Złapany żółtek wytrzeszczył w zdumieniu oczy na Toxina.
- Jak to czego szukamy? Pół tonowej skały z kosmosu, która przebiła jezdnię i wpadła tutaj. Nie trzeba być geniuszem by ją znaleźć. Trzeba być ślepym by nie umieć trafić tutaj czy do innych miejsc.
AntyVenom i Deadpool chyba wyjaśnili już między sobą różnice zdań. Pozostało zgarnąć pozostały meteoryt i ruszać dalej.
Cała grupa wyszła na powierzchnię taszcząc meteoryt ze sobą. - Gdzie teraz?
- Tam, pięć minut po dachach - odparł Daredevil sięgając po swoją wielofunkcyjną laskę.
Nie dotarli jednak na miejsce. - Hej, Spiderman!
Pajęczak wyhamował zgrabnym łukiem i przysiadł na ścianie. - Hej, Cap. Co jest?
Kapitan Ameryka nie wyglądał najświeżej. Obsypany pyłem ceglanym i miejscami wymazany czymś co przypominało błoto. Hmm, lepiej zeby to było błoto.
- Dobrze, że was zauważyłem. Potrzebuje pomocy. Mój zespół wpadł w zasadzkę. Mają pancerz wspomagany i broń maszynową. Za dużo wokoło cywilów by pozwolić wyjść im z magazynu. Chodźcie, nie ma czasu. Brock, został to gdzieś tutaj, są zbyt niestabilne by ryzykować zabranie meteoru na pole walki. |