Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2015, 19:44   #31
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Shade szybko streściła wszystkim to co zobaczyła i usłyszała w strażnicy. By zdecydować co dalej musieli znać wszystkie szczegóły. Potem spojrzała na towarzyszy, którzy ruszyli na zwiad obok siatki. Może ich informacje poszerzą ich możliwości jeśli chodzi o sposoby dostania się po za przegrodę i dotarcia do miasta.
Fox wysłuchał najemniczki z uwagą, po czym z charakterystyczną dla siebie gracją dał upust odwiecznej przyjaźni angielsko-francuskiej:
- Heh. Człowiek przeleci kilka tysięcy kilometrów i nadal nie może odpędzić się od żabojadów - Raver parsknął. - Myślicie, że to ludzie od tych co bronili konwoju przed tubylcami? Biorąc pod uwagę to, jak słabo im to szło, raczej nie mamy do czynienia z grupą pokroju Legii Cudzoziemskiej - wzruszył ramionami.
Następnie najemnik pokrótce zdał relację odnośnie tego, co sam zaobserwował podczas zwiadu.
- Nie dostrzegłem nikogo w budynku, ale nie daję gwarancji, że nikogo nie ma na wyższym poziomie. Dwóch ludzi na strażnicę, w dodatku bez “oczu” na górze, to jednak podejrzanie mało. Może reszta na patrolu? - Raver nie skierował tego pytania do nikogo konkretnego, ani nie czekał na odpowiedź. - Na północny-wschód znajduje się następna strażnica. Dobrze ulokowana, na wzniesieniu. Według mnie ciężko się będzie tamtędy przedrzeć niepostrzeżenie.
- Może pilnują głównie, aby nikt nie wyszedł, a nie na odwrót? Zresztą czy będzie tam dwóch czy pięciu damy sobie raczej radę. Informacji o arabach nie ma co wyrzucać zresztą w śnieg, jeżeli to jakaś grubsza operacja ich nadziani szejkowie może nie chcieli powierzać jej nawiedzonym fanatykom i najęli zawodowców. Albo nasz wywiad jest do kitu i siedzi tu jakaś korporacyjka.
Hmm... wjedźmy oficjalnie. Bez chowania się... tylko przez bramę gdzie wcześniej zlikwidujemy wszystkich. Helikopter nas oleje, bo założą że jesteśmy sprawdzani przez tych na dole.
- Szturm dla samego szturmu raczej nie ma sensu. - Roy, rozdzieliwszy kubki, ewakuował się ze swoim za bliższy skuter, żeby wracający ze zwiadu też mogli odpocząć w ciut lepszych warunkach. - Nie mówię, że nie ogrzałbym chętnie dupy, ale przebijanie się na pałę od samego początku raczej niczego nie ułatwi. Dziura w płocie już jest, można z niej skorzystać. Shade z powrotem pod posterunek z kimś do pomocy na wypadek wpadki, Fox - wsparcie z dystansu. Reszta jak najsprawniej przełazi ze sprzętem. Tak ja bym to zrobił.
- Albo wejść i zmusić ich do poddania się, wziąć na spytki udając rusków i dowiedzieć się co tu się kurwa dzieje - wtrącił Kane. - Skoro dwóch się bije, łatwo zrzucać winę na jedną ze stron i nawet hałasując nie zwrócić na siebie uwagi. Gada ktoś po francusku? Jak nie użyjemy tłumaczy, a Witalij będzie klął po swojemu. Jak będą osrani ze strachu to nie zauważą braku mundurów. Cholera, mogliśmy zabrać ze sobą naszywki tutejszej dywizji. Może warto by odpruć z mundurów tych zabitych.
- Zdecydowanie najbardziej podoba mi się pomysł Kane’a. Wchodzimy po cichu przez dziurę. Na pewno ja i Witalij i jeszcze ktoś do wsparcia ogniowego. Wysadzamy drzwi i unieszkodliwiamy dwóch na dole. Potem sprawdzamy resztę posterunku. Pomysł z naszywkami będzie trudny, bo łatwiej zerwać niż naszyć, ale w ubraniach ochronnych nie widać jakie mamy pod spodem mundury. - Stwierdziła Shade.
- Haraszo - zgodził się Witalij. - Ale w miarę możliwości zrobimy to po cichu. Dobrze byłoby im odciąć łączność, może tu iść staroświecko po kablach, więc jak gdzieś zauważycie jakieś przewody to tnijcie.
Wyjął z plecaka wielkiego, martwego szczura.
Szczur nie był martwy i nie był szczurem.
- Robot zwiadowczy - oznajmił wesołym tonem Bojko. - Nazywa się Puszkin. Popierdala i nawet piszczy jak prawdziwy. Wejdziemy przez garaż i pohałasuję Puszkinem pod drzwiami pomieszczenia z kozą. Może żabojady sami do nas wyjdą. Skąd oni się tu kurwa wzięli? To mi śmierdzi jakąś korporacją...
Upił łyk parującego czaju, po czym opuścił z powrotem zasłonę hełmu, wystawiając skórę na siarczysty mróz tylko na tak długo, na ile było to konieczne.
- Zakładam, że Zoltan i Fox zostają w pobliżu sań i w razie kłopotów osłaniają nas z dystansu. Kane, Roy, dacie radę wejść ze mną i Shade i nie dając się zauważyć i nie robiąc hałasu?
- Mogę pójść - mruknął beznamiętnie Buckman. - Ale raczej w drugiej linii, bo duch ze mnie kiepski.
- Aye - potwierdził krótko O’Hara.
- Uhhh, cieplutka kabino mecha, idę do ciebie - zatarł ręce Zoltan - tylko postarajcie się, abyśmy z Foxem nie byli potrzebni! Mam tu podręczny emiter mikrofal - Węgier odczepił od uprzęży coś, co wyglądało na średniej wielkości latarkę - możecie wziąść ze sobą, spalić im nieco elektroniki zanim zaczniecie akcję.
Raver popatrzył po towarzyszach, po czym zerknął na sanie z mechem Zoltana.
- Jeśli naprawdę jest tam tylko dwóch żabojadów, to będzie totalny “overkill” - najemnik wyszczerzył się. - Mnie tu jednak ciągle coś śmierdzi... Nie, wróć - obecnie czuć ten żabi fetor coś za mało. Na wszelki wypadek będę obserwował górny poziom strażnicy. Dam znać, jak tylko coś zauważę.
- Jak znam życie, na górze siedzi ich dwa razy tyle. - Westchnęła zwiadowczyni. - Niestety grube ściany uniemożliwiły mi przekonanie się o tym.
Potem popatrzyła na urządzenie Zoltana:
- Jak najbardziej optymalnie tego użyć? - Zapytała mężczyznę.
- W obecnych warunkach najlepiej wcale. To jak zabijanie mrówki młotem, Gator ma na pokładzie autogranatnik, półcalowy WKM, działko p-panc i solidny pocisk rakietowy - odpowiedział Hradetzky i zastanowił się chwilę - Myślę, że zamaskuję go siatką i śniegiem w dobrym miejscu i w razie jak zrobi się gorąco wywalę kilka dziur w ścianach strażnicy. Lub postaram się zestrzelić wiatraka, jak przyleci z odsieczą. Jeżeli chcecie, bym poszedł z wami, na takie okazje ma pistolet odłamkowy - umiarkowanie cichy i zabójczy, po prostu wszedłbym i ich sprzątnął mimo oporu, ogień karabinowy nie robi na nim wrażenia. Tyle że nie ma szans by maszyna przeszła przez to gładkie pole niezauważona.
- Zoltan...wiemy, że kochasz swojego mecha, ale ona pytała raczej o emiter mikrofal - zaśmiał się Witalij. - Z tego co wiem wywołuje ból i lekkie poparzenia u ludzi i uszkadza elektronikę, ale jaką ma moc i zasięg? Działa przez ściany?
- I czy da się skondensować pole ataku. - Uzupełniła kobieta uśmiechając się lekko.
- Jest skondensowane - odparł Zoltan - można regulować zasięg. I przejdzie przez ścianę bez większych problemów, choć trzeba wycelować. Rozrzut z grubsza jak śrutówka.
Zwiadowczyni z uwagą wysłuchała instrukcji mężczyzny odnośnie posługiwania się urządzeniem.
- Zdecydowanie może się przydać. - Stwierdziła.

Kilka ruskich chwil później

Kompozytowa trumna zamknęła się wokół Zoltana Hradetzkiego, który z rozbawieniem wspomniał czasy, gdy przesiadał się z cywilnych, otwartych egzoszkieletów ładowniczych na opancerzone modele wojskowe i męczyła go paskudna klaustrofobia. Teraz wewnątrz mecha czuł się swojsko jak w łonie matki. Bezpiecznie i komfortowo. A także - co ważniejsze w obecnych warunkach - Ciepło.
Łącze na karku Zoltana połączyło syntetyczne synapsy i bioprocesor w jego głowie z podzespołami maszyny. To było coś, czego cywilne modele nie miały i po chwili czuł już maszynę całym sobą. To dawało złudne poczucie niezwyciężoności... które lepiej było zdusić w zarodku.
Wąska szczelina, opancerzona armorplastem dawała marne pole widzenia, ale tylko przez chwilę, gdy zastąpił ją szerokozakresowy wyświetlacz czołowy, obecnie w trybie dziennym, Celowniki wszystkich systemów uzbrojenia oczekiwały na wroga, wybranego przez pilota.
Zgłaszały się poszczególne systemy, maskowanie siatką i śniegiem było niezłe - musiało być, w końcu pomagał mu znający się na fachu snajper. Sprzęt osobisty został ukryty w schowku lewej nogi maszyny. Na obu nogach rozłożyły się "łopatowate" stopy, zapewniające maszynie możliwość poruszania się po afrykańskich piaskach i podmokłych dżunglach... lub syberyjskich śniegach.
O szkielet i większość sprzętu Hradetzky niespecjalnie się martwił - ten model wykonywano głównie na podzespołach rosyjskich, prostszych, tańszych i cięższych od zachodnich odpowiedników, więc zapewne niestraszny im Generał Zima. Gorzej z systemem wizualnym i autogranatnikiem, jedno i drugie produkcji japońskiej. Jak padnie mu system wizualny będzie miał percepcję średniowiecznego rycerza i celność pijanego kowboja... ale nie ma co martwić się na zapas. Na razie status był 100%.

... AAA/Leader Dynamics Cayman II Combat Powered Armor Ready

- Zoltan. Na pozycji i gotowy - nadał do towarzyszy, po czym dołączyło do tego potwierdzenie Foxa - Zaczynajmy.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline