Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-02-2015, 21:13   #61
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Przed budynkiem schroniska.

Rosjanin zagryzł zęby. Deszcz był atutem, który mógł mu bardzo pomóc. W końcu woda rewelacyjnie dobrze chłodziła. No właśnie, woda. Za to u nich z nieba padał kwaśny deszcz. Bardzo kwaśny sądząc z reakcji Robina. Z drugiej jednak strony nadal w dużej mierze składał się z wody, a to można jeszcze wykorzystać.

-Nie jest tak źle jak mogłoby się wydawać. Wątpię żeby Zombie lubiły spacerować po takim deszczu. To nasza szansa. Tylko lepiej, żebyśmy nie taplali się w nim za długo. Spróbujmy dobiec tam - Morozow wskazał palcem zgliszcza zrujnowanego hangaru. - Z tego co pamiętam, to za nim powinny być dwa inne budynki. Tak przynajmniej było na mapie.

Gdy tylko Liam zrozumiał czym jest deszcz wyszedł zza samochodu i z cienia stając się widocznym dla wszystkich.
Podbiegł do znajomych.
-Peter zemdlał. Wpadł w jakąś kratkę i pręt wbił mu się w nogę. Nie znam się zbytnio, ale chyba nie jest dobrze. River go tu ciągnie. Niech któreś pomoże go nieść, to dociągniemy go szybciej - powiedział Liam chcąc poprowadzić pomoc do towarzyszy.
-Kurwa - wyrwało się z ust Nikolaia. Jego dotychczasowe plany poszły w rozsypkę. I to nie tylko plany dostania się do zruinowanego hangaru.
- Trzymaj - podał strzelbę Keiko. - Mi będzie przeszkadzać gdy go będziemy tutaj ciągnąć. Tylko nie zamocz jej. Poczekajcie tutaj proszę razem z Robinem, a ty - kiwnął na Liama - prowadź do tego mojego beznadziejnego współlokatora.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 23-02-2015 o 21:29. Powód: formatowanie
Mi Raaz jest offline  
Stary 25-02-2015, 21:30   #62
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
- River?? - Robin błyskawicznie założył maskę na twarz i ruszył w deszcz w kierunku Liama - Gdzie oni są? W którym kierunku??

Zważywszy na nerwowość jego tonu i zachowania, ciężko było oczekiwać, że zostanie tu i będzie czekać.
Liam spojrzał na Nikolaia i Robina.

- Keiko, chodź z nami. Nie możesz zostać sama - wzruszył ramionami i biegiem udał się w kierunku, z którego przyszedł.

Nikolai również zerwał się do biegu za Liamem. Strzelba została w dłoniach Keiko. Spoglądając na Robina i Liama Rosjanin był przekonany, że i tak głównie jemu przypadnie w udziale taszczenie Petera. Pytanie jak poważnie był ranny chłopak.
Keiko wzięła strzelbę i poszła za chłopakami.
Liam cofnął się do miejsca, gdzie zostawił swoich kompanów z drużyny. Deszcz przybierał na sile, wszyscy słyszeli jak wątła fauna syczy boleśnie pod wpływem kwaśnych opadów.

- Nie ma ich - jęknął chłopak. Przez chwilę Robin wyglądał tak, jakby chciał rzucić mu się do gardła, ale opanował się szybko.
Zaczęli rozglądać się po okolicy.

- Tam! - Nikolai zauważył ruch koło wielkiej, metalowej płyty, oddalonej od nich o jakieś 30 m.
Nie zwlekając, podbiegli we wskazanym kierunku. Faktycznie, zauważyli River - klęczącą, z głową wsadzoną pod wiatę.

- Peter, wracaj... - dziewczyna prosiła.
Dopiero po chwili dostrzegła resztę towarzyszy.

- Tutaj coś jest! - usłyszeli głos dryblasa, dochodzący spod gruzowiska - Jama... całkiem duża, można się tu schować. Tu jest naprawdę sporo miejsca... Czekaj... - urwał, po czym wszyscy usłyszeli jego przeraźliwy krzyk - AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!

Słyszeli szamotanie, lecz nawet River, która pochylała się nad otworem nie była w stanie dostrzec tego, co się tam działo.
Liam wpatrywał się w otwór z opuszczonymi rękami bębniącymi nerwowo we własne udo. Przełknął ślinę i wyciągnął Glocka. Odbezpieczyć. Przeciągnąć suwadło aż kliknie. Kliknęło.

- Noc kocha swoje dzieci - powiedział Liam podchodząc do otworu. Broń była ostatecznością. Szedł na zwiad, gdyż mogło być tam cokolwiek. Schował się w cieniu mając zamiar poruszać się najciszej jak się da.

- Nie stójcie na deszczu. Trzeba wyciągnąć Petera i wrócić do schroniska - Nikolai klęknął pod kawałkiem blachy. Deszcz nadal zacinał z boku, ale przynajmniej nie mokły już całe plecy chłopaka. Nie bardzo wiedział co zrobić. Wszystkie jego wcześniejsze plany wzięły w łeb. Rosjanin włączył noktowizor.

- Liam , jakby co spróbuję wyciągnąć cię za nogi, gdy już dosięgniesz Petera - krzyknął.

- Aaaaaa! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! - krzyk był przeraźliwy i tak przeszywający, że zabijał zdrowy rozsądek.
To chyba dlatego władający cieniami psionik nie przewidział, że jego moc działa tylko w specyficznych warunkach, a nie zapewnia mu niewidzialności. I choć dla niego samego pod metalową klapą było ciemno, to jednak ktoś, kto przywykł do panującego tam mroku, był w stanie zauważyć kształt, który zatarasował nagle dziurę, nawet jeśli ten był tylko cieniem.
Kiedy Liam dotarł do miejsca, w którym nie mógł się już przemieszczać na czworakach, lecz musiał pełznąć na brzuchu, usłyszał przed sobą ostrzegawczy syk.

- Nikolai! - zawołał Liam i cofając się najszybciej jak mógł strzelił przed siebie na ślepo.

Rosjanin nie był pewien co się stało, ale skoro miał wyciągnąć Liama, to postanowił go wyciągnąć. W końcu chłopak nie wołał go bez powodu.Chciał złapać go za pasek ale Liam był jednak juz za daleko. Morozov sam wylądował na czworakach i próbował wyciągnąć chłopaka za nogi.
Keiko, przykucnęła obok River, a potem - pomna uwag Nikolaia - ostrożnie ułożyła strzelbę pod prowizorycznym, metalowym daszkiem. Nie powinna moknąć.

- Cześć River - powiedziała chwilę potem, kiedy wrzaski dochodzące z dziury nieco umilkły. - Co robicie? Zabiliśmy jedno zombie, a wy?
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 12-03-2015, 12:02   #63
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Załamanie terenu, zasłonięcie wątłego źródła światła, no i jeszcze to głośne kliknięcie Glocka – Liam nie wziął tego pod uwagę. Zbytnio zaufał cieniowi. I miał teraz zapłacić za swoją pomyłkę. Dużo zapłacić.
Czy coś mu zostanie po uregulowaniu rachunku za srogą naukę życia?

- Nikolai!

Jego własny krzyk przerażenia zagłuszył wrzaski Petera – coraz to cichsze. Liam bowiem zobaczył zagrożenie. Tak, dzięki swojej umiejętności widzenia w ciemności zobaczył paskudną głowę zombie, która wyskoczyła ku jego ręce - tej na której się podpierał, czołgając. Chciał się cofać, cofać jak najdalej, ale… w drugiej ręce trzymał broń i nie miał się jak szybko podeprzeć.

Choć jakimś cudem uniknął ugryzienia, to poślizgnął się i wyrżnął jak długi w wąziutkim korytarzu. Zombiak zapiszczał z uciechy – to znów było dziecko. Małe, ale niezwykle silne rączki schwyciły rękę psionika i pociągnęły ku sobie. Liam poczuł straszliwy ból ugryzienia ostrych zębów na dłoni, poczuł jak jego kości paliczkowe są miażdżone przez potworne szczęki...

Wtedy silne ramiona Nikolaia schwyciły jego nogi i zaczęły wyciągać chłopaka z dziury. Tego mały zombie się nie spodziewał. Wypuścił swą zdobycz, ku własnej wściekłości. Choć ból odbierał resztki świadomości, Liam zanotował jeszcze, że zombie musiały współdziałać. Mlaskanie z dziury… mlaskanie od momentu wciągnięcia Petera (który teraz się już nie odzywał) cały czas dochodziło jego uszu. A przecież nie mógł być to ten sam osobnik, który go zaatakował. Mały zombiak zresztą nie zrezygnował. Zawył przeraźliwie i rzucił się za swoją ofiarą.

Tego było za wiele. Liam w zdrowej ręce wciąż trzymał odbezpieczoną broń, z której teraz postanowił zrobić użytek. Strzelił, a zombie zaskomlało przeraźliwie. Po raz pierwszy zadawanie bólu sprawiło psionikowi satysfakcję. Strzelał na oślep aż do chwili, gdy Morozov wyciągnął go na powierzchnię. Teraz wszyscy mogli zobaczyć jaka była cena ich zwiadu – w miejscu palców Liama znajdował się krwawy ochłap mięsa i pogruchotanych kości.

Kwaśny deszcz tylko przybrał na sile.

Czy ten horror miał się kiedyś skończyć?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 14-04-2015, 13:20   #64
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Natychmiast po wyciągnięciu przez Nikolaia Liam wyrwał się z rąk towarzysza nim tamten zdążył do końca rozewrzeć dłonie i popędził jak najszybciej do najbliższego cienia. Bezgłośnie. Nie dlatego, że bohatersko powstrzymywał krzyk. Dlatego, że coś chwyciło go za gardło i ścisnęło mocniej niż ręce Nikolaia. Mocniej niż ugryzienie zombie i nie puszczało. Z otwartych ust Liama nie wydostał się żaden dźwięk, a on osłaniając zdrową dłonią tą drugą - okaleczoną po prostu biegł nie słysząc niczego. Widział również niewiele. W oczach ciemniało i ciekły strugi łez wywołanych bólem. Teraz nie liczyło się nic. Tylko cień i schowanie się tam tak, by nikt go nie widział. Chciał schować się tak, żeby nawet sam się nie widział, nie słyszał i nie czuł.

Keiko odsunęła się, żeby wybierający chłopak jej nie staranował. Nikolai już był, więc oddała mu strzelbę. River była niemiła, nie chciała rozmawiać, a przecież uprzejmie ją pytała!
Keiko wyszła spod daszka i schowała się w cieniu obok Liama. Tak w każdym razie sądziła, bo nie było go widać. Ale gdzie mógł być jak nie tam, gdzie wbiegł?
- Boli Cię. - stwierdziła. - Mogę zabrać ból. Chcesz?

Nagle Liam usłyszał czyjś głos niedaleko siebie. W pierwszym odruchu odsunął się w obawie przed tym, co przed chwilą zobaczył pod ziemią. Zobaczył Keiko i pokazał się nadal trzymając zranioną dłoń przez zdrową.
Nic nie odpowiedział, tylko pokiwał głową nieco zbyt mocno. Ponownie spojrzał na własne palce i powoli wyciągnął drżącą rękę do Keiko.

- Jeśli możesz - odpowiedział cicho, gdy tylko uścisk w gardle nieco zmalał.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 14-04-2015, 13:33   #65
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Keiko zdjęła rękawiczkę od kombinezonu i dotknęła ręki Liama. Miała maskę, więc nie mógł zobaczyć, jak zamyka oczy, żeby się skupić. Zabieranie było trudniejsze niż dawanie. I nie potrafiła zabierać bez dotykania, choć Ana mówiła, że kiedyś się nauczy.
Liam poczuł mrowienie, które przebiło się przez ból zmiażdżonej dłoni. Keiko wstrzymała oddech. Jej ciało naprężyło się, a potem szarpnęło nią gwałtowne, kiedy fala bólu Liama przetoczyła się przez nią, aby uderzyć w ziemię i tam zniknąć.
Otworzyła oczy i cofnęła rękę. Podniosła rękawiczkę z ziemi i założyła ją na powrót, naciągając dokładnie rękaw.
Potem przyjrzała się dłoni Liama.
- Nie masz palców i leci krew - powiedziała.

Gdy ból odszedł Liam zaczął stopniowo się uspokajać. Nadal trzymał się za rękę ściskając mocno własny nadgarstek. Nawet z pewnym zainteresowaniem przyglądał się jak wygląda w środku, pod skórą, gdy nagle zamarł.
-Będę zombie. Muszę dostać lek. Muszę to powiedzieć reszcie. Dziękuję - rzekł do Keiko, po czym podbiegł do reszty osłaniając przed kwasem rękę podniesioną na wysokość barków.

-Na dole jest ich pełno. Nie pomyślałem, żeby zasłonić czymś otwór za mną - pociągnął nosem Liam. -A ja jak nie dostanę leku, to zmienię się w zombie. Obawiam się, że mogę być bardzo uciążliwym zombie. Moglibyście dać mi trochę wody do przemycia tego? Razem szybko znajdziemy tę figurkę. Dalej mogę iść na zwiad, ale najpierw muszę zająć się moją ręką - Liam spojrzał na nią ze smutkiem. Powoli zaczynał rozumieć, że w najlepszym wypadku nie będzie mógł już nic nią chwycić i stanie się prawie bezużyteczna. Pociągnął nosem zagryzając mocno dolną wargę. Zaczął nawet się zastanawiać czy nie lepiej było być zombie niż nie-zombie bez ręki.
-Chodźmy szybko - dodał ponuro.

Keiko też przebiegła z powrotem pod daszek.
- Człowiek ma ograniczoną ilość krwi w ciele - powiedziała. Sporo się nauczyła, jak spała, dużo przydatnych informacji. - Jak za dużo wypłynie, to serce nie ma czego pompować i się umiera. Ile ci już wypłynęło?
-Nie wiem. Jak tylko mogę, to ściskam, żeby mało i trzymam wysoko rękę, i… To wszystko
- odpowiedział Liam kręcąc głową.
-Z piżamy mogę zrobić bandaż, ale muszę wrócić do któregoś z domów. Widziałem jak któreś z was chłodziło tamtego zombie w domu. Moglibyście mi ją trochę schłodzić? - zapytał psionik cienia.

- O, to łatwo obliczyć - zapaliła się Keiko. - To jak to zadanie z wodą napełniająca basen przez rury o różnej średnicy, tylko odwrotnie. Trzeba wiedzieć, ile Liam ma w sobie krwi i obliczyć, ile wypływa w ciągu jakiegoś odcinka czasu. Łatwo oszacujemy, ile potrzeba czasu, żeby cała krew wypłynęła. Jak trzymasz rękę wyżej, to płynie wolnej, tak? Opuść i zostaw ją, wtedy pewnie będzie szybciej lecieć , policzymy różnicę. Super, nie? - dziewczyna była ożywiona i wyraźnie podekscytowana stojącym przed nią zadaniem.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 14-04-2015, 13:43   #66
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Wszystko działo się tak szybko. Rosjanin wziął w dłonie strzelbę od Keiko. Teraz dziewczyna pomagała Liamowi. Ta dziewczyna to skarb pomyślał Nikolai. Cieszył się, że jest z nimi. Jednak nie miał czasu, żeby jej to powiedzieć. Gdzieś tam, całkiem blisko nich było zagrożenie. Gdzieś tam był również ranny Peter. Morozow wycelował strzelbę w stronę szczeliny z której przed chwilą wyciągał Liama. Obserwował szczelinę przez noktowizor. Skupił się też na wyczuciu temperatury w szczelinie. Wiedział już, że zombie mają temperaturę otoczenia, bo ich nie wyczuwał. Ale Peter gdzieś tam leży i jeśli żyje, to jeszcze nie stygnie. Nikolai czuł się odpowiedzialny za wszystkich. Jeżeli była szansa uratowania Petera, to nie powinni odpuszczać. Skupił się. Było ciężko, gdyż kwaśny deszcz powodował miejscowe wzrosty temperatury na tym, co jeszcze mogło ulec spaleniu. Mimo to jednak Nikolai wyczuł, że nie ma dobrych wieści do przekazania. Były dwa skupiska gasnącego ciepła... Tak jakby... jakby rozerwali Petera na pół. Temperatura nie wynosiła więcej niż 35 stopni i cały czas malała...
Rosjanin cofnął się o kilka kroków, o ile można użyć tego zwrotu przy chodzeniu na kolanach.
- Peter nie żyje. Wycofajmy się do schroniska, tutaj nie jesteśmy bezpieczni.

Zdawało się, że nikt nie zareagował na to co mówi.

-Nie możemy tutaj zostać! - krzyknął Nikolai - Tutaj nie jest bezpiecznie! Biegniemy do schroniska i tam pomyślimy co dalej. Postaram się, żeby kwas nie robił nam zbyt dużej krzywdy. Jest takie coś tam van’t Hoffa. Powinno zadziałać przez chwilę. A w schronisku zobaczymy co z tą ręką. Robin, River biegniemy.

Rodzeństwo najwyraźniej było zajęte sobą.

Niko skupił się, żeby obniżyć o kilka stopni temperaturę wokół siebie i towarzyszy. W tym czasie doszły go słowa Mistrza Cieni.

Rosjanin położył dłoń na ramieniu Liama.
-Nie opuszczaj tej ręki jeszcze chwilę. W schronisku zobaczymy co da się zrobić.

Skinął głową, żeby podkreślić, że powiedziano już wszystko i najwyższy czas biec. Jednak kikut Liama wyglądał gorzej niż Nikolai przypuszczał. Postarał się ochłodzić "dłoń" chłopaka jednak robił to ze sporą rezerwą. W końcu czekał ich jeszcze bieg w deszczu kwasu.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 25-04-2015 o 02:37. Powód: Formatowanie
Mi Raaz jest offline  
Stary 24-04-2015, 23:52   #67
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
- River! - krzyknął chłopak łapiąc siostrę w objęcia jakby nie widzieli się nie kilka godzin, a co najmniej miesiąc - River…
Pod blaszaną zabudową zdjął maskę zupełnie niebaczny na kwaśny deszcz, wampiry, a nawet o dziwo na krzyki Petera. Jakby oczywistym było, że od ratowania chłopaka są teraz inni i on, Robin jest teraz w logiczny i w pełni usprawiedliwiony sposób niedysponowany mając na głowie ważniejszą rzecz jaką jest wzruszenie ze spotkania siostry w jednym, nienaruszonym kawałku.
- River… - powiedział czule głaszcząc siostrę po włosach po czym wyprostował się i spojrzał na nią surowo - Jak mogłaś tak długo nie dawać o sobie znaku życia?! Wypatrywałem Cię. A Ty nic! Cassandro. To nie może się powtórzyć.

Na widok brata dziewczyna najpierw zastygła w bezruchu, jak nieufne zwierzątko niepewne, czy się go nie mami. Potem dała się tulić, z początku nieco sztywno tkwiąc w objęciach Robina, a potem zupełnie się rozluźniając. Cały jej świat skurczył się do tych opiekuńczych ramion, za którymi tak do tej pory tęskniła. Żadne kwaśne deszcze ani krzyki poranionego Petera nie mogły zepchnąć tej chwili na dalszy plan.
Ale surowa nagana jak najbardziej.
I jeszcze to obrzydliwe imię, jakim się do niej zwrócił!
- To Ty pozwoliłeś, żeby nas rozdzieliliiiiiii... - rozpłakała się w końcu, kiedy przelała się czasa niesprawiedliwości w jej duszy. Nie dość, że go nie było przy niej tyle czasu to jeszcze teraz na nią krzyczy. Jakby mogła coś zmienić! To on obiecywał jej, że będzie się nią opiekował!
- Miałeś mnie nigdy nie zostawiać… - zachlipała żałośnie, kiedy nieco zelżał pierwszy, najbardziej rozpaczliwy strumień łez.
Ton Robina w odpowiedzi przeszedł z poważnego na protekcjonalny. Chłopak otarł jej łzy.
- To nie JA Cię zostawiłem głupolu, tylko zostaliśmy rozdzieleni. Przez generała Daio. A potem wy się chowaliście. Albo nie wiem co robiliście. Wyrzucono nas w tym samym momencie, a wy dopiero teraz tu dotarliście. I wypraszam sobie, abyś mówiła do mnie tym tonem. - powiedział do niej przez moment groźnie marszcząc brwi - Nie zapominaj kim jesteśmy i co nas wyróżnia… No już, już. Nie płacz. Musimy zrobić coś by do tego nie dopuścić ponownie. I to szybko. Warunki opuszczenia tego miejsca nie są niestety korzystne.
- Musimy trzymać się razem i współpracować. To chyba oczywiste? -
River wyprostowała się i uniosła brew w wyrazie delikatnego politowania. Jak można było tego nie dostrzec? - Jedynym sposobem na wydostanie się z tego kanionu jest znalezienie statuetki, wtedy ONI nas stąd zabiorą. - przypomniała. Rozejrzała się wokół i skinęła lekko głową widząc, że pozostali zajmują się rannym.
Robin wywrócił oczami.
- To nie takie oczywiste Riv. Nie rozumiesz, że jesteśmy w różnych drużynach? Generał zabierze stąd, albo jedną, albo żadnej. Znów nas rozdzieli.
- Nie pozwolę mu na to. - w oczach dziewczyny zalśniły niebezpieczne błyski - A póki co i tak nie mamy innego wyboru. - uśmiechnęła się radośnie i aż podskoczyła w miejscu - A teraz pobiegamy. W deszczu kwasu. Więc musimy bardzo szybko biec… - zachichotała i psotnie przekrzywiła głowę, kompletnie ignorując powagę sytuacji - Ścigamy się?
Tym razem Robin nie odrzekł już nic, a wyraz jego twarzy szybko zakryła założona maska ochronna. River więc tylko jako znająca go od zawsze siostra mogła wiedzieć, że brat nie miał ochoty na zabawę i że jej zapewnienie o niepozwoleniu generałowi na cokolwiek wcale go nie uspokoiło. I taka była prawda. River w jego oczach już raz uległa generałowi. Odcinając głowę przemienionej Hillevi. Ulegnie więc i drugi raz. Co go nie dziwiło. Zawsze mimo swojego tonu zastraszona, kuliła się i słuchała. A on naprawdę nie miał pomysłu jak sprawić, by ten arogancki człowiek przestał dyktować im swoje warunki…
River także spoważniała, chociaż nie omieszkała okazać rozczarowania postawą brata. On nic nie rozumiał. Ale jeszcze mu pokaże, że jest silna. Na razie jednak mieli przed sobą dwa problemy - pogryzionego Liam i kurczący się dzień, po którym nastanie noc pełna zombich. Musieli się spieszyć, jeśli chcieli znaleźć statuetkę przed zmrokiem.
- Jak myślisz - zagaiła cicho, ukrywając twarz pod maską i starając się ukryć podekscytowanie w głosie - Liam zamieni się teraz w potwora?
- Nie wiem -
odparł równie cicho - Ale nawet jeśli, to nie ma obaw. Keiko wyliczy kiedy to się stanie i Nikolai zawczasu obetnie mu głowę.
Przy czym z tonu jego wynikało, że nie ma w tym stwierdzeniu nawet cienia kpiny i jest to czyste spostrzeżenie.
- Aha. - dziewczyna przyjęła jego odpowiedź ze spokojem, jakby Robin nie mówił o obcinaniu głowy tylko o zrywaniu kwiatków - To dobrze.
A potem mimo oczywistego niezadowolenia brata, złapała go za rękę i pociągnęła do biegu za oddalającymi się towarzyszami.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 10-05-2015, 16:48   #68
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Po szybkim biegu i kilku potknięciach, udało się dotrzeć do schroniska, gdzie uwaga większości psioników skupiła się na Liamie i jego ręce. Choć woda była czymś cennym, zgodnie przeznaczyli jedną manierkę na obmycie ran chłopaka. Kto wie, może z tymi zombie było inaczej? Może wcale nie zmieni się w jednego z potworów? A może… za chwile wszyscy się obudzą, w swoich łóżkach, 9 lat przed koszmarem apokalipsy. Może…

Tymczasem jednak pozostały im małe radości i ogromne problemy. Do grona tych pierwszych na pewno można zaliczyć fakt, że po obmyciu dłoń nie wyglądała tak strasznie. Liam stracił co prawda 4 paznokcie i prawdopodobnie połowę serdecznego palca, ale mógł wciąż władać ręką i nie stracił w niej czucia, co świadczyłoby o najgorszym. Dzięki troskliwej opiece Nikolaia, który faktycznie zatamował krwawienie i przyspieszył gojenie poprzez spadek temperatury, a także dzięki NIEKTÓRYM radom Keiko, udało się tymczasowo zaradzić problemowi. Stale szepczące między sobą rodzeństwo, przeszukało w tym czasie ponownie budynek. River i Robin znaleźli w jednej z ocalałych szafek kawałek czystego prześcieradła, które zostało przysposobione do roli prowizorycznego opatrunku dla rannego. Liam był osłabiony, ale przytomny i – co najważniejsze – zdolny do dalszej wędrówki.

Nadszedł czas, by zastanowić się co robić dalej. Deszcz wreszcie zdawał się ustawać, choć ciemne niebo cały czas wyglądało groźnie.

Ile czasu stracili psionicy? Nikt tego nie potrafił ocenić, czuli jednak, że jeśli nadal mają wykonać zadanie – należy się pospieszyć.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 12-05-2015, 14:32   #69
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Cały plan szlag trafił. Nikolai siedział na schodach i opierał dłonie na rękojeści topora. Wszystko miał tak dobrze przemyślane. Wszystko miało iść zgodnie z planem. Robin zdawał się darzyć go zaufaniem. Keiko też dała się przekonać. A tu nagle wszystko pękło niczym bańka mydlana na wietrze.

Już w samolocie Nikolai sobie wszystko ułożył. Chciał doprowadzić swoją drużynę do Oskara. Później miał powiedzieć generałowi, że chce zamienić się z River miejscami i zostać w wąwozie. Z Liamem i Peterem. River i Robin wtedy powinni mu w pełni zaufać. Liam i Peter też przekonaliby się do młodego Rosjanina. Keiko, cóż... Keiko nie jest kimś, kto kieruje się sympatią. Jej wystarczy przedstawić odpowiednie argumenty. Kluczem do sukcesu musi być ich współdziałanie. A żeby skutecznie współdziałać potrzebują kogoś kto wskaże im kierunek. Potrzebują lidera. I to nie lidera, który się zgłosi i powie "ja chcę rządzić". Potrzebują przykładu. Latarni wskazujacej droge w ciemności. Tym miał być dla nich Nikolai. Szlachetny, pełen poświęcenia oddający swoje miejsce River. Pomagający w walce z hordą zombie w nocy.

Zagryzł zęby i położył czoło na dłoniach opartych o topór.

Wszystko runęło. Peter leżał gdzieś pod ziemią. Przepołowiony. Liam stracił palec i poszarpaną dłonią raczej nie postrzela przez jakiś czas. Perfekcyjny plan przepadł. Choć ogólne założenia były takie same. Muszą trzymać się razem. Muszą dowiedzieć się od Atola co naprawdę dzieje się w bazie w której przebywają. Co jest celem tych wojskowych? Skoro to dzieciaki są ich ostatnią nadzieją, to dlaczego tak łatwo wystawiają je na niebezpieczeństwa? Yao zginął w środku bazy. Hellivi zmieniła się w zombie. Peter'a coś rozszarpało. Gdyby generałowi naprawdę zależało na pokonaniu zombie, a oni mieliby być ich ostatnią nadzieją to nie narażałby ich tak bardzo. Ta doktor mówiła przecież, że oddział żołnierzy z jednym obniżającym temperaturę psionikiem jest dużo silniejszy. Więc gdzie ten oddział żołnierzy? Czemu pozwalają im tak łatwo ginąć?

Rosjanin wstał, przełożył sobie topór za głowę i rozciągnął się. Kilka godzin na schodach było dużo lepsze niż deszcz kwasu, ale brak ruchu w kombinezonie dawał się we znaki. Na środku pomieszczenia nadal leżało ciało zombie-dziecka. Jak się zdaje jedyny sukces tego dnia. Nikolai podszedł do wyłamanych drzwi budynku. Przytroczył topór do swoich pleców a w ręce wziął strzelbę. Deszcz zdawał się słabnąć. Temperatura ziemi była dużo wyższa niż powietrza, bo kilka godzin opadów kwasu powodowało nieustanne reakcje chemiczne. W powietrzu czuło się duszącą woń, a głęboki wdech powodował pieczenie w nosie i uczucie suchości w gardle. Bardzo nieprzyjemnej suchości w kontekście brakującej wody.

Chłopak oblizał spierzchnięte usta. Oddał swoją wodę Liamowi. Nie miał pomysłu co teraz zrobić. Nie był gotowy na tę całą dorosłość. Zresztą i tak nie pamiętał co robili dorośli, gdy ich współlokator zostawał rozerwany przez zombie. Przecież przed Peterem było jeszcze tyle rzeczy. Ciekawe czy Amna przejmie się informacją o jego śmierci?

Nikolai spojrzał jeszcze raz za siebie. Chociaż to co zobaczył przypominało oddział komandosów z filmu SF, to w głębi duszy wszyscy byli dziećmi. Wyjątkowymi, ale jednak dziećmi. Jak dziewczynaka leżąca na środku pokoju bez głowy. Swoją droga skąd sie biorą zombie? Czy nie od ugryzienia? Rosjanin spojrzał na Liama i poprawił uchwyt strzelby. Ile czasu minęło od spotkania Keiko z Hellivi, do czasu aż ta druga stała się zombie? Może znajdzie chwilę by zapytać o to dziewczynę gdy będa na osobności. Teraz gdy byli wszyscy razem nie było na to czasu. Nie mógł wzbudzać strachu swoimi obawami wśród pozostałych.

