Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2015, 18:50   #7
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Mężczyźni wartko zbliżyli się do wyrwy w palisadzie, gdzie mieli idealny widok na całe pole bitwy. O ile można to było nazwać w ogóle bitwą. Kilkunastu milicjantów broniło największego budynku wewnątrz palisady. Solidna budowla z strzelistymi oknami zdawała się być stawiana z zamysłem obrony. Na jej szczycie znajdowała się niewielka wieża, gdzie umieszczono potężny dzwon. Być może budynek pełnił rolę ratusza lub czegoś w ten deseń. Gobliny nie skupiały się na atakowaniu strażników miejskich. Tylko kilkunastu z nich otaczało zbrojnych jakby skupiając ich uwagę, reszta zaś biegała bez ładu rozniecając pożar na kolejnych, słomianych dachach chat. Obserwacje trwały kilka krótkich chwil, lecz ani Diego, ani jego młodszy kompan nie zauważyli nigdzie odznaczającego się z hordy goblinów, szamana czy dowódcy.
-Ktoś musi nimi dowodzić.- syknął zdezorientowany szermierz -Na bogów, pokaż się śmie...- mężczyzna nie zdążył dokończyć słów gdy zza jednej z chat wypadł uzbrojony w dwuręczny miecz krasnolud.

Brodacz miał nagi tors oraz długie do pasa czarne włosy, zupełnie rozpuszczone, jak gdyby atak wyrwał go prosto z łóżka. Brodaty wojak nie miał nawet butów na nogach, lecz oręż trzymał pewną i silną ręką. Khazad niemalże stracił równowagę na błotnistym podłożu. Sekundę później za pokurczem zza chaty wyłonił się jego przeciwnik. Rosły i potężnie zbudowany ork, trzymający jedną ręką siepacz. Ujrzawszy go Manuel poczuł jak miękną mu nogi w kolanach. To już nie byle strachliwy pokurcz. Ten przeciwnik był znacznie bardziej wymagający.
-Chyba mamy naszego dowódcę goblinów...- syknął Diego, po czym ruszył prędko w stronę walecznego krasnoluda.
-Panicz pilnuje moich tyłów!- nakazał dobywając szabli. O tej broni młodzieniec słyszał tyle historii, że sam czasem zastanawiał się jak to możliwe, iż zwykły kawał stali mógł utoczyć tyle krwi, co głosiły legendy. Diego budził respekt nawet u najbardziej krnąbrnych żołnierzy. Jego charyzma sprawiała, zmuszała do posłuszeństwa każdego do kogo zwracał się szermierz.

Po kilku chwilach mężczyźni znaleźli się już blisko krasnoluda i orka. Zielonoskóry wielkolud właśnie gotował się do zamaszystego ciosu znad głowy, gdy rozpędzony człek krzyknął głośno -Ej Ty tam!-Ork wejrzał na mężczyznę i z kocią gracją zmienił trajektoria lotu swego siepacza, zupełnie jakby ten ważył kilka kilo. Diego uskoczył w bok cudem unikając śmiercionośnego ciosu, lądując przy okazji cały w błocie.
Była to odpowiednia chwila dla khazada, który korzystając z okazji ranił zielonoskórego w udo. Ork wyszczerzył kły, znów skupiając się na pięknobrodym. -Waaaaagh!- ryknął ile sił w płucach, tak że Manuel niemal poczuł ciarki na skórze. Serce biło mu jak oszalałe a wszystkie lekcje i taktyki w momencie zamieniły się w pustkę w głowie. Bał się. Pierwszy raz tak bardzo bał się o własne życie. Dźwięki jakby znikły. Młodzik widział jak krasnolud coś do niego krzyczał wskazując go paluchem.
-Za tobą to pierdolony tuku!- dopiero po chwili dotarły do niego jakby opóźnione dźwięki. Manuel odwrócił się i dostrzegł trzy biegnące w jego stronę gobliny...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline