Podróż choć krótka była niezmiernie irytująca. Towarzysze Elastira mało wiedzieli o dyskrecji, no pomijając tego młodzika, który na koniec próbował rozładować atmosferę. Jeden z tej całej zgrai co miał dość oleju w głowie, by mu szyja nie skrzypiała. Na domiar złego Cień wyraźnie był podenerwowany zapachem zwierzoludzi i porannym mrozem. Dobrze że się nie zrywał, polowania elfa trwały na tyle długo że wierzchowiec zdołał w miarę przywyknąć do woni, którą roztaczały te bestie.
Wkrótce wonie w powietrzu zdecydowanie zrobiły się przyjemniejsze dla chyba każdego nosa. Wędzone mięso, częsty prowiant każdego łowcy, czy zwiadowcy i świeży chleb... Nawet zapach gnojowiska nie wydawał się zbyt irytujący w tej całej mieszaninie.
Elf zeskoczył z konia i uwiązał go do palika zostawiając dość luzu by ten mógł się paść w jego pobliżu, po czym wyciągnął z juków odrobinę końskich przysmaków i podsunął swojemu wierzchowcowi dłoń pod pysk, a ten ze smakiem zjadł oferowaną przekąskę.
-Odpocznij sobie druhu i najedz się, póki mamy chwilę spokoju - powiedział cicho do wiernego zwierzęcia. Sam zaś skierował kroki do wnętrza budynku, o mało nie przywalając głową o belkę w drzwiach, zdążył schylić się w ostatniej chwili.
Przyjął oferowany poczęstunek, ściągnął kaptur i rozpiął płaszcz, po czym usiadł sobie w rogu by spokojnie zjeść. Jak dobrze było mieć w ustach coś ciepłego, nawet spędzając całe dnie w dziczy zazwyczaj mógł sobie upiec coś nad ogniskiem, a teraz to był jego pierwszy gorący posiłek od około tygodnia. Ludzkimi sporami z reguły się nie przejmował, tako i niezbyt zamierzał mieszać się nieproszony w tę awanturę, którą robili ci najemnicy jakiemuś młodzikowi, który najwidoczniej nie potrafił utrzymać chuci na wodzy. Eh... ci ludzie... zawsze mieli tendencję do pchania się nie tam gdzie powinni. |