Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2015, 15:58   #712
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gomez wyciągnął rapier i ruszył ostrożnie do przodu. Jeżeli rewelacje które przeczytali mu koledzy były prawdą to zaraz spotka się z tatuśkiem czarnoksiężnikiem, cóż za ironia losu. Nożownik nie pałał jednak do domniemanego ojca ciepłym uczuciem, szczególnie dlatego że prawdopodobnie zabił mu matkę. Jak dobrze pójdzie to wyśle go z powrotem do piekła tam gdzie jego miejsce. Gorzej jak pójdzie źle, to może chociaż uratuje Laurę.

Najemnicy, choć nie widzieli siebie, podążali w podobnym kierunku. Każdy chciał zobaczyć czym jest owo światło i co znajduje się za nim. Sam korytarz którym podążali okazał się dłuższy niż początkowo na to wyglądało, bowiem nim doszli do jego skraju minęło parę minut. Tam też znajdowała się ściana, stworzona z kryształów, od których odbijał się płomień pochodni, które można było dostrzec w wewnątrz komnaty. Bo to ona znajdowała się za owymi kryształowymi drzwiami. Na kryształach wyryto krasnoludzkie znaki, które mówiły, że ten kto przejdzie przez te drzwi uwolni pradawne zło.
Sama komnata była dość sporych rozmiarów, i miała kształt okręgu. Pomiędzy ścianami znajdowały się kryształowe lustra, od których również odbijał się ogień. Było ich siedem.Nie można było jednak dostrzec co się znajduje za nimi. Na ziemi porozpalane były koksowniki, a także pochodnie, które były przymocowane do ścian. Na samym środku pomieszczenia stał grobowiec, przed którym tak z trzy metry, znajdowało się sześć,wysokich i kwadratowych kolumn. Każda z nich była na tyle wysoka, że docierała aż do sklepienia. Dziwne, krasnoludzkie zapewne, znaki zostały na nich wyrzeźbione lecz żaden z nich nie świecił się. Wszystkie za to wyglądały na przypalone.
Na grobowcu stały trzy dzbany, a przed nim klęczała postać odziana na czarno. Kaptur spływający na jej głowę, zasłaniał idealnie jej lico.

Gomez sięgnął ręką przez kryształy. Chciał sprawdzić czy magia tego miejsca potrafi zadziałać tak by mógł dostać się do środka. Ostrzeżenia krasnoludzkich run zignorował, bo czytać ni w ząb nie umiał.
Gdy Gomez sięgnął ręką ku kryształom poczuł ciepło, które jednak zatrzymało go. Kryształowa ściana była realna i materialna. Nie można było od tak wejść sobie do komnaty. Nożownik schował broń i naparł dłońmi na ścianę, miał nadzieję wypchnąć kryształową zasłonę. Ta jak stała tak stała. Ni chuja nie dało się jej popchnąć. Gomez ponownie sięgnął po rapier. Głowicą broni uderzył w ścianę. Może uda się stłuc kryształy. Uderzenie spowodowało małą ryskę na celu, jednak daleko było do zniszczenia jego. Sprawa nie wyglądała na prostą i trzeba było szukać w głowie niekonwencjonalnych rozwiązań. Gomez słyszał o śpiewaczce co swym głosem potrafiła stłuc szkło. Cyrkowiec choć wątpił by ta sztuka mu się udała to nabrał powietrza w płuca i ryknął ile natura dała. Głos może i Gomez miał straszny i donośny ale niestety ta sztuczka tutaj miała nie działać. Zero reakcji ze strony zasłony.

W pewnym momencie zauważył wbiegającą elfkę między kolumny, która wcześniej posłała strzałę w plecy nieznajomemu. Zapewne chciała przeszyć go własnoręcznie ostrzem. Youviel wbiegła między kolumny zarzucając cięciwę na szyję postaci i pociągnęła ją do siebie. Nie było to trudne. Postać poleciała do tyłu, lecz nie przewróciła się bowiem..dłonie miała przykute łańcuchami do podłoża. Po chwili łowczyni sięgnęła po miecz, skracając tajemniczą postać o głowę. W tym samym czasie za elfką zaczęła się materializować jakaś postać. Gdy ta się odwróciła nastąpił atak. Po chwili elfka padła na ziemię.

Ponownie nożownik zaczął uderzać głowicą rapiera w ścianę kryształu, tym razem szybko i energicznie. Spieszył się bo wydawało mu się że to była pułapka, a oni sami byli ofiarami. Z tym że żeby wydostać się z pułapki trzeba było najpierw do niej wleźć. Gomez uderzał i uderzał, a zadrapania na kryształach zaczęły przeistaczać się w rysy. Te, im dłużej cyrkowiec walił, stawały się pęknięciami.
 
Komtur jest offline