertrama nigdy nie poznałem, tak naprawdę wiem o nim tylko tyle, że jest Gangrelem, i że zaginał parę dni temu. Przebywam w Londynie od niespełna dwóch miesięcy i mało kogo tu znam z imienia. Najbliżej jak dotąd znałem Andrew, ale właśnie, z tego co słyszę, zginał dzisiaj. – wspomnienie Andrew, wyryło się zadumą na jego ponurym obliczu
- nie mam pojęcia jak do tego mogło dojść, nie dalej jak dwie, trzy godziny temu, rozmawiał tu z nami, a potem niespodziewanie wyszedł. Jak mi się zdaje, za sprawą humorów Nicole. Od tego czasu nie widzieliśmy go. – ciężko wzruszył ramionami
- Nie wiem, w co mógł się wplątać, na co dzień tryskał pasją i entuzjazmem. Teatr, Sylwia, poezja i nasze wspólne długie nocne rozmowy o…- zawiesił głos – można by rzec, o egzystencji, to wszystko, czemu poświęcał swój czas z tego, co wiem. Może brzmi to dość banalnie, ale nie był typem intryganta, nigdy nie posądziłbym go o coś niecnego. Skoro spotkała go ta straszna rzecz, to zapewne przez jego naiwność lub nadmierną fantazję. Artysta, który zbytnio ociera się o mrok w końcu zostaje pochłonięty. To cena, którą płacimy za poznanie tego, co jest nam obce.
 
Lorn jest offline  
Stary 29-03-2007, 18:20   #277
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Bertram
- Ojej, poważnie? – przejęła się dziewczyna w mantinkach – to trzeba wezwać pogotowie, dzwoniłeś po nich? – odruchowo sięgnęła po komórkę do kieszeni i zrobiła dwa kroki w kierunku, który wskazał Bertram.
- Gdzie lecisz Beth?! – szarpnęła ją za rękę długowłosa dziewczyna – i tak mu nie pomożesz, głupia! – skarciła ją tonem starszej siostry, i chyba faktycznie była trochę starsza. Spojrzała surowo na obcego.
- Słuchaj no, nie znamy Cię i nigdzie z Tobą nie pójdziemy, jak chcesz to przyciągnij go do naszej klatki, zostawimy otwarte drzwi. To ten blok, numer 215. –
W jej głosie Bertram wyczuł napięcie, podenerwowanie i lęk. Była taka młoda, nie znała świata ani troszkę, zwłaszcza jego świata. Usłyszał jej dziewicze serce walące w piersi jak oszalałe, jakby jej podświadomość odkryła już prawdę, której umysł jeszcze nie był pewien – powiew śmierci.
Krew szumiała w jej żyłach najpiękniejszą z pieśni – rozmarzył się na chwilę na samo wyobrażenie smaku jej krwi. Tętnica na jej smukłej szyi, nabrzmiała nektarem płynącym w jej wnętrzu, zdała mu się zdrojem rozkoszy i piękna… Bertram apetycznie oblizał usta.
- Chodź Beth, matka stoi w oknie, nie możemy dłużej rozmawiać, sorry. – pociągnęła siostrę w bok za rękę próbując go ominąć. Spotkanie Bertrama tak ja usztywniło, że nie mogła spuścić z niego wzroku. Odchodziła patrząc nieustannie przez ramię.
- Przykro mi, musimy iść. Pa! – powiedziała smutno ta druga, ponownie pomachała mu mantinką i poszła spokojnie za siostrą.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 29-03-2007 o 19:43.
Lorn jest offline  
Stary 30-03-2007, 10:27   #278
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

Wampirzyca wysłuchała słów Nicka ze spokojem i zadumą, jakby chłonęła niemalże każde jego słowo, a nie tylko ich znaczenie.

- Czyli, widziałeś się z Andrew dzisiaj? ... niespodziewanie wyszedł? Możesz powiedzieć, o której to mniej więcej było? I czy wydało ci się dziwne to zachowanie? Czy rzeczywiście Sylwia mogła coś powiedzieć...
- I jeszcze jedno. Musisz wiedzieć, że szanuje to co was łączyło z Andrew i absolutnie nie chcę tego wykorzystać przeciwko wam, ale musisz nam powiedzieć czy Andrew opowiadał ci o swojej miłości? Czy wydawał się mieć jakby depresje z jej powodu? Czy kiedykolwiek zwierzał ci się z takiego głębokiego uczucia?


Monique sprawiała wrażenie niezwykle poruszonej, być może gdyby tylko odważyła się na większą czułość, podeszłaby do Nicka i położyłaby dłoń na jego dłoni. Chciała pocieszyć go, w końcu to ona przyniosła te złe wieści, a teraz jeszcze te pytania, które mogły wzbudzić w Nicku jakąś formę ogólnego sprzeciwu. Nie znała go, więc nie wiedziała w jaki sposób mógł zareagować.
 
Rhamona jest offline  
Stary 30-03-2007, 16:13   #279
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Nick złączył dłonie czubkami palców i przypominając sobie kolejne zdarzenia z dzisiejszego wieczora zawiesił na chwilę wzrok na suficie.
- A więc tak. – przesiadł się bliżej ściany i oparł się o nią wygodnie spodziewając się dłuższej rozmowy. Dopiero wtedy popatrzył w kierunku Monique i powiedział – Przyszliśmy z Sylwią i Nicole do garderoby Ericka zaraz po spektaklu. Tu za ścianą.
Andrew zaaranżował to spotkanie. Wtedy właśnie poznałem Ericka. Usiedliśmy sobie żeby porozmawiać spokojnie, ale obecność i sposób bycia kobiet, okazał się chyba zbytnio rozpraszający. Zauważyłem, że Andrew to denerwowało, bo zależało mu na tym spotkaniu i kilkakrotnie przypominał mi o nim. W końcu, gdy pękło lustro i Nicole zaczęła histeryzować, Andrew nie wytrzymał, rzucił jej kilka ostrych słów i wyszedł zdenerwowany. Chyba nie minęło więcej niż pół godziny, kiedy nas opuścił prawda Erick? –
spojrzał oczekująco w kierunku Malkava

- W sumie nie było w tym nic dziwnego, myślałem jednak, że zastanę go na górze, w foyer, ale nie było go tam. Musiał ulotnić się z przyjęcia w ciągu piętnastu minut, bo wtedy mniej więcej z Erickiem dotarliśmy tam. Sylwia została z Nicole tu w korytarzu, żeby ją uspokoić, bo ta rozkleiła się już zupełnie i nie widzieliśmy ich już więcej. Akurat niefart, bo przyjęcie przerodziło się w dyskusje o polityce, więc tylko skosztowaliśmy nieco wieczornego udoju, zamieniliśmy kilka słów z Brujahami i wyszliśmy, by pojechać spokojnie do schronienia. Nie spędziliśmy tam więcej niż półtorej godziny. Przed zejściem do holu, na schodach, pękło kolejne lustro, a efekty już sami widzieliście. – Nick nalewał sobie w między czasie kolejne porcje Vitae i sączył powoli zaleczając swoje rany.

- Z tego, co wiem, Andrew kochał Sylwię, ale nie mogę powiedzieć zbyt wiele o tym, czasem po prostu o niej wspominał, ale robił to z uczuciem. Nie był to nigdy temat naszych rozmów. Czasem wyczuwałem, że coś go męczy, ale nie poznaliśmy się na tyle, by mówić o tym otwarcie. W takiej chwili zazwyczaj uciekał w rozmowę o sztuce lub o czymś jeszcze mniej przyziemnym.
Podobnie nie poznałem nigdy jego poezji. Ledwo dał radę przyznać się w ogóle, że pisze. Mówił, że za wcześnie jeszcze, żeby to pokazać. Chciał zrobić to z początkiem nowego roku.
Nie wiem, co jeszcze mógłbym do tego dodać. –
spojrzał na Ericka przyglądając się w jak osobliwy sposób znosi on stratę przyjaciela.

- Może Ty, Ericku wiesz coś więcej, w końcu znaliście się dłużej z Andrew, pracowaliście razem tyle lat. Zawsze wyrażał się o Tobie ciepło, jak o przyjacielu, czasem nazywał Cię mistrzem. Byłeś dla niego kimś ważnym. – zabrzmiało to bardzo szczerze i Erick znieruchomiał nagle. Jego twarz posmutniała wyraźnie, jakby maska opadła z niej na tą chwilę, obnażając prawdziwe uczucie straty, które dopiero teraz do niego naprawdę dotarło.

- Wiele o Tobie mówił i zawsze z takim entuzjazmem. W sumie, głównie dlatego zgodziłem się na nasze spotkanie.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 30-03-2007 o 16:17.
Lorn jest offline  
Stary 03-04-2007, 17:25   #280
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Bertram Erbstein

Przez myśl wampira przeszedł strumień myśli. ~Co odpowiedzieć?!? Chyba już nic nie zdziałam moimi kiepskimi kłamstwami.. Muszę zaatakować.. Tylko jak? Obie na raz? To się może nie udać.. To jedną? to będzie mało krwi.. Za mało.. Chyba, że ukradnę jej całą krew..~ Czuł, że Bestia wewnątrz niego pomrukuje. Jego ludzka część wciąż pamiętała ten straszliwy głód..

Ta część podpowiadała, że może tamci dwaj mężczyźni nie odeszli zbyt daleko.. ale jego oczy ciągle uciekały w stronę tętnic. - Przykro mi, musimy iść. Pa! - usłyszał i zorientował się, że musi działać.. Albo się poddać

To pa. odsunął się nieznacznie, gdy dziewczyny się zbliżały, po czym z ociąganiem wrócił za róg bloku. Przeklinał pod nosem, ale był świadom, że ściągnąłby sobie na głowę ogromne problemy z Maskaradą i ludzkim prawem. Do jego uszu doszły niewyraźne okrzyki pijanych ludzi z drugiej strony jezdni.. Z nich będzie na pewno dużo więcej krwi. Poza tym nikt im i tak nie uwierzy..

Zbliżył się do jezdni i przeszedł przez ulicę w miejscu, gdzie było trochę ciemniej, świadom tego, że po drodze będzie musiał pokonać 2 metrowe ogrodzenie. Samochodów prawie nie było, więc miał nadzieję, że nie zauważy go zbyt wiele osób. Na przestrzeni jednak miał jeszcze szanse, a z podziemi mógłby sie już nie wydostać... Zbliżył się do ogrodzenia i przeskoczył przez nie bez większych problemów. Przeszedł na drugą stronę.

Po tej stronie było więcej trawników, bloki znajdowały się dopiero ok 200 metrów przed nimi. W ich stronę najwyraźniej kierowali się znajomi skracając sobie drogę przez trawnik.~Tym razem będzie brutalniej, ale cóż.. nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. ~ Bertram uśmiechnął się smutno. Przyspieszył kroku z wrażeniem, ze niedługo zaspokoi swój głód, gdy nagle poczuł ten sam zapach wilczego piżma dochodzący do niego z wiatrem wiejącym ze strony tych ludzi...

Żyd zagryzł wargę i postanowił podejść jeszcze trochę bliżej.. ~Może to ten nieprzytomny? Tak! wilkołak jest niesiony przez człowieka! Głupie bestie.. Krew wilkołaka jest bardzo niebezpieczna.. Poza tym sam kontakt z wilkołakiem mógłby się zakończyć bardzo źle.. Choć możnaby to jakoś wykorzystać.. Biznes jest biznes.. ~

Podszedł bliżej niezauważony, złapał człowieka przed sobą i szybkim ruchem wgryzł się w szyję człowieka. Trzymał go w żelaznym uścisku, tak, że gdy ten zwiotczał i wypuścił towarzysza, dalej wisiał na rekach wampira. Wilkołak był taki nachlany, że na nic już nie reagował. Dzięki Ci Jahwe.. - pomyślał Bertram słowami psalmu, który mu się przypomniał. Wypuścił człowieka i zalizał ranę, zadowolony, że oddalił perspektywę Szału. Człowiek nie odzyskał przytomności, ale Gangrel wiedział, że wyjdzie z tego. Rozejrzał się jeszcze, powęszył i zabrał się na przeszukiwanie kieszeń obu osób. Słuch miał wyostrzony, aby nie dać się zaskoczyć.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172