Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2015, 00:40   #25
del martini
 
del martini's Avatar
 
Reputacja: 1 del martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumnydel martini ma z czego być dumny
- Nie wiemy na chwilę obecną co stało się z załogą. Najprawdopodobniej nikt nie zginął. Nad ranem rozpoczniemy poszukiwania zaginionych, którzy mogli oddalić się od wraku w poszukiwaniu łączności lub schronienia – pełnym przekonania głosem Jeremy wyjaśnił sytuację. Wiedział, że sprawa i tak prędzej czy później wypłynie, a odpowiednio urabiając opinię publiczną, można przeciągnąć ją na swoją stronę. Gdyby to nie z jego ust, ale z innego, niepożądanego źródła, sprawa wyszłaby na jaw, wszystkie media obróciłyby się przeciw Jankesom. Utajenie sprawy zawsze działa na niekorzyść głównego zainteresowanego.
Jedynym problemem była możliwość ewentualnego okupu. Jeremy był prawie pewien, że helikopter nie rozbił się przez przypadek. Spodziewał się żądania okupu w przeciągu kilku następnych dni, dlatego z całych sił liczył na wywiad. Zawsze można przechwycić jakiś sygnał w eterze o podejrzanej treści. Gdyby jednak terroryści zażądali okupu, lub – co gorsza – zamieścili film z egzekucji, wtedy mamy klopsa. Nasza wiarygodność znowu spadnie, a wszystkie media zaczną na nas szczekać.
Z punktu widzenia Amerykanów lepiej by było, gdyby konferencja w ogóle się nie odbyła. Trzeba zapunktować u Pakistańczyków, inaczej odniosą kolejną klęskę w tym rejonie. W czasie rozmów, Jeremy’emu zaczęła się nakreślać koncepcja. Mężczyzna miał zdolność szybkiego myślenia, co nie było rzadkością wśród dyplomackiej śmietanki. Postanowił pogadać o tym jutro, ze świeżym umysłem, w towarzystwie Tony’ego i Adamsa.
Musimy zaoferować im szkolenie armii przez naszych oficerów. Rząd w Pakistanie na pewno przyjmie tę propozycję, a my dostaniemy ogromnego plusa. Poza tym, można zaoferować trochę sprzętu, mamy na zbyciu sporo ciekawych cudeniek. Najpierw zwrócimy się do Białego Domu pytając o opinię, a później zaczniemy wstępne negocjacje, oczywiście jeśli Prezydent się zgodzi.
Newport ucieszył się, gdy konferencja się zakończyła. Ameryka musiała przełknąć kilka gorzkich pigułek, a nic w tej chwili nie szło po ich myśli. Dzisiejszy dzień przyniósł tyle problemów... Począwszy od samolotu, poprzez helikopter aż po konferencję. I na każdym froncie dzisiaj ponieśliśmy klęskę. Życie dyplomaty jest bardzo ciężkie, ale życie dyplomaty w Pakistanie przekracza wszelkie normy stresu, zdenerwowania oraz niepotrzebnej adrenaliny. W każdym razie, znaleźli się już na świeżym powietrzu. Na dworze czuć było przyjemny chłodek, który w połączeniu ze słabym wiatrem, dawał znaczną ulgę po dniu pełnym przeżyć. Na zewnątrz wyszła też ekipa rosyjska. Skierowali się do przedstawicielstwa Stanów, będąc wyraźnie pozytywnie nastawieni wobec „odwiecznych rywali”. Gesty pożegnalne zawsze pozytywnie odbijają się w przyszłych relacjach, tym razem oba mocarstwa walczyły w sprawie wspólnej, więc pojednanie było jak najbardziej wskazane. Gdy Romanow już wyciągał rękę ku Tony’emu, głowa tego drugiego nagle eksplodowała. Jeremy poczuł na twarzy lepką krew, a do rozdziawionych ust wpadł mu kawałek czaszki. Sierżant Dobson chwycił go za kark, a dyplomata wykorzystał ten moment na zwrócenie przetrawionego obiadu. Bez ceregieli został wepchnięty do samochodu. Totalna dezorientacja uniemożliwiała myślenie, więc Jeremy poddawał się wszystkim poleceniom bez oporów ani zwłoki. Patrzył na przerażoną Monicę, którą podobnie jak jego wrzucono siłą do środka. Nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek widział tak przestraszoną osobę. Mimo wszystko nie mógł wydobyć z siebie głosu, a w krtani czuł gulę, na którą zbierały się pragnienie zemsty, złość i strach.
Gdy tylko patrzył na ciało ambasadora zbierało mu się na wymioty, starał się więc gapić w okno. Jechali na pełnym gazie, łamiąc wszelkie przepisy ruchu drogowego. Gdy na którymś zakręcie krew ochlapała Monice kostki, a ona zaczęła krzyczeć i szlochać, Jeremy spojrzał się na nią dotykając jej kolana. Chciał ją pocieszyć, coś powiedzieć, jednak nie był w stanie. Żadne słowa nie mogły określić tej tragedii, więc nie było potrzeby ich używać. Każdy wolał samemu przemyśleć wydarzenia sprzed kilku chwil.
 
__________________
I am not in danger, I AM THE DANGER
-Walter White
del martini jest offline