Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2015, 10:41   #18
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Maka - pacyfistka

Mężczyzna wysłuchał występu Maxwella z typowym dla siebie olewnictwem. Jeśli muzyka, czy ogólnie sztuka były stworzone do wywoływania w odbiorcach jakiekolwiek, nawet najdrobniejsze emocje… Grajek zdawał się na to w żaden sposób niepodatny. Pewnie jakby spytać jego sąsiadów wypowiedzieliby się wręcz przeciwnie. Kilku z nich wdało się w ręczną sprzeczkę z gitarzystą z powodu muzyki. Chyba żaden jednak nie zwrócił uwagi, że powodem bójki nie były same dźwięki a poziom głośności, na jakim miłośnicy ortalionu ich słuchali.
Ukryta pod kapturem głowa zwróciła się w stronę dziewczyny. Lekki ruch czarnego materiału świadczył o tym, że Grajek zmierzył nieznajomą od głowy do stóp. Gdy mężczyzna zaklasyfikował ją do kategorii “Chce rozmawiać - Nie wydaje się groźne” podniósł się z ziemi i otrzepał swój płaszcz.
- Dziękuję za miłe i mam nadzieję szczere słowa. - mówiąc to, ukłonił się lekko. Dało mu to chwilę na zastanowienie nad tym, co mógłby powiedzieć - Miałabyś coś przeciwko wyjściu na, nazwijmy to świeże powietrze? Już dość mam siedzenia w tym miejscu.
Dziewczyna lekko zarumieniła się, ale starała się to wprawnie ukryć. - Um… pewnie, nie ma problemu. -stwierdziła, żarliwie kiwając głową na tak. - Jestem Maka. -dodała, uśmiechając się promiennie w stronę zamaskowanej postaci.
- Mów mi Grajek. - odparł gitarzysta, kłaniając się po raz kolejny, jednocześnie obdarzając dziewczynę uważnym spojrzeniem, którego ta nie mogła zauważyć. - Proponowałbym przechadzkę po jakimś parku. Powietrze zaraz po deszczu jest niezwykle orzeźwiające, a krople zachowane na liściach powinny dawać śliczne tęcze. - Mężczyzna nie miałby nic przeciwko, gdyby rozmówczyni zgodziła się właśnie na tę opcję. Na coś bardziej wyszukanego mogło go zwyczajnie nie stać, a kultura czy tam wychowanie chyba wymagało, by on płacił. - Chyba, że życzysz sobie posiedzieć w jakimś cichym i spokojnym miejscu, to może uda nam się coś znaleźć. - Grajek wyciągnął w stronę Maki rękę, oferując podparcie w czasie spaceru.

- Umh...lubię spacery. -stwierdziła krótko, nieśmiało opierając swe ciało na podstawionej ręce. Chwilkę szła przy Grajku w milczeniu, gdy wilgotnymi ulicami kierowali się w stronę pobliskiego ośrodka natury. - Czemu chowasz się pod płaszczem? -zapytała w końcu, wyraźnie zaciekawiona tą kwestią.
Mężczyzna początkowo sprawiał wrażenie, że w ogóle nie usłyszał pytania, po czym nagle roześmiał się. Jego śmiech był ciepły i przyjacielski.
- Czy jakbym powiedział, że jest to mój image sceniczny, to byłabyś zadowolona taką odpowiedzią? - odpowiedział pytaniem, przyglądając się dokładnie dziewczynie.
Ta zaś energicznie pokręciła głową na boki. - Na scenie nie powinien liczyć się wygląd, a talent! - odparła pewna swych słów. - Tam przemawia muzyka, a nie to, co się ma na sobie.
- Rozumiem. - odparł Grajek - Płaszcz noszę głównie po to, by ukryć swoją twarz. Dzięki temu mam nadzieję osoby, które mnie znają, a których ja nie znam, nie rozpoznają mnie, a zwrócą jedynie uwagę na rzucające się w oczy odzienie. Jak to mówią, najciemniej pod latarnią.
Dziewczyna wyglądała na widocznie skonfundowaną tą wypowiedzią. Zmrużyła oczy, przetwarzając te słowa, ale za nic nie mogła znaleźć w nich satysfakcji. - Ale czemu ty miałbyś ich nie znać o oni ciebie już tak? Jesteś ścigany? -zdziwiła się, a Grajek poczuł, jak odruchowo lekko odsunęła od niego swe ciało.
