Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2015, 00:27   #116
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Stawiała ociężale kroki brnąc gdzieś przed siebie. Solno lodowa śnieżyca waliła ze wszystkich stron. Przy potrójnym ciążeniu powierzchni prądy powietrzne musiały być na prawdę znacznie silniejsze niż rejestrowały to oczy i czujniki. Sto dwadzieścia kilometrów teraz… Wielkość, której mózg człowieka wystawionego na takie warunki nie chciał świadomie mnożyć aby przedstawić odpowiednik ziemski. Aż samo nasuwało się pytanie: Czy ktokolwiek doświadczył obecności na terramorfowanej planecie? Czy inżynierowie środowiska jedynie oglądali wiry burzowe zza wizjera orbitalnego molocha poprawiającego naturę? Reakcja środowiska na wkład niesamowitych ilości energii był wręcz przerażający.

Ineth przystanęła po jakimś czasie. Mimo ciężkich warunków zewnętrznych to nie one spowodowały, że lekko pochylona sylwetka zastygła jakby ośrodki kierujące kończynami zrobiły sobie nagle przerwę. Potrzebowała chwili, żeby przetrawić, żeby zrozumieć. Potrzebowała sobie wszystko poukładać. Mimo przedwczesnych zapowiedzi, iż stanie się dokładnie to, co się stało, była pełna obaw. Mimo wcześniejszego znania scenariusza… Przeżywanie go było czymś kompletnie innym. Emocje jakie temu towarzyszyły… Nie wiedziała jak je ze sobą łączyć. Nie wiedziała jak łączyć je z posiadaną wiedzą, która była szczątkowa… Szczątkowa jak zawsze. Nigdy nie miała pełnego obrazu. Starając się go wykonać zawsze lekko była zdana na siebie. Musiała doprowadzić do tego, by pewne elementy się wydarzyły. Nawet nie wiedziała, czy jej świadoma ingerencja, czy jej brak, czy jakikolwiek inny wybór dotyczący wizji wpływał na nią… Czy gdyby nie wróciła do maszynowni stała by na powierzchni Perły zasypywana szalejącym lodowym śniegiem? Czy gdyby nie zmazała znaków z kapitańskiej ściany AJOLOS przetrwałby dłużej? Pytania "co by było gdyby?", "czy robię dobrze?", "czy tak to miało wyglądać?" uderzyły ją.

Tak oto bardzo młoda osoba, której podstawą do funkcjonowania przez całe życie było wspieranie innych ludzi… Została wypchnięta na kierowanie nimi, by następnie zostać porzucona na drugim końcu wszechświata, na całkowicie obcej, niebezpiecznej planecie, pod panowaniem wroga i w środku terramorfowej burzy lodu. Z pustymi dłońmi. Brzmiało to zupełnie inaczej niż czuło na własnej skórze. Nie miała wiele możliwości. Nie miała wiele czasu. Reszta załogi miała zapas… może doby, zanim otoczenie stanie się mocno uciążliwe bez żadnej przewagi w zmienianym terenie? Ile miała Ineth?

...Godzina. Tyle mogła wytrzymać. Tyle zostało jeszcze zasilania w układach miniaturowego rdzenia grawitacyjnego. Tyle była w stanie ujarzmić wyczuwany głód. Potrzebowała energii… Potrzebowała tego, co zostało odebrane przez Tonego. Wiedział, gdzie uderzyć by bolało. Nie chciała nawet myśleć w jakiej sytuacji by się znalazła, gdyby nie uzupełniła braków.

Sama jak palec, bez żadnych sprzymierzeńców, między wszystkim chcącym ją zabić, łącznie z czasem i jego pozostałą godziną. Ciężko było pamiętać o zadaniu, które miała do wykonania. W prawdzie jedyne ono ruszyło ją z odrętwienia.

Spojrzała raz jeszcze na stan energetyczny rdzenia, który nieubłagalnie wskazywał tę samą niską wartość. Spojrzała przed siebie w białą mgłę szalejącej nawałnicy. Nie widziała nic, nie wiedziała nawet gdzie jest ani po której stronie był lądownik. Sięgnęła do GPSu, który mógł pomóc w naprowadzeniu na jedyny kierunek, który mogła obrać. Po korekcji własnego obrotu zacisnęła powieki łącząc się neurołączem z modułem grawitacyjnym. Uruchomiony wcześniej dzięki impulsowi mocy ESP musiał starczyć jej na wszystko. Warunki nie pozwalały na pełne uniesienie się, lecz bardzo znaczne zmniejszenie ciążenia mogło być decydujące w zadanym czasie. Ruszyła na wybrany cel.
 
Proxy jest offline