- River?? - Robin błyskawicznie założył maskę na twarz i ruszył w deszcz w kierunku Liama - Gdzie oni są? W którym kierunku??
Zważywszy na nerwowość jego tonu i zachowania, ciężko było oczekiwać, że zostanie tu i będzie czekać.
Liam spojrzał na Nikolaia i Robina.
- Keiko, chodź z nami. Nie możesz zostać sama - wzruszył ramionami i biegiem udał się w kierunku, z którego przyszedł.
Nikolai również zerwał się do biegu za Liamem. Strzelba została w dłoniach Keiko. Spoglądając na Robina i Liama Rosjanin był przekonany, że i tak głównie jemu przypadnie w udziale taszczenie Petera. Pytanie jak poważnie był ranny chłopak.
Keiko wzięła strzelbę i poszła za chłopakami.
Liam cofnął się do miejsca, gdzie zostawił swoich kompanów z drużyny. Deszcz przybierał na sile, wszyscy słyszeli jak wątła fauna syczy boleśnie pod wpływem kwaśnych opadów.
- Nie ma ich - jęknął chłopak. Przez chwilę Robin wyglądał tak, jakby chciał rzucić mu się do gardła, ale opanował się szybko.
Zaczęli rozglądać się po okolicy.
- Tam! - Nikolai zauważył ruch koło wielkiej, metalowej płyty, oddalonej od nich o jakieś 30 m.
Nie zwlekając, podbiegli we wskazanym kierunku. Faktycznie, zauważyli River - klęczącą, z głową wsadzoną pod wiatę.
- Peter, wracaj... - dziewczyna prosiła.
Dopiero po chwili dostrzegła resztę towarzyszy.
- Tutaj coś jest! - usłyszeli głos dryblasa, dochodzący spod gruzowiska - Jama... całkiem duża, można się tu schować. Tu jest naprawdę sporo miejsca... Czekaj... - urwał, po czym wszyscy usłyszeli jego przeraźliwy krzyk - AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
Słyszeli szamotanie, lecz nawet River, która pochylała się nad otworem nie była w stanie dostrzec tego, co się tam działo.
Liam wpatrywał się w otwór z opuszczonymi rękami bębniącymi nerwowo we własne udo. Przełknął ślinę i wyciągnął Glocka. Odbezpieczyć. Przeciągnąć suwadło aż kliknie. Kliknęło.
- Noc kocha swoje dzieci - powiedział Liam podchodząc do otworu. Broń była ostatecznością. Szedł na zwiad, gdyż mogło być tam cokolwiek. Schował się w cieniu mając zamiar poruszać się najciszej jak się da.
- Nie stójcie na deszczu. Trzeba wyciągnąć Petera i wrócić do schroniska - Nikolai klęknął pod kawałkiem blachy. Deszcz nadal zacinał z boku, ale przynajmniej nie mokły już całe plecy chłopaka. Nie bardzo wiedział co zrobić. Wszystkie jego wcześniejsze plany wzięły w łeb. Rosjanin włączył noktowizor.
- Liam , jakby co spróbuję wyciągnąć cię za nogi, gdy już dosięgniesz Petera - krzyknął.
- Aaaaaa! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! - krzyk był przeraźliwy i tak przeszywający, że zabijał zdrowy rozsądek.
To chyba dlatego władający cieniami psionik nie przewidział, że jego moc działa tylko w specyficznych warunkach, a nie zapewnia mu niewidzialności. I choć dla niego samego pod metalową klapą było ciemno, to jednak ktoś, kto przywykł do panującego tam mroku, był w stanie zauważyć kształt, który zatarasował nagle dziurę, nawet jeśli ten był tylko cieniem.
Kiedy Liam dotarł do miejsca, w którym nie mógł się już przemieszczać na czworakach, lecz musiał pełznąć na brzuchu, usłyszał przed sobą ostrzegawczy syk.
- Nikolai! - zawołał Liam i cofając się najszybciej jak mógł strzelił przed siebie na ślepo.
Rosjanin nie był pewien co się stało, ale skoro miał wyciągnąć Liama, to postanowił go wyciągnąć. W końcu chłopak nie wołał go bez powodu.Chciał złapać go za pasek ale Liam był jednak juz za daleko. Morozov sam wylądował na czworakach i próbował wyciągnąć chłopaka za nogi.
Keiko, przykucnęła obok River, a potem - pomna uwag Nikolaia - ostrożnie ułożyła strzelbę pod prowizorycznym, metalowym daszkiem. Nie powinna moknąć.
- Cześć River - powiedziała chwilę potem, kiedy wrzaski dochodzące z dziury nieco umilkły. - Co robicie? Zabiliśmy jedno zombie, a wy?
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |