Droga, dzień po bitwie
Klara czuła się dużo bezpieczniejsza gdy wędrowali w towarzystwie zbrojnych, ale nadal nie pozwalała sobie na rozluźnienie. W końcu już raz trafili pod oko weteranów. Wypadało jednak podziękować swoim wybawcom, dlatego w trakcie wspólnej podróży zbliżyła się do krasnoludów:
- Szanowni panowie - zaczęła niemrawo. Nie miała dużego doświadczenia z khazadami nie-kupcami. Nie wiedziała jak powinna się do nich zwracać. - Chciałbym wam podziękować za eskortę oraz pomoc wczoraj. Jak pewnie zauważyliście jestem tutaj medykiem biegłym w arkanie. Jeżeli jest potrzeba mogę opatrzeć lub ulżyć w bólu.
Klara za późno ugryzła się w język. Wiele słyszała o dumie krasnoludów mogącej stawać w szranki z ich uporem oraz nienawiścią do zielonych. Jeżeli to co o nich słyszała było prawdziwe to powiedziała o kilka słów za dużo.
-Herr Klaus, niegodnym byłoby pozostawić grupe uciekinierów na pastwę losu i bandytów - powiedział Wolfgrimm a Helv potwierdził skinieniem głowy - Krasnoludzki honor nakazuje zawsze bronić słabszych, a jesli można przy tym ściąć pare zielonych głów to tym lepiej - zaśmiał się Sverrisson - Wprawdzie w stronę idziemy przeciwną ale dwa dni drogi krzywdy żadnej nam nie przyniosą a czyste sumienie zachować pozwolą. - kontynuował - poza tym nie potośmy wam życie ratowali od śmierci z rąk dzikich orków żebyście zaraz dnia następnego śmierć z rąk bestii ponieśli - odezwał się znowu Wolfgrimm.
Elf miał ochotę kląć siarczyście na los, wcześniej jego bransoleta jedynie drżała w tej konkretnej sytuacji, obecnie kręciła mu się po ręce jakby chciała ją odpiłować… Będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Zasłyszane głosy zwierzoludzi jeszcze bardziej utwierdziły go w tym, że ktoś tam na górze musi mieć z niego niezły ubaw. Był pewien że to on polował, ale tak naprawdę te bestie najwidoczniej cały czas na niego czekały i sam im się wprowadził w szpony... -Wygląda na to, że póki co dadzą nam spokój, chyba na coś czekają. - powiedział tonem, który wyraźnie wskazywał, że nie ma chęci na pytania. - Nie zmienia to faktu, że stwarzają spore zagrożenie. To nie bezmózgie bestie jak większość ich pobratymców. Sprawę ich służby Krwawemu Bogu wolał przemilczeć, wzbudziłby tylko niepotrzebną panikę wśród uchodźców. |