| Shade szybko streściła wszystkim to co zobaczyła i usłyszała w strażnicy. By zdecydować co dalej musieli znać wszystkie szczegóły. Potem spojrzała na towarzyszy, którzy ruszyli na zwiad obok siatki. Może ich informacje poszerzą ich możliwości jeśli chodzi o sposoby dostania się po za przegrodę i dotarcia do miasta.
Fox wysłuchał najemniczki z uwagą, po czym z charakterystyczną dla siebie gracją dał upust odwiecznej przyjaźni angielsko-francuskiej:
- Heh. Człowiek przeleci kilka tysięcy kilometrów i nadal nie może odpędzić się od żabojadów - Raver parsknął. - Myślicie, że to ludzie od tych co bronili konwoju przed tubylcami? Biorąc pod uwagę to, jak słabo im to szło, raczej nie mamy do czynienia z grupą pokroju Legii Cudzoziemskiej - wzruszył ramionami.
Następnie najemnik pokrótce zdał relację odnośnie tego, co sam zaobserwował podczas zwiadu.
- Nie dostrzegłem nikogo w budynku, ale nie daję gwarancji, że nikogo nie ma na wyższym poziomie. Dwóch ludzi na strażnicę, w dodatku bez “oczu” na górze, to jednak podejrzanie mało. Może reszta na patrolu? - Raver nie skierował tego pytania do nikogo konkretnego, ani nie czekał na odpowiedź. - Na północny-wschód znajduje się następna strażnica. Dobrze ulokowana, na wzniesieniu. Według mnie ciężko się będzie tamtędy przedrzeć niepostrzeżenie.
- Może pilnują głównie, aby nikt nie wyszedł, a nie na odwrót? Zresztą czy będzie tam dwóch czy pięciu damy sobie raczej radę. Informacji o arabach nie ma co wyrzucać zresztą w śnieg, jeżeli to jakaś grubsza operacja ich nadziani szejkowie może nie chcieli powierzać jej nawiedzonym fanatykom i najęli zawodowców. Albo nasz wywiad jest do kitu i siedzi tu jakaś korporacyjka.
Hmm... wjedźmy oficjalnie. Bez chowania się... tylko przez bramę gdzie wcześniej zlikwidujemy wszystkich. Helikopter nas oleje, bo założą że jesteśmy sprawdzani przez tych na dole.
- Szturm dla samego szturmu raczej nie ma sensu. - Roy, rozdzieliwszy kubki, ewakuował się ze swoim za bliższy skuter, żeby wracający ze zwiadu też mogli odpocząć w ciut lepszych warunkach. - Nie mówię, że nie ogrzałbym chętnie dupy, ale przebijanie się na pałę od samego początku raczej niczego nie ułatwi. Dziura w płocie już jest, można z niej skorzystać. Shade z powrotem pod posterunek z kimś do pomocy na wypadek wpadki, Fox - wsparcie z dystansu. Reszta jak najsprawniej przełazi ze sprzętem. Tak ja bym to zrobił.
- Albo wejść i zmusić ich do poddania się, wziąć na spytki udając rusków i dowiedzieć się co tu się kurwa dzieje - wtrącił Kane. - Skoro dwóch się bije, łatwo zrzucać winę na jedną ze stron i nawet hałasując nie zwrócić na siebie uwagi. Gada ktoś po francusku? Jak nie użyjemy tłumaczy, a Witalij będzie klął po swojemu. Jak będą osrani ze strachu to nie zauważą braku mundurów. Cholera, mogliśmy zabrać ze sobą naszywki tutejszej dywizji. Może warto by odpruć z mundurów tych zabitych.
- Zdecydowanie najbardziej podoba mi się pomysł Kane’a. Wchodzimy po cichu przez dziurę. Na pewno ja i Witalij i jeszcze ktoś do wsparcia ogniowego. Wysadzamy drzwi i unieszkodliwiamy dwóch na dole. Potem sprawdzamy resztę posterunku. Pomysł z naszywkami będzie trudny, bo łatwiej zerwać niż naszyć, ale w ubraniach ochronnych nie widać jakie mamy pod spodem mundury. - Stwierdziła Shade.
- Haraszo - zgodził się Witalij. - Ale w miarę możliwości zrobimy to po cichu. Dobrze byłoby im odciąć łączność, może tu iść staroświecko po kablach, więc jak gdzieś zauważycie jakieś przewody to tnijcie.
Wyjął z plecaka wielkiego, martwego szczura.
Szczur nie był martwy i nie był szczurem.
- Robot zwiadowczy - oznajmił wesołym tonem Bojko. - Nazywa się Puszkin. Popierdala i nawet piszczy jak prawdziwy. Wejdziemy przez garaż i pohałasuję Puszkinem pod drzwiami pomieszczenia z kozą. Może żabojady sami do nas wyjdą. Skąd oni się tu kurwa wzięli? To mi śmierdzi jakąś korporacją...
Upił łyk parującego czaju, po czym opuścił z powrotem zasłonę hełmu, wystawiając skórę na siarczysty mróz tylko na tak długo, na ile było to konieczne.
- Zakładam, że Zoltan i Fox zostają w pobliżu sań i w razie kłopotów osłaniają nas z dystansu. Kane, Roy, dacie radę wejść ze mną i Shade i nie dając się zauważyć i nie robiąc hałasu?
