Wątek: Narrenturm
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2015, 15:51   #18
piotrek.ghost
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Droga, dzień po bitwie

Klara czuła się dużo bezpieczniejsza gdy wędrowali w towarzystwie zbrojnych, ale nadal nie pozwalała sobie na rozluźnienie. W końcu już raz trafili pod oko weteranów. Wypadało jednak podziękować swoim wybawcom, dlatego w trakcie wspólnej podróży zbliżyła się do krasnoludów:
- Szanowni panowie - zaczęła niemrawo. Nie miała dużego doświadczenia z khazadami nie-kupcami. Nie wiedziała jak powinna się do nich zwracać. - Chciałbym wam podziękować za eskortę oraz pomoc wczoraj. Jak pewnie zauważyliście jestem tutaj medykiem biegłym w arkanie. Jeżeli jest potrzeba mogę opatrzeć lub ulżyć w bólu.
Klara za późno ugryzła się w język. Wiele słyszała o dumie krasnoludów mogącej stawać w szranki z ich uporem oraz nienawiścią do zielonych. Jeżeli to co o nich słyszała było prawdziwe to powiedziała o kilka słów za dużo.
-Herr Klaus, niegodnym byłoby pozostawić grupe uciekinierów na pastwę losu i bandytów - powiedział Wolfgrimm a Helv potwierdził skinieniem głowy - Krasnoludzki honor nakazuje zawsze bronić słabszych, a jesli można przy tym ściąć pare zielonych głów to tym lepiej - zaśmiał się Sverrisson - Wprawdzie w stronę idziemy przeciwną ale dwa dni drogi krzywdy żadnej nam nie przyniosą a czyste sumienie zachować pozwolą. - kontynuował - poza tym nie potośmy wam życie ratowali od śmierci z rąk dzikich orków żebyście zaraz dnia następnego śmierć z rąk bestii ponieśli - odezwał się znowu Wolfgrimm.

Elf miał ochotę kląć siarczyście na los, wcześniej jego bransoleta jedynie drżała w tej konkretnej sytuacji, obecnie kręciła mu się po ręce jakby chciała ją odpiłować… Będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Zasłyszane głosy zwierzoludzi jeszcze bardziej utwierdziły go w tym, że ktoś tam na górze musi mieć z niego niezły ubaw. Był pewien że to on polował, ale tak naprawdę te bestie najwidoczniej cały czas na niego czekały i sam im się wprowadził w szpony...
-Wygląda na to, że póki co dadzą nam spokój, chyba na coś czekają. - powiedział tonem, który wyraźnie wskazywał, że nie ma chęci na pytania. - Nie zmienia to faktu, że stwarzają spore zagrożenie. To nie bezmózgie bestie jak większość ich pobratymców.
Sprawę ich służby Krwawemu Bogu wolał przemilczeć, wzbudziłby tylko niepotrzebną panikę wśród uchodźców.
 
piotrek.ghost jest offline