Wieśniacy zareagowali zgodnie z przewidywaniami, chociaż Gunther nie spodziewał się aż takiej lojalności wobec tutejszego władyki. Wieś była chroniona, co nie dziwiło po ostatniej wojnie, a tutejsi nie sprawiali wrażenia wrogich. Taki też zamierzał być włóczykij, choć stanięcie przed hrabią nie było najlepszym z rozwiązań.
- Odłożę zanim wejdziemy do dworu. Wyglądacie na dobrych ludzi, ale dzisiejsze czasy... - Kuntz westchnął i machnął ręką, jak człowiek narzekający na nie za dobry los. - Wiecie dobrodzieju, że po drodze żeśmy widzieli mutantów? Strach po drogach chodzić - uśmiechnął się. - Opowiedzcie nam lepiej o swoim włodarzu. Sam mieszka? Z rodziną? Od dawna tu? Wybaczcie ciekawość, ale po wojnie w kilku wsiach już żem bywał i mało co się ostało, takie solidnie i do obrony przygotowane.
Paplał trzy po trzy, chcąc chłopa na spytki wziąć. Zerknął też na Sorena, zastanawiając się czy nie władowali się w coś zbyt dużego. Cała nadzieja na odpowiednie mieszanie kłamstwa z prawdą. Bo gdyby hrabia rozkazał ich złapać i dajmy na to powiesić, to żadne oskarżenie nie przekonałoby lojalnych poddanych. A dowodów ze sobą przecież nie nieśli. |