- Przestaje padać. Powinniśmy ruszać dalej, żeby znaleźć tę statuetkę.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 14-05-2015, 11:52   #70
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Do udzielania pomocy ręki nie przyłożył. Nie dlatego, że źle życzył Liamowi, czy, że los starszego chłopaka był mu obojętny. Nic z tych rzeczy. Robin mimo złości na Novum odczuwał lęk na myśl o tym, że mogą zostać sami z River. A paniczny, wręcz i obezwładniający strach ogarniał go gdy w myśl tę wkradała się jeszcze jedna. Głębsza. Mocniejsza. Ze i River może przy nim nie być. I że zostałby zupełnie sam w tym okropnym miejscu pełnym krwiożerczych potworów, na które jedynym znanym sposobem jest obcinanie głów ...
Nie. Robin bezsprzecznie doceniał towarzystwo nawet jeśli tego nie okazywał. Lub zdawał się okazywać co innego. Po prostu po tym co widział… co zobaczył.. co zostało ze śmiesznego chińczyka Yao i ze zwampirzonej Hillevi… najzwyczajniej w świecie odkrył, że odstręcza go widok krwi. Swoją pomoc ograniczył więc do podarcia prześcieradła na pasy, z których potem River kierując się kilkoma wskazówkami Keiko, założyła opatrunek na dłoń Liama. Przypieczętowując tym sposobem ich pierwszy naprawdę wspólnie osiągnięty sukces. A w tej myśli z kolei, było coś krzepiącego. Coś czego warto było się trzymać przebywając w opuszczonym i nawiedzonym przez zombi domu gdy wokoło padał rzęsisty deszcz. Sam deszcz zresztą również był miłym zjawiskiem i przyjemnie było usiąść obok River, chwycić ją za rękę i bez pośpiechu popatrzeć się po prostu na ten świat bez potrzeby przedzierania się przez niego. Nawet jeśli obraz jaki prezentował, stanowiły zardzewiałe szkielety dawnych konstrukcji w nielicznych miejscach obciągnięte jeszcze betonową porośniętą porostami tkanką.

Czas jaki tu spędzili trochę uspokoił nastroje. A przynajmniej Robina. Utrata Petera była mimo swojej świeżości stosounkowo odległa. Nie znał go. Peter po prostu był, a potem go nie było. Choć zapewne nie bez wpływu był tu fakt, że jego śmierć była niewidoczna. Nie wydarzyła się na oczach psionika, a w miejscu odizolowanym kilkoma metrami gruzu i ziemi. To wystarczyło by go nie wspominać. Co więcej Liam nie zdradzał objawów, które chodziły River po głowie, a nawet gdyby przejawiał to w pobliżu był opiekuńczy Nikolai z dwuręcznym toporem gotów wyeliminować zagrożenie. Byli więc bezpieczni i spokojni. Aż w końcu równie nagle co zaczął, kwaśny deszcz przestał padać. I przyszła pora wymarszu. A to przypomniało psionikowi o mających nadejść momentach trudnych decyzji.

***

Robin pewien był, że generał nie ustąpi. Z początku kierował się myślą, że uda mu się zrobić tak by River, ranny Liam i on zostali uratowani jako nowo utworzona drużyna. Mimo, że coś mu podszeptywało, że takie podejście nie było słuszne i że należałoby uratować Keiko i oddać jej swoje miejsce w helikopterze. Ale na myśl, o zostaniu tutaj samotnie stwierdził, że ma w nosie skrupuły. Co innego sprawiało, że spochmurniał po słowach Nikolaia. Był to fakt, że plan ten bazował na zgodzie generała Daio na przemieszanie drużyn. Ze generał Daio cokolwiek im ułatwi. A w to Robin nie wierzył. Zastąpił więc drogę wielkiemu Rosjaninowi gdy ten ruszał do wyjścia.
- Nie mamy czasu na statuetkę - powiedział - Musimy znaleźć miejsce do obrony. Jakiś najtrwalej wyglądający nieduży budynek. Na noc. I poświęcić resztę dnia na zabezpieczenie tego miejsca. Statuetka to rozwiązanie dla trójki z nas. Dwójka zginie.
Spojrzał pytająco na pozostałych psioników.
- Poza tym nie chcę rozstawać się z siostrą drugi raz - dodał na koniec stanowczo.
River w odpowiedzi na ten akt, stanęła obok brata i chwyciła brata za rękę.
- Moglibyśmy też... - dodała niewinnym głosikiem River - zastawić pułapkę na helikopter, który przybędzie po zwycięską drużynę... - Zachichotała - Aaale by się zdziwili!
Robin uśmiechnął się.
- Rzeczywiście moglibyśmy... Wtedy szukamy statuetki. Ale musimy wybrać teraz. Statuetka? Schronienie? Czy pułapka? Ja jestem za schronieniem.
- Ja za pułapką!
- krzyknęła River.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172