Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2015, 18:59   #14
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
"NGGH ARRGH...OPUŚĆ TO CIAŁO DEMONIE!

- Strife po odwiedzinach w nie tej budce z kebsami co trzeba

“Trzecie oko? Takie w dupie chyba.” Pomyślał Strife siadając na krześle.
- To samo chciałem powiedzieć. Szukam roboty, tej z ogłoszenia w gazecie. Było najbardziej pokurwione dlatego mnie zaciekawiło. - Poprawił maskę, po czym splótł palce za głową kiwajac się na meblu. Dobrze że nie mógł dojrzeć jego wyrazu twarzy, obdarowywał gościa czymś w rodzaju obrzydzenia zmieszanego z szokiem, gdy tylko wyraźniej mu się przyglądał. Miał nieodparte wrażenie by nie odwracać się do niego plecami. Nie wytrzymał jednak i zapytał w prost.
- Na pewno nie jesteś ciepły? Dziwnie dobrane kolory. - Przekrzywił głowę. Dopiero gdy jedna z niewielu zębatek w jego łbie przeskoczyła, zdał sobie sprawę że obraża być możę przyszłego pracodawcę. - Przepraszam najmocniej. Mam tak. Zwłaszcza po kwasie. To może właśnie był nawrót po kwasie? Zapomnij. Mówią na mnie Strife. Jeśli da się to zastrzelić to na pewno sobie z tym poradzę. Dostane możę taką Fedorę i płaszcz jak to mieli… noir? Jeden ch*j albo taką kretyńską czapeczkę co miał ten inny detektyw…. ch*j w niego nie pamiętam jak się zwał. O! A i taką jebitną lupę jeszcze by se pod nogi patrzeć. Byłoby w pipę… - Przytaknął sobie przestając się kiwać.
- Dziś czułem się różowo i serduszkowo. -stwierdził wzruszając ramionami. - Ale nie łudź się nie przepadam za męskimi tyłkami, nie ważne jak zgrabnymi. - odparł, przesuwając papierosa w kącik ust. - Dobra brzmi, wyglądasz i zachowujesz się jak kretyn - to przydatne w pracy gdzie masz do czynienia z kretynami. - stwierdził, drapiąc lekko brodę. - Ale pytanie czy kiedykolwiek pracowałeś w jakiejś sprawie, no i czy mim o wszystko umiesz być dyskretny? - pracodawca pytania o lupę i czapeczkę pominął.
Udał że nie słyszy jak nazwał go kretynem, a jego palce od spustów jakoś samoistnie się zacisnęły. - W ch*j sprawach. Niektóre skurwielstwa dobrze się chowały. Jeden to nawet dzieci no… wiesz co. A potem je zjadał! Nakarmiłem sku*wiela jego własnymi jajami. A czy dyskretny…. hmm. Męczyłem droida wiele razy, w tym samym pokoju co współlokatorka a ona dalej o tym nie wie. Liczy się? - Przekrzywił głowę, opierając łokcie na biurku.
-Chyba…? - mruknął wyraźnie załamany poziomem intelektualnym Strife. - Powiedz czego oczekujesz po tej pracy i czemu ją wybrałeś? -zagadnął, opierając łokieć na stole, i ustawiając policzek na dłoni.
- Pieniędzy i wybrałem ją bo nie mam pieniędzy. - Wypalił od razu bez chwili wahania.
Mężczyzna zacmokał cicho ustami. - Z tym może być problem… mam mało zleceń. Aktualnie to w sumie zero. Póki nie dostanę czegoś większego o szybkim zarobku raczej można zapomnieć. -westchnął.
- To na psi chuj to ogłoszenie? - Ręce i głowa Strife’a opadły. - Lina mnie zajebie jak wrócę bez roboty…. UUUUGHG - Zaczął czochrać palcami po swej tępej głowie, w jawnym objawie paniki.
- Liczyłem ze zgłosi się jakaś ładna kobietka… -przyznał detektyw rozkładając bezradnie ręce. Słuchając słów Strifego zainteresował się wyraźnie. - Żona, dziewczyna czy kochanka?
- Zachowuje się jak każde z tych ale wyruchać jej nie mogę. Współlokatorka. - Strife powoli podniósł się z krzesła wyraźnie zrezygnowany. - Zajebiście to była strata czasu, a mogłem pójść z tymi gówniarzami na domówkę. - Młodzian pochmurniał drastycznie, nawet zdjął maskę i wciśnał ja za płaszcz. Kaptur też zniknął z łba. Objawiła się niedoszłemu pracodawcy młodzieńcza facjata, z delikatnym zarostem wzdłuż szczęki. Cera była niezwykle blada, ale kontrastowała ze świecącymi na złoto zwierciadłami duszy. Fryzura była ścięta na “żołnierza” koloru czerni, z siwym paskiem, idącym od zakola aż do tyłu głowy. - Następnym razem dorzuć do tej jebanej gazety takie coś “MAM ROBOTE ALE NIE MAM BĄDŹ LASKĄ BLA BLA.” - Ostatnie słowa niemal wypiszczał, kierując się do wyjścia.
- Jak chcesz mogę Cię zatrudnić. -wzruszył ramionami. - W sensie nie będziesz musiał nic robić, kasy też nie dostaniesz, ale wspólokatorka sie odczepi. - zasugerował nim Strife wylazł z pomieszczenia.
- Toooooo…. jest całkiem zajebisty pomysł. Mhm… to się może udać. - Podrapał się po podbródku mrużąc oczy.- Zrobimy tak może… albo nie twoje jest znacznie lepsze. - Uderzył pięścią w otwartą dłoń. - Mam podpisać jakiś cyrograf czy cuś? - Oparł ręce na biodrach.
- Umowę, bo jak dostaniemy jakieś zlecenie to się do Ciebie odezwę. -stwierdził, podając mu jakiś poplamiony kawą papier. - Przeczytaj, strzel parafki gdzie trzeba i już. -zasugerował, wyciągając spod biurka piwo które ukrył przed przyjściem potencjalnej wspólniczki.
Strife uważnie przeczytał warunki umowy. Odkad zrobili go delikatnie mówiąc w “chuja” z motocyklem zawsze tak robił…. zawsze znaczy od teraz. Tam gdzie trzeba było trzasnął swój bajerancki podpis i rzucił kartke na stół. Kartka poleciała gdzieś w bok na podłogę, ale Strife jakby nigdy nic podszedł do niej podniósł ją i delikatnie położył na biurku.
- No to teraz idę to opić. Dzięki szefu dzwon jak bede potrzebny. - Położył na blacie wizytówkę (tak nosił wizytówki), na której widniał on w bohaterskiej pozie otoczony przez piękne niewiasty. Możnabyło tam też przeczytać “Strife badas załatwiacz problemów za hajsy” oraz numer kontaktowy.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline