Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2015, 07:09   #137
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Piwnica domu na Schmidtstrasse, pracownia rzeźbiarska Mistrza Leonarda di Morti

Sceneria: Sucha i chłodna ceglana piwnica o zapachu kamiennego pyłu z nutą woni zwierzęcej. Kilka lamp powieszonych u powały oraz na ścianach rozświetla to miejsce odkrywając stojący na środku, posąg młodej kobiety. Na podłodze trochę kamiennego pyłu i gruzu, jednak zaskakująco mało. Trochę narzędzi w okolicy posągu. Poza schodami, którymi zeszliście są jeszcze jedne, prowadzące w dół, oraz drewniane drzwi, które ktoś prowizorycznie wzmocnił okuciami. Kominek nie pasuje do reszty, wygląda na nowszy. Klapa w suficie jest na powrót zamknięta.

Osoby: mistrz Leonardo do Morti, uczeń Mildo, Sven, Gudi.



- Oto i ona - Leonardo do Morti wskazał Svenowi i Gudiemu upierścienionym palcem statuę, stojącą na środku piwnicy - "Poranek Księżniczki" w całej okazałości! Jest bellissima, prawda? - na chwilę tileański akcent wkradł się do czystego reikspielu artysty.
- Zakładam że nie macie przy sobie węgla i kart, zaraz przyniosę. A Mildo przygotuje nam owocowy sok i przyniesie ciastka z miodem, opowiecie mi o ostatnim dziele waszego mistrza - Rusz się, Mildo!
Chłopak pobiegł.
- Będę na dole, tam mam szkicownik. Obejrzyjcie sobie dobrze statuę, wyszła mi wyjątkowo dobrze! I na litość Myrmidii nie zaglądajcie za te drzwi, zamknąłem tam Marmura, wyjątkowo ciętego brytana. zazwyczaj siedzi cicho, ale nie lubi obcych.


Rzeźba była... piękna. Widać, że artysta zadbał o wszelkie szczegóły, wygładził powierzchnię kamienia tak, by nie było nawet śladów dłuta. Jedyne miejsce gdzie widać było ingerencję narzędzi, to przy nogach, gdzie posąg był mocowany do podstawy... ale widząc rękę mistrza można było być pewnym, że i to wygładzi.
Kroki schodzącego w dół di Mortiego ucichły i artysta zapewne szperał w bibelotach, zaś nasi bohaterowie mieli okazję obejrzeć dokładnie arcydzieło. Gdy go obeszli wokół, wyrzeźbiona twarz zdała się jakaś znajoma...



Tymczasem za płotem posiadłości...

Pomysł wejścia na plecy rannego niedźwiedzia okazał się nader... niefortunny. Mimo iż Witalis uspokajał go, a Werner nie był najcięższy, Jakub zareagował gwałtownie, rycząc z bólu i strząsając z siebie mulnika. Ten stłukł się nieco i odskoczył, bo rozeźlony nie na żarty podopieczny Witalisa był gotów sprawdzić jakie flaki ma człowiek, który zadał mu cierpienie.
No cóż... skoro nie po niedźwiedziu... wszyscy spojrzeli na Arno. Ten wzruszył ramionami i z łatwością podsadził Wernera, w czasie gdy treser uwiązał niedźwiedzia do pustego koniowiązu.
Z drugiej strony płotu, zaskoczona najpierw hałasem, a potem widokiem mężczyzny na słupie płotu kobieta wypuściła miotłę i pognała do rezydencji, krzycząc - Oleg! Oleg!
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline