- Przynajmniej miałbym za co oficjalnie podatki zapłacić... A tak kolejny rok muszę brać zasiłek dla weteranów... - Harry dmuchnął sutym kłębem dymu niczym granat. - Ale nie pojmę tego bracie. Kupować kodeksowy plastik, żeby go i tak nosić na nielegalu. - pokręcił głową - Tak długo robisz w tych hipersuperduper tajnych służbach, że już nawet nie myślisz prosto! - zaśmiał się i walną Spectera otwartą dłonią w plecy.
- Będziesz brał coś jeszcze, czy na razie dość tego shoppingu? - spytał, podchodząc do szafki i brzęcząc jakimiś metalowymi przedmiotami. - Podwiozę cię... - zaproponował, kręcąc na palcu kluczykami od auta.