- Mogę pójść - mruknął beznamiętnie Buckman. - Ale raczej w drugiej linii, bo duch ze mnie kiepski.
- Aye - potwierdził krótko O’Hara.
- Uhhh, cieplutka kabino mecha, idę do ciebie - zatarł ręce Zoltan - tylko postarajcie się, abyśmy z Foxem nie byli potrzebni! Mam tu podręczny emiter mikrofal - Węgier odczepił od uprzęży coś, co wyglądało na średniej wielkości latarkę - możecie wziąść ze sobą, spalić im nieco elektroniki zanim zaczniecie akcję.
Raver popatrzył po towarzyszach, po czym zerknął na sanie z mechem Zoltana.
- Jeśli naprawdę jest tam tylko dwóch żabojadów, to będzie totalny “overkill” - najemnik wyszczerzył się. - Mnie tu jednak ciągle coś śmierdzi... Nie, wróć - obecnie czuć ten żabi fetor coś za mało. Na wszelki wypadek będę obserwował górny poziom strażnicy. Dam znać, jak tylko coś zauważę.
- Jak znam życie, na górze siedzi ich dwa razy tyle. - Westchnęła zwiadowczyni. - Niestety grube ściany uniemożliwiły mi przekonanie się o tym.
Potem popatrzyła na urządzenie Zoltana:
- Jak najbardziej optymalnie tego użyć? - Zapytała mężczyznę.
- W obecnych warunkach najlepiej wcale. To jak zabijanie mrówki młotem, Gator ma na pokładzie autogranatnik, półcalowy WKM, działko p-panc i solidny pocisk rakietowy - odpowiedział Hradetzky i zastanowił się chwilę - Myślę, że zamaskuję go siatką i śniegiem w dobrym miejscu i w razie jak zrobi się gorąco wywalę kilka dziur w ścianach strażnicy. Lub postaram się zestrzelić wiatraka, jak przyleci z odsieczą. Jeżeli chcecie, bym poszedł z wami, na takie okazje ma pistolet odłamkowy - umiarkowanie cichy i zabójczy, po prostu wszedłbym i ich sprzątnął mimo oporu, ogień karabinowy nie robi na nim wrażenia. Tyle że nie ma szans by maszyna przeszła przez to gładkie pole niezauważona.
- Zoltan...wiemy, że kochasz swojego mecha, ale ona pytała raczej o emiter mikrofal - zaśmiał się Witalij. - Z tego co wiem wywołuje ból i lekkie poparzenia u ludzi i uszkadza elektronikę, ale jaką ma moc i zasięg? Działa przez ściany?
- I czy da się skondensować pole ataku. - Uzupełniła kobieta uśmiechając się lekko.
- Jest skondensowane - odparł Zoltan - można regulować zasięg. I przejdzie przez ścianę bez większych problemów, choć trzeba wycelować. Rozrzut z grubsza jak śrutówka.
Zwiadowczyni z uwagą wysłuchała instrukcji mężczyzny odnośnie posługiwania się urządzeniem.
- Zdecydowanie może się przydać. - Stwierdziła. Kilka ruskich chwil później
Kompozytowa trumna zamknęła się wokół Zoltana Hradetzkiego, który z rozbawieniem wspomniał czasy, gdy przesiadał się z cywilnych, otwartych egzoszkieletów ładowniczych na opancerzone modele wojskowe i męczyła go paskudna klaustrofobia. Teraz wewnątrz mecha czuł się swojsko jak w łonie matki. Bezpiecznie i komfortowo. A także - co ważniejsze w obecnych warunkach - Ciepło.
Łącze na karku Zoltana połączyło syntetyczne synapsy i bioprocesor w jego głowie z podzespołami maszyny. To było coś, czego cywilne modele nie miały i po chwili czuł już maszynę całym sobą. To dawało złudne poczucie niezwyciężoności... które lepiej było zdusić w zarodku.
Wąska szczelina, opancerzona armorplastem dawała marne pole widzenia, ale tylko przez chwilę, gdy zastąpił ją szerokozakresowy wyświetlacz czołowy, obecnie w trybie dziennym, Celowniki wszystkich systemów uzbrojenia oczekiwały na wroga, wybranego przez pilota.
Zgłaszały się poszczególne systemy, maskowanie siatką i śniegiem było niezłe - musiało być, w końcu pomagał mu znający się na fachu snajper. Sprzęt osobisty został ukryty w schowku lewej nogi maszyny. Na obu nogach rozłożyły się "łopatowate" stopy, zapewniające maszynie możliwość poruszania się po afrykańskich piaskach i podmokłych dżunglach... lub syberyjskich śniegach.
O szkielet i większość sprzętu Hradetzky niespecjalnie się martwił - ten model wykonywano głównie na podzespołach rosyjskich, prostszych, tańszych i cięższych od zachodnich odpowiedników, więc zapewne niestraszny im Generał Zima. Gorzej z systemem wizualnym i autogranatnikiem, jedno i drugie produkcji japońskiej. Jak padnie mu system wizualny będzie miał percepcję średniowiecznego rycerza i celność pijanego kowboja... ale nie ma co martwić się na zapas. Na razie status był 100%. ... AAA/Leader Dynamics Cayman II Combat Powered Armor Ready
- Zoltan. Na pozycji i gotowy - nadał do towarzyszy, po czym dołączyło do tego potwierdzenie Foxa - Zaczynajmy.
__________________ Bez podpisu. |