Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2007, 14:31   #17
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Cytat:
Napisał Darken Zobacz post
Bzdura, to własnie jest cholerne upraszczanie z którym walczę. Jak gram w Wampira to ma mi mózg parować,a DnD to głupia plasznówka? Głupia teoria.
Jednak w tej sposób widzi to większość graczy. Nie twierdzę, że nie można poważnie grać w DnD, bo można. Jednak ten system ma to do siebie, że jako planszówka też daje dużą radochę.

Cytat:
Napisał Darken Zobacz post
Nie istnieje coś takiego jak "Gamista" czy "Symulacjonista", to nieistniejące teoretyczne typy graczy. Nigdy nie mówiłem że ktoś jest taki a taki. Tak to kwestia półcieni. Ale do czego odnosi się tekst o czerni i bieli? Do typów graczy czy samych gier? W pierwszym przypadku zgadzam się z tobą, w drugim nie; Jeżeli ustalamy na początku gry że wszyscy gramy gliniarzami, to gratulację, właśnie otrzymaliśmy biel.
Są różnie gliniarze. I iektórzy z nich mają dużo bliżej do czerni.

Cytat:
Napisał Darken Zobacz post
Polecam ten temat na forum indierpgs.fora.pl (jest po polsku :P)
Juz na tym etapie widzę, że masz zupełnie inne podejście, które mi nie odpowiada. Toż to syndrom primabaleriny, którą nic nie obchodzi co reszta zespołu robi. (przed odpowiedzienim na ten tekst, przeczytaj wspomiany temat, w inny przypadku nie nie będzie konkretnej rozmowy).
Nie tyle nie obchodzi co reszta robi, tylko co reszta myśli. Na mowę i działania raczej reaguje. Po prostu nie lubię opisów przeżyć wewnętrzych-robię je tylko(głupio się przyznać, ale to prawda) dla PDków

Cytat:
Napisał Darken Zobacz post
Chory podział. Czyli jak gramy realistyczne (czyli symulacjonizm), to nasze postacie cierpią, nasze głowu cierpią i nasze ręce cierpią. I nasz rozgrywak cierpi jakiś cholerny system, że jak jest fajnie to dla dzieciuchów, my bawimy się poważnie.
Przesadzasz. Chodzi tylko o to, żeby nie wszystko było robione pod graczy. Jeżeli zachowujesz się racjonalnie to nie musisz cierpieć, też może być fajnie(cytując twoje słowa).

Cytat:
Napisał Darken Zobacz post
Rozdziel rozsądek postaci od odgrywania. Mogę odgrywać kolesia ze skłonnościami samobójczymi, ale wiem *(jako gracz) co go zabije i tego uniknę by dalej grać, ale nadal balansować na granicy życia/śmierci.
Pisząć to miałem na myślie DnD i konkretną drużynę, w której nie chodziło bynajmniej o odgrywanie samobójcy. Zresztą, żadko się tacy zdarzają.
 
  Odpowiedź z Cytowaniem