Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2015, 18:55   #17
Suchoklates
 
Reputacja: 1 Suchoklates jest jak klejnot wśród skałSuchoklates jest jak klejnot wśród skałSuchoklates jest jak klejnot wśród skałSuchoklates jest jak klejnot wśród skałSuchoklates jest jak klejnot wśród skałSuchoklates jest jak klejnot wśród skałSuchoklates jest jak klejnot wśród skałSuchoklates jest jak klejnot wśród skałSuchoklates jest jak klejnot wśród skałSuchoklates jest jak klejnot wśród skałSuchoklates jest jak klejnot wśród skał
"Im większy przeciwnik, tym ciężej upada"
Nie znęcaj się nad wolniejszymi...
Chyba, że Ci za to dobrze płacą.

Przeciągnął się, ziewając szeroko i zerkając w stronę tacy z łakociami. Wciąż zostało trochę szarlotki, którą wziął sobie w formie deseru, a także parę czekoladowych ciastek. Po głównym daniu, pieczonym kurczaku z ziemniakami, pozostały tylko resztki. Szarowłosy westchnął cicho, czując, że zjadłby jeszcze z dziesięć takich. Sięgając po jedno z ciasteczek powrócił wzrokiem do ekranu telewizora i z beznamiętnym wyrazem twarzy, zajadając sobie smakołyka, przyglądał się chwilkę wielkoludowi. Nie lubił schodzić byle po co, jednak w tym przypadku stwierdził, iż jest to dobre lekarstwo na ogarniającą go nudę. Uporał się najpierw z ciastkiem, a potem wstał z miejsca, aby rozejrzeć się za swoją marynarką, którą znalazł leżącą w sypialni na podłodze. Nałożył ją na siebie i otrzepał niedbale, kierując się do wyjścia.
W windzie posłuchał sobie jakieś śmiesznej melodii, która zmieniała się zależnie od kaprysu menadżera - dzisiaj był to spokojny jazz. Dźwięk windy zatrzymującej się na piętrze oznajmił koniec przejażdżki, a Yo ruszył do stolika przy którym siedział brodaty jegomość. Po drodze zgarnął jedno wolne krzesełko.
-Mogę dołączyć?
Zapytał i nie czekając na odpowiedź usiadł sobie, jak gdyby nigdy nic - z wesołym uśmiechem, obok gościa w hełmie, spoglądając mu przy tym na rękę.
-Oj, oj Szefie. W tej partii nic nie ugrasz. - Zacmokał ustami udając zmartwienie.
Małe oczka wielkoluda zerknęły w dół na sylwetkę szarowłosego młodziana. Mięśniak wypuścił głośno powietrze nosem, gdy myślał nad czymś, a karty między jego grubymi paluchami, wyglądały jak replika dla małych dzieci.
- Gram… -stwierdził w stronę krupiera, grubym głosem. - I wy też… - dodał w stronę kulących się ze strachu innych graczy, którzy od razu poczęli wpłacać swoje stawki. - Ty też mały ludziku masz grać. -dodał, zaciskając drugą dłoń na krawędzi stołu który popękał lekko.
-Oke, Szefie. - Oznajmił beztrosko młodzieniec, sięgając do wewnętrznej kieszonki marynarki i wyciągając z niej gumę balonową. Ruchem ręki dał znak krupierowi, aby tym razem zarzucił mu parę kart. Yo przyszedł bez żadnych żetonów, więc obserwował jeszcze przez moment przebieg rozgrywki z boku. Dykcja wielkoluda sugerowała niski iloraz inteligencji, więc szarowłosy nie spodziewał się, aby ten zwrócił na niego uwagę dopóki będzie udawał, że gra razem z nimi.
Albo dopóki nie zrobi czegoś głupiego. Czekał do końca partii, a gdy już sięgającemu po pulę wielkoludowi wydawało się, że wygrał kolejną turę, siedzący obok niego mały ludzik zrobił coś szalonego.
-All in! - Zawołał wesoło, rzucając przeżutą gumę wprost na stos żetonów i rzucając karty na stół. - Chyba tym razem, to ja wygrałem, Szefie. - Dodał, choć w rzeczywistości nie miał pojęcia o sile kart, które miał przed sobą. Nie wspominając już o tych wszystkich zasadach z którymi jego akcja była niezgodna. Ale jeśli coś łączyło hełmiastego i szarowłosego, to z pewnością był to brak poszanowania dla zasad i ich nieznajomość.
- Co Ty… -zaczął prymityw wykręcając swoją głowę w stronę chłopaka, zaś twarz w grymasie wściekłości. Nim jednak jego kły zostały w pełni obnażone, noga Yoshidy rozbiła krzesło pod jego wielkim zadem. Mięśniak zaskoczony zachwiał się i łupnął plecami o podłogę kasyna. Pobliscy grający z krzykiem poderwali się od swoich stolików, odskakując od bójki.
-Ostrożnie Szefie. - Wypalił młodzieniec zrywając się z krzesła i schylając nad wielkoludem, aby chwycić jego dłoń nim ten otrząśnie się z zaskoczenia. Brodacz miał jakieś trzy metry wzrostu, więc w normalnych okolicznościach Yo musiałby zadzierać głowę do góry, aby na niego spojrzeć, a żeby przywalić mu w tę brzydką twarz musiałby się naskakać. Ale teraz był dokładnie tam gdzie szarowłosy go chciał. Prawie.
Yo szarpnął przeciwnika za rękę, niby pomagając mu wstać, ale w rzeczywistości planując zdzielić go w mordę, gdy ta znajdzie się na odpowiedniej wysokości. Niestety wielkolud drgnął tylko, napinając swoje mięśnie i szczerząc kły - widać nie tylko wzrostem obdarzyła go natura, ale i odpowiednia do tego siłą.
- Ty mały… -warknął, a to że sztuczka z pociągnięciem się nie udała, sprawiło, że zdołał odchylić łepetynę przed pięścią. Zamachnął się zaś swoim wolnym łapskiem, jednak zrobił to tak ociężale, że Yo zdążyłby jeszcze zrobić sobie kanapkę, przed unikiem.
-Ty duży... - skontrował Yoshida nie dając za wygraną i natychmiast kontynuując natarcie. Naładował swój cios Shinso i łupnął pięścią w podniesioną rękę brodacza. Coś trzasnęło przy tym w ramieniu wielkoluda, gdy tylko naładowana energią pięść Yoshidy w nie uderzyła. Ryknął z bólu, ale dodatkowe łupnięcie w pysk w postaci fali uderzeniowej Shinso skutecznie i szybko zamknęło mu gębę, wywracając brodacza na plecy. Jeden z jego kłów wyleciał z ust wybierając się na podniebny spacer, w sobie tylko znanym kierunku.
Szarowłosy westchnął cicho, po raz kolejny przekonując się o przydatności Shinso, za którym przecież nie bardzo przepadał. - To wszystko? - Mruknął zerkając na olbrzyma lekko zawiedziony i odsunął się, aby poszukać jakiegoś typa z ochrony na sali. - Zajmijcie się resztą, oke?
Jednak nim ochroniarze ruszyli w stronę brodacza, Yo usłyszał głośny ryk gniewu, a wielkie łapsko agresora oparło się na ziemię, gdy ten powoli się z niej dźwigał. Krew ciekła z jego prymitywnej mordy, zaś oczka płonęły gniewem w najczystszej postaci.
-Zabije cie ty jebana mrówko… - warknął w stronę szarowłosego, chwytając zdrową ręką za stół do gry w pokera i unosząc go wysoko nad głowę, jako prowizoryczną broń.
-Hm... - Chłopak słysząc groźbę stanął bokiem do wielkoluda i spojrzał na niego chłodnym, nieprzyjemnym wzrokiem. - W takim razie chodź i spróbuj. - Oznajmił, kiedy olbrzym stał już na nogach.
Wielkolud ryknął i zamachnął się stołem niczym dyskiem, jednak nie wypuścił go z ręki. Mebel śmignął nad głową Yo, który wprawnie przykucnął, by uniknąć brutalnego ataku, a następnie wybił się w górę. Śmigając w powietrzu w stronę wykrzywionej w grymasie gniewu mordy brodacza. Ten nie miał jak się bronić - jego ręka nie wyhamowała jeszcze po zamachu stołem. Otwarta dłoń uderzyła mocarnie w jego krtań, aż wybałuszył oczy, a krew wyleciała z jego pyska - na szczęścia nie ubrudziła Yo, który odbijając się od sadła wroga, wylądował już dość daleko pewien, że tym razem to już koniec tego przykrego pojedynku.
Ale wielkolud nie miał zamiaru dać tak łatwo za wygraną, rzucił się do przodu i swoja uszkodzoną ręką, w desperackim ataku chciał pochwycić szarowłosego. Jednak ponownie przecenił swoje możliwości, bo Yo bez problemu usunął się z drogi ataku, przechwycił go, a potem wytężając swe mięśnie, przerzucił olbrzyma nad sobą. Cielsko giganta gruchnęła o podłogę, tak że zatrząsł się niemal cały pokój. Źrenice wroga zniknęły gdzieś w górze czaszki, a lekkie drgania wskazywały, ze szybko niewstanie.
Młody odetchnął tylko ciężko, choć raczej bardziej na pokaz niż ze zmęczenia, otrzepał marynarkę i zwrócił się w kierunku ochrony:
-Teraz możecie się nim zająć
Ochroniarze szybko ruszyli w stronę nieprzytomnego olbrzyma by wyciągnąć go w odpowiednie miejsce i jakoś związać, by potem wyciągnąć odszkodowanie za straty. Cała sala na chwile wypadła z obiegu, zarosiła się od sprzątaczy, oraz ludzi którzy mieli przywrócić tu porządek. Yo zrobił swoje.
Mógł więc wyjść, aby poszukać jakichś typków do obicia na zewnątrz. Nie bardzo przejmując się tym całym bałaganem, jak i innymi problemami kasyna ze spokojem skierował się w stronę wyjścia. Po drodze zgarnął swoją parasolkę, którą z reguły pilnowali ochroniarze przy wejściu - inaczej by im wpieprzył - i tak wyekwipowany ruszył na nocne łowy.
 
Suchoklates jest offline