Już zbieram się do włączenia w dyskusję parę dni, ale dopiero wywołanie ZC oraz namowy Redki i Darkena przypieczętowały sprawę. Ale nie będę odkrywczy w tym temacie, bo i nie wiem, czy akurat GNS jest czymś nad czym trzeba dyskutować. Ot, kolejna próba ubrania w coś czegoś, co gracz czuje bezwiednie. Do dobrego grania, w domyśle dobrego dla danego gracza lub grupy graczy, potrzeba klimatu oraz MG. System jako mechanika to sprawa drugorzędna i akurat to, co jest w nim niemożliwe lub skopane z zasady, powinno być skorygowane przez MG. Przecież on zawsze ma rację. Jeśli mu się nie ufa, to nie ma co zawracać sobie głowy graniem u kogoś takiego. Zaś mnogość mechanik jest tak wielka, że i tak nie będzie dane chyba wszystkich bodaj zobaczyć.
Ja wychodzę z założenia, że dla gracza jest granie zaś dla MG prowadzenie. Gracz nie musi znać mechaniki by przewidzieć, że skok w płytówce się nie powiedzie. Ważne, by zdawał sobie sprawę z tego, że jest to mało prawdopodobne i MOŻE się skończyć źle. Neurozłącza MG przeliczą to na 9% szansę udania akcji i tyle.
Jak dla mnie doskonała większość Indie to pomysł na element gry - nie powiem, fajny. Ale to tylko element. Wokół niego zbudowana jest cała reszta, która czasami niekoniecznie pasuje do tego. Pomysł: wszyscy gramy psami. Wykonanie: sesja psia z życia naszych czworonogów. Jednym słowem gaming w pełnej krasie. Można się wczuć, można potestować co też jako pies potrafię i wreszcie można nawet jakąś przygódkę rozegrać.
Takie coś trzeba lubić i to zarówno przez graczy jak i MG. Czyż nie lepiej wejść w Stary Świat i tam solidnie komuś przetrzepać skórę? Albo pobać się trochę macek w starym, dobrym Arkham? Co z tego, że to jest znane i oklepane. Jeśli MG i gracze to lubią, to czemu nie?
Tak patrząc to nawet mój ZUS to jakaś pierwotna i mało skomplikowana forma Indie. Jednak tutaj mechanika jest znacznie bardziej pokazana, gdyż jest elementem rozgrywki. Ale nie wyobrażam sobie by na czymś takim opierać system lub całe kampanie.
Zawsze w takich przypadkach można zastosować uniwersalną Brzytwę Okhama i nią pochlastać wszelkiej maści klony gier i systemów, tysiące wersji i spojrzeń na mechanikę. Skok na sąsiedni dach to zawsze skok - czy go będę gamistycznie rozgrywał przez czarowanie kostek czy narratywistycznie spinał mięśnie i tak sprowadza się to do 25% szans na udaną akcję