- Trudno mi powiedzieć. - odpowiedź pojawiła się po chwili milczenia. - Nie pamiętam, bym zrobił coś, za co miałbym być ścigany i raczej przestępcą nie jestem. Problem w tym… że pamiętam tylko kilka ostatnich dni.
Dziewczyna była wyraźnie zdziwiona...ale i zaintrygowana tymi słowy. Uspokojona tym, że nie przechadza się ze złoczyńcą, znowu lekko zbliżyła się do niego i zasypała gradem pytań. - Ale jak to możliwe? Co się wtedy stało? Ktoś Cię napadł, uderzyłeś się w głowę?
- Jeśli jesteś zwiadowcą, to masz bardzo bezpośredni sposób wydobywania informacji. - zaśmiał się gitarzysta. - Wtedy pewnie musiałbym zapytać, dla kogo pracujesz. Czyż nie? Ale jak tak bardzo ciekawa jesteś, to odpowiem. Więc pewnego dnia otwarłem oczy… - zrobił przerwę, by podnieść napięcie - i niczego nie pamiętałem. Nawet tego, że jestem w Wieży.
Dziewczyna lekko zarumieniła się od pierwszej części wypowiedzi. - Nie jestem żadnym szpiegiem! -speszyła się. Oparła się wygodniej na okrytym płaszczem ramieniu. - Po prostu chciałam czegoś się o tobie dowiedzieć. W tej wieży większość tylko biegnie na szczyt, nie zwracając uwagi na innych...to jest takie nie w porządku. -stwierdziła, spuszczając głowę.
- No cóż. W tej kwestii pewnie nie znajdziesz we mnie pocieszenia. Bo prawdopodobnie sam się zaliczam do tej większości. - odparł mężczyzna. - Pewnie, gdybyś ty do mnie nie zagadnęła, pewnie potraktowałbym cię tak jak każdego innego. Nie zwrócił uwagi. Ale u mnie to raczej kwestia braku pamięci. No i też nie spieszy mi się na szczyt.
- Mi też nie. -stwierdziła Maka. - Na tych wszystkich pietrach jest tyle do zobaczenia… nie ma po co tak pędzić. -podkreśliła swój punkt widzenia.
- Jeśli chcesz zobaczyć wszystko, to może jednak jest sens się wspinać? - zapytał Grajek – Wiesz, na dół zawsze można wrócić. A nigdy nie wiadomo jak to będzie z testami. Zawsze możesz się wspinać, by mieć większy wybór w piętrach, na które możesz powrócić.

- Nie wiadomo też czy nie zginie się w czasie testu… -dostrzegła dość smutno. - Wiesz, nie należę do najodważniejszych. Myślałam, że to wszystko będzie łatwiejsze. Jednak tu jest tyle potężnych istot, nie mogę się z nimi równać. I tak nie mam wielkich szans, by dostać się na szczyt.
- Wydaje mi się, że jeśli nie jesteś w stanie czegoś sama zrobić, to możesz zawsze znaleźć tych kilku, którzy nie myślą tylko o sobie i razem z nimi się wspinać. W grupie zawsze łatwiej i raźniej. - odpowiedział Grajek.
- Mało kto chce się wspinać z kimś słabym i mało przydatnym. -odparła mu smutnym głosem, ale szybko spróbowała wydać się trochę weselsza. - Ale będę dużo ćwiczyć i na pewno w końcu ktoś mnie przygarnie do drużyny!
- Trening jest bardzo dobrym pomysłem. Bycie mocniejszym niż przeciwnik zwiększa szanse na przeżycie. Ale popełniasz jeden błąd. Zamiast czekać, aż ktoś weźmie cie do drużyny, załóż własną i poszukaj do niej osób. - odpowiedział mężczyzna, po czym się zaśmiał. - Ale nie bierz raczej moich słów na poważnie. Mogę się mylić. W końcu mam amnezję.
