Rany zadane przez białego Venoma mogły być śmiertelne dla normalnego człowieka, ale regeneracja najemnika nie miała najmniejszych problemów z nimi. Tam, gdzie przed chwilą macki wbiły się głęboko w ciało, nie było już żadnego śladu. Wade zawirował ponownie znacząc symbiota dwoma poprzecznymi cięciami katan. - Haha! Dwa cięcia, tylko $2.99 - bełkotał non-stop, przy okazji barwiąc żółte kombinezony złodziei na czerwono. Goście zdecydowanie znaleźli się zbyt blisko nieobliczalnego najemnika.
Wreszcie odskoczyli od siebie (na tyle, na ile mały wagonik pozwalał).
- MAM DOŚĆ! - Krzyknął Venom- Poddaje się, wygrałeś! Możemy wracać do roboty ?! - Nie bądź takim mamisynkiem! - odpowiedział Wade - Wiesz jak to jest. Kradniesz mi zabawki, a ja jestem bardzo przywiązany do swoich zabawek, a potem gdy nagle dostajesz wpierdziel przestajesz się bawić. - ~ A jakbyśmy tak my mu ukradli coś? ~ ~ Ale on nic nie ma. ~
- Ustalmy to tak, dotkniesz jeszcze raz moich dziewczynek, a zmasakruje ci symbiota tak, że nie trafi do domu - Deadpool pogroził teatralnie palcem, po czym obrócił się całkiem zgrabnym piruetem i zgarnął aktówkę. - To samo tyczy się ciebie pajączku. Poza tym, chciałem dowiedzieć się kto ich wynajął, ale dzięki takim tępakom jak wy, cały pomysł trafił szlag.
Pieprzone cnotki niewydymki... - Wade jeszcze długo mamrotał głośniej i ciszej na temat niekompetencji swoich towarzyszy. |