- BRAAAAAAAGTHOOOORNE!! - wykrzyczane z wielkim gniewem przez Galvina imię nekromanty przetoczyło się po sali i całej kopalni.
Przeklęty czarnoksiężnik zaśmiał im się prosto w twarz. W dodatku straszliwie okaleczył ich towarzyszkę i zabił dziecko Wolfa i Youviel. Dziecko. Z prawdziwą rozkoszą wbił sztylet w brzuch kobiety...
Gniew jaki opanował krasnoluda był okrutny i niepowstrzymany. Wróg wyrządził im straszliwą krzywdę po czym odszedł bezkarnie. Galvin padł na kolana i zaczął w bezrozumnym szale tłuc w kamienną posadzkę. Złość parowała z brodacza, jednak minęło trochę czasu zanim się znów opanował.
Tyle wysiłku, tyle wysiłku na... marne...
Jedyne co pozostało to ścigać nekrosa... ścigać aż po kraniec świata... albo nie aż tak daleko... wystarczyło udać się wszak do Arabii... tylko do Arabii...
Aby wyrównać... wymazać.. krwią wroga... tą...
Urazę. |