- Jak dla mnie...brzmi to dość mądrze. -stwierdziła i uśmiechnęła się promienie, po czym nabrawszy powietrza w płuca, jak by szykował się do nurkowania, lekko stremowanym głosem zapytała. - To...to chcesz być w mojej drużynie?
Grajek niemal wybuchnął śmiechem.
- A czy to mądrze jest brać pierwszą lepszą osobę do drużyny? Nic o mnie nie wiesz, chociaż pewnie nawet po całodniowym wypytywaniu mnie nie będziesz wiedziała dużo więcej. - zaczął wyjaśniać przyjaznym tonem - No i fakt, że sam nie wiem, czy chcę się wspinać, czy nie. A to tylko te drobne problemy.
Słysząc śmiech Grajka, uszy dziewczyny zapłonęły rumieńcem. - Umh...wiem, że ładnie grasz na gitarze. - zauważyła. - Zresztą od czegoś trzeba zacząć, a jeżeli nie masz motywacji, to może zmotywuje Cię to, że inni chcą się wspinać! -dodała, zaciskając piąstki w geście dalszej walki o potencjalnego sojusznika. - No ale skoro nie chcesz to może znajdę tego w cylindrze i jego zapytam… -dodała, z błyskiem w oku zerkając na “zapłaszczonego”.
- Jak już mówiłem wcześniej, nie zwracam uwagi na innych. Także rywalizacja nie jest dla mnie dobrą motywacją. Ale możesz próbować dalej. - odparł mężczyzna. W jego głosie nie dało się wyczytać, by przejął się “szantażem” Maki - Na Twoim miejscu najpierw zastanowił się, jakie klasy potrzebujesz do drużyny, a później wybadał kto, do której pasuje. Więc przedstawicieli, których pozycji potrzebujesz? - zapytał, jednak dalej bez zaciekawienia.
- Na pewno jakiegoś zwiadowcy i łowcy...bo ja znam się trochę na shinso. -stwierdziła Maka, gdy kilka kropel wody opadło na nich z góry z liści. - A ty pamiętasz, chociaż co umiesz?
- Pamiętać nie pamiętam. Ale powiedzmy, że doświadczalnie sprawdziłem i wyszło mi, że shinsoista mający trochę z łowcy. - odparł Grajek. - Ale tylko trochę.
- No mi mimo starań nie idzie najlepiej. Wszyscy pochodzą ze światów, gdzie mieli jakieś super moce… moją jedyną była chyba umiejętność, zjedzenia całej tabliczki czekolady. -dodała, nadymając lekko policzki.
Gitarzysta zatrzymał się w miejscu nagle. Widać dość mocno zdziwił się słowami dziewczyny.

- A duże te tabliczki czekolady były? - mężczyzna zadał jedyne, nawet nie do końca sensowne pytanie, jakie przyszło mu do głowy. - Co prawda do wspinaczki dalej mnie nie zmotywowałaś, ale jeśli ci bardzo zależy, to w ostateczności mogę się zgodzić na wspólny trening.
- Byłoby świetnie! -ucieszyła się Maka. - A co trenujesz, gdzie, kiedy, zaczynamy? -zasypała go kolejnym gradobiciem pytań.
- Trenuję swoje ciało i swoje moce. Robię to w pewnym miejscu, gdzie mogę Cię zaprowadzić. Jednak znajduje się w mało ciekawej części sektora, ale przy mnie nie powinna Ci się stać krzywda. A zacząć możemy, jak tylko przekonasz właściciela tego miejsca, by Cię wpuścił - wyjaśnił Grajek. - W czasie treningu będziemy po prostu ze sobą walczyć. Jak wygrasz któryś pojedynek, to dołączę do twojej drużyny. Za każdą przegraną przez tydzień będziesz mi szykowała jedzenie i robiła zakupy. Jak chcesz, to możemy pomyśleć o jakiś motywacyjnych nagrodach za liczbę trafień, czy czas utrzymania na nogach.
- Ja nie lubię walczyć i się bić… -westchnęła Maka, wyraźnie zniesmaczona taką propozycją. - Czy wszyscy mężczyźni nie ważne, z jakiego świata muszą myśleć w tak prymitywny sposób? -dodała, pod nosem mocno retorycznie.
- Rozumiem więc, że wybrałaś wspomaganie innych na polu walki? - zapytał, nie komentując uwagi dziewczyny - A co zrobisz, gdy nie będziesz miała kogo wspomagać? Będziesz musiała walczyć sama. Co prawda możemy trenować, jak tylko chcesz, ale wydaje mi się, że najlepszym przygotowaniem do nadchodzących walk jest staczanie innych walk. Jeśli boisz się o swoje zdrowie, to nie martw się. To miejsce ma przed tym zabezpieczenia.
Dziewczyna skrzywiła się i wypuściła ramie zakapturzonego. - Wiesz co, myślałam, że skoro cenisz sztukę, to myślisz trochę inaczej niż wszyscy. Ale byłam w błędzie. -stwierdziła, zerkając na niego spode łba. - Tylko walka, walka i szukanie w innych przydatnego w niej elementu. Ja nie mam zamiaru nikogo wspomagać, zabijać czy ogólnie brać udziału w potyczkach. Jeżeli nie będzie się dało znaleźć testów bez tego elementu, to ich nie podejmę. – prychnęła, po czym odwróciła się na pięcie, by ruszyć w przeciwną do Grajka stronę.
- I porzucisz swoje marzenie tylko dlatego, że nie chcesz podjąć walki? - zapytał, nawet nie odwracając się. - Uważasz, że Wieża działa źle? Więc zmień to. Nikt inny tego nie zrobi, bo większość myśli tylko o sobie. Ale nie uda ci się tego osiągnąć, jeśli nie będziesz podejmowała testów, które pewnie w większości będą polegały na krzywdzeniu innych. - dopiero teraz odwrócił się do dziewczyny. Spod płaszcza wyjął dwa metalowe pręty. Sprawnym ruchem połączył je w kij, który w kilku miejscach pokryty był runami. - Wiesz czemu kij, a nie dajmy na to miecz? - zadał pytanie pozornie niezwiązane ze swą wcześniejszą wypowiedzią.
- Nie obchodzi mnie to! Nie mam zamiaru nikogo zmieniać na siłę, nie tak spełnia się marzenia! Każdy powinien zrozumieć to samemu, a nie dlatego, że ktoś tak chciał! – krzyknęła, dając upust emocją, ale zatrzymała się tyłem do Grajka, nie odwracając się nawet w jego stronę.

Mężczyzna niespodziewanie wystrzelił w stronę Maki, używając energii shinso do przyspieszenia swoich ruchów. Trzymaną w ręku bronią przejechał po szyi dziewczyny. Wystarczająco mocno by poczuła, jednak nie na tyle, by zrobić jej jakąkolwiek krzywdę. Następnie wykonał obrót o 180 stopni i schylił się. Spowodowało to, że jego twarz stała się widoczna dla jego rozmówczyni i nikogo innego. Przeszkadzał w tym kaptur w dalszym ciągu tkwiący na głowie i fakt, że Grajek niemal dotykał się nosami z Maką.
- Właśnie dlatego używam kija. - powiedział tonem świadczącym, że wyjaśnia to jakąś ważną kwestię. - Jeśli chcesz, możesz iść ze mną. Moje warunki znasz. Spełnisz je, to ja pomogę ci spełnić twoje marzenie. Wybór należy do ciebie.
- Nic nie rozumiesz… -westchnęła Maka, wymijając go i zerkając przez ramie z żalem. - A szkoda, myślałam, że w tym domu szaleńców jest chociaż jedna normalna osoba. Do zobaczenia Grajku, chociaż nie sądzę, by to się stało, w końcu skoro tak ci zależy na walce, to na pewno dojdziesz wyżej szybciej niż ja. - mówiąc to, ruszyła bez słowa w swoją stronę.
– Możliwe, ale czy ty rozumiesz? – rzucił w przestrzeń szeptem. Następnie wskazał dziewczynę dłonią. Powietrze między nimi przez chwilę zdradzało obecność srebrnego pobłysku. Trzeba przyznać, miała charakter, ale z jej podejściem lepiej było jej pilnować.
Z uśmiechem na skrytej pod kapturem twarzy ruszył do swojego mieszkania.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.

Ostatnio edytowane przez Karmazyn : 06-03-2015 o 17:25.
Karmazyn jest offline