Ochotnicy wraz zakonnikiem udali sie do domu Ingwara. W srodku czekal juz ojciel Lothar, pan domu oraz dwoje straznikow. W kacie spokoju stal gar z parujacym napojem i wystajaca z niego chochla. Na stolku stalo kilka kubkow.
Kaplan nie wygladal na zadowolonego, patrzyl beznamietnym wzrokiem na zgromadzonych. Ginter juz u wejscia zostal przejety przez straznikow. Nie reagowal na pytania wiec zostal wyprowadzony z izby. - No, to rozgrzejcie sie nieco - wskazal na gar - i slucham waszej wersji. Tylko prosze bez koloryzowania. Zalatwmy to szybko, zebym mogl jak najszybciej rozmowic sie z ludem. Skorzystajcie z chwili ciepla, gdyz niestety, ale bedziecie musieli za chwile wracac na szlak. Ludzie sa podburzeni, boja sie "demona" - spojrzal na Felixa - chca zabic go jak i jego pomocnikow. Gdyby tylko dowiedzieli sie ze tu jestescie bylby problem. |