Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2015, 11:07   #715
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lotar trzymał kuszę, gotów do wpakowania połowy zawartości magazynka w pierwszego przeciwnika, jaki stanie mu na drodze. Cała sytuacja przypominała mu nieco powtórkę z rozrywki, jaką zapewniły im jakieś przeklęte czary w Twierdzy Dwóch Szczytów. Wtedy uszedł z życiem, miał nadzieję, że i tym razem mu się uda.
Powinniśmy iść trzymając się za ręce, pomyślał.
A światło... Dzięki temu był pewien, ze się o nic nie potknie, ani na nic nie wpadnie. I to była jedyna zaleta światła. Zdecydowanie nie wierzył, by się tam kryło coś miłego.

Źródłem światła okazały się koksowniki i liczne pochodnie, których blask odbijał się od siedmiu kryształowych luster.
Siedem, liczba uznawana przez niektórych za magiczną. Podobnie jak i liczba "trzy", a tyle dzbanów stało na czymś, co wyglądało na grobowiec.
Niestety, między Lotarem a salą z grobowcem znajdowało się jedno z owych siedmiu luster.

Szkło, kryształ - to było obojętne. Każdą z tych rzeczy można było stłuc, nawet gdyby była nie wiadomo jak gruba. Lotar zdjął rękawicę, którą nabył w Barak Varr i zatknął ją za pas. Mając jedną sprawną dłoń, kuszę przewiesił przez plecy. Ból zaczął pulsować na uszkodzonej ręce. Nieprzyjemne mrowienie. Lotar sprawdził, czy czasem nie ma jakiejś możliwości otwarcia stojącej mu na drodze przeszkody, a potem wyciągnął miecz i z całej siły uderzył rękojeścią w kryształową taflę. Pierwsze uderzenie nie poczyniło żadnej krzywdy kryształowej tafli. W dodatku do uszu Lotara dobiegł odgłos kruszejących obok ścian. Skały zaczynały kruszeć i opadać na ziemię.
Raz nie stale, dwa razy nie wciąż... Skoro jedno uderzenie nie dało rady pokonać szyby, to może kolejne coś zdziała. Z całej siły walnął w kryształ raz, potem drugi. Miał nadzieję, że szyba rozsypie si wcześniej, niż skały. Kolejne uderzenie i kolejne. Delikatna rysa pojawiła się na kryształowej tafli. Skały dalej kruszyły się, opadając na ziemię, jednocześnie ukazując zachowane w nich szkielety.
Lotar zaklął pod nosem. Nie wiedział, czy szkielety to pozostałość po poprzednich gościach, czy też ktoś przyszykował dla niego nieprzyjemną niespodziankę. Bez względu na wszystko zapragnął znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Ponownie, z całej siły, uderzył w nadwyrężone nieco miejsce szklanej tafli. Uderzanie jedną ręką nie przynosiło oczekiwanych skutków. Kryształowa tafla była twarda. Kolejne rysy pojawiały się, tworząc małe pęknięcie. Kościane palce zaczęły się poruszać strzepując z siebie ziemię. Kościste nogi zaczęły wydostawać się i poruszać delikatnie.*
Lotar zaklął, przeklinając swoją głupotę, trolla, który pozbawił go palców, arabskiego kupca, arbskie rękawice i parę innych rzeczy, które przyszły mu do głowy. Zanim zaczął używać tą magiczno-mechaniczną zabawkę rękę miał o niebo sprawniejszą...
Na dodatek inni już byli w środku. A przynajmniej Youviel. Jakim cudem?

Założył najszybciej jak mógł rękawicę, umocował, po czym ująwszy oburącz rękojeść miecza ponowił wysiłki zmierzające ku rozwaleniu przeźroczystej tafli. Siła uderzeń była o wiele mocniejsza, niż wcześniej. Może to rękawica, a może dlatego że Lotar trzymał miecz oburącz. W końcu jedną ręką to można... się podcierać.
Uderzenie za uderzeniem i pojawiła się rysa. Kolejne i rysa zamieniła się w pęknięcie. Kościeje wydostały się ze ścian, upadając z łoskotem na ziemię. Kolejne uderzenie i kryształ zaczął pękać.

Czemu nie wcześniej?, pomyślał Lotar, widząc jak elfka pada na ziemię.
Uderzył po raz kolejny, chcąc do końca usunąć przeszkodę stojącą między nim a tym, który powalił elfkę.
 
Kerm jest offline