Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2015, 18:53   #25
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
- Tu, czy w jakimś cichszym miejscu? - Warsztat był na pewno miejscem sprawdzonym i bezpiecznym, ale niekoniecznie cichym. Ciekawiło go co dokładnie Dori o nim naopowiadał. To co mówił wojskowy było prawdą. Większość krasnoludów była lepszymi wojakami niż połowa straży miejskiej, ale tą złośliwą uwagę zostawił dla siebie. Mimo że byli w warsztacie, to jednak Silnoręki i tak miał na sobie większą część zbroi płytowej, z którą zdawało się nigdy nie rozstawał. Tego typu pancerze do najtańszych nie należały, a srebrzysty pobłysk metalu zdradzał że nie była to zwykła stal czy żelazo. Samo to mogło powiedzieć wprawnemu oku zbrojnego, że na pewno nie rozmawia ze świeżakiem.
-Może być tutaj- Powiedział mężczyzna- Ostatecznie, hałas w tym mieście więcej niż spokojnych miejsc, co za różnica?-Uśmiechnął się- Mithril?-Wskazał na napierśnik by zagaić jakoś rozmowę- Krasnolud Dori jak sądzę to rodzina, prawda?- Pociągnął dalej temat- Zatem wiesz zapewne, że ich obecność nie będzie i nie jest przypadkowa?
- Mithril, sam kułem. - Potwierdził wnioski mężczyzny. - Przypadkowa obecność trojaczków wujostwa? Nie, w to nie uwierzę, nie słyszałem jeszcze żeby w losy jakichkolwiek krasnoludzkich trojaczków Moradin nie wtrącał się osobiście, więc o przypadku nie może tu być mowy. - Kwestię tego, że starszyzna też chętnie z ich usług korzystała, jak i każdego innego członka klanu zostawił dla siebie. Tą część akurat lubił, można było się pojawić w klanowej siedzibie, a prawie zawsze znalazł się kąt do spania i coś do roboty. Problemy miał dopiero, kiedy wszystko robiło się polityczne i porządny krasnolud kończył przelewając krew za zupełnie nie swoją sprawę i nie swój klan. - Wracając jednak do samej wyprawy i mojego w niej udziału. Hmm, chyba nie dosłyszałem twojego imienia. - Dodał przynosząc dwa kubki ze stojącego niedaleko blatu i nalewając do nich piwa. Jeden z nich postawił przed oficerem.*
-Nie? Wybacz zatem mości krasnoludzie, nadróbmy tę nieścisłość - Zaśmiał się przyjaźnie- Jestem porucznik Rufus. -Wytstawił kubek to stuknięcia- Z tego co widzę, jesteś zainteresowany dołączeniem, wstępnie, do wyprawy. Poza nagrodą o której wiedzą wszyscy dodatkowo będzie przysługiwać Tobie żołd. Więc jeżeli zgodziłbyś się dołączyłbyś jako właśnie sierżant.
- Żołd brzmi zachęcająco, w jakiej wysokości i o jakich dokładnie obowiązkach mówimy. - Nie miał zamiaru na wszystko zgadzać się w ciemno.
-W zasadzie to standardowe uposażenie sierżanta plus dodatki za wyprawę, czyli około pięciuset, bez dwudziestu sztuk złota na miesiąc. No bo to dodatek za stacjonowanie poza jednostką, dodatek za rozłąkę, dodatek za narażanie życia…-Wyliczał- Więc dość dobry zarobek, jakieś trzy, cztery razy tyle ile normalnie w każdym razie.
Donagrim podrapał się po głowie i zamyślił chwilę. - Przykułeś moją uwagę. No to teraz możemy przejść do dokładniejszych szczegółów. Ot chociażby obowiązki sierżanta, czy wchodzi w to szkolenie ludzi, jak duży oddział miałbym pod sobą i jakiego przeznaczenia. - Musiał przyznać że zarobek brzmiał obiecująco, miał już nawet kilka pomysłów, na co mógł przeznaczyć taki żołd.*
-To zależy głównie od tego jak bardzo chcesz, krasnoludzie, się angażować...ale myślę, że najpewniej byłbyś w kadrze pod oficerskiej i miałbyś własny oddział do dowodzenia, pewnie ze trzy plutony. Oczywiście pomoc dla oficerów, musztry, szkolenia jakichś chętnych, którzy w przyszłości zechcieliby robić za straż miejską, a może i ciepła posada komendanta straży miejskiej? No to zależy jak się sytuacja potoczy i jak się wykarzecie.
- Planowałem założyć niewielki warsztat na nowym osiedlu i nieco przetrzepać skórę jaszczurom, ale mogę zacząć od wyruszenia w zbrojnej części, mi nie przeszkadza. Przy żołdzie jeśli dowodzę oddziałem, zakładam że oddział będzie miał prawo do łupów z pokonanych wrogów. Nie spodziewam się niczego specjalnego, ale zawsze lepiej to wygląda dla zbrojnych, jak nikt ich ze srebrników czy ostrzy nie rozlicza. Hmm. - Zamyślił się chwilę nad całością. - Wchodzę w to. - Odpowiedział w końcu.
- I o takie Neverwinter właśnie walczymy!- Powiedział mężczyzna z uśmiechem- Twoje zdrowie, krasnoludzie!- Pokiwał głową- Jutro wpadnijcie z tym pismem - tutaj mężczyzna wyciągnął naręcze pism i wręczył- I dajcie je jakiemukolwiek oficerowi w pałacu. To on was dalej pokieruje.
- Do pałacu? No dobrze, zajrzę do pałacu. Przeniesienie do koszar, czy spokojnie mogę tu mieszkać do czasu wyprawy? - Zainteresował się Donagrim.
-Najpewniej tutaj będziecie mogli wypoczywać, sierżancie. Ostatecznie wasi wujaszkowie się za wami stawili, więc...nie będzie problemu!
- No dobrze, w takim razie jutro się stawię w pałacu, a potem zobaczę kto mi przypadł i do czego się nadadzą. - Mruknął na koniec krasnolud.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline