Nick złączył dłonie czubkami palców i przypominając sobie kolejne zdarzenia z dzisiejszego wieczora zawiesił na chwilę wzrok na suficie. - A więc tak. – przesiadł się bliżej ściany i oparł się o nią wygodnie spodziewając się dłuższej rozmowy. Dopiero wtedy popatrzył w kierunku Monique i powiedział – Przyszliśmy z Sylwią i Nicole do garderoby Ericka zaraz po spektaklu. Tu za ścianą.
Andrew zaaranżował to spotkanie. Wtedy właśnie poznałem Ericka. Usiedliśmy sobie żeby porozmawiać spokojnie, ale obecność i sposób bycia kobiet, okazał się chyba zbytnio rozpraszający. Zauważyłem, że Andrew to denerwowało, bo zależało mu na tym spotkaniu i kilkakrotnie przypominał mi o nim. W końcu, gdy pękło lustro i Nicole zaczęła histeryzować, Andrew nie wytrzymał, rzucił jej kilka ostrych słów i wyszedł zdenerwowany. Chyba nie minęło więcej niż pół godziny, kiedy nas opuścił prawda Erick? – spojrzał oczekująco w kierunku Malkava - W sumie nie było w tym nic dziwnego, myślałem jednak, że zastanę go na górze, w foyer, ale nie było go tam. Musiał ulotnić się z przyjęcia w ciągu piętnastu minut, bo wtedy mniej więcej z Erickiem dotarliśmy tam. Sylwia została z Nicole tu w korytarzu, żeby ją uspokoić, bo ta rozkleiła się już zupełnie i nie widzieliśmy ich już więcej. Akurat niefart, bo przyjęcie przerodziło się w dyskusje o polityce, więc tylko skosztowaliśmy nieco wieczornego udoju, zamieniliśmy kilka słów z Brujahami i wyszliśmy, by pojechać spokojnie do schronienia. Nie spędziliśmy tam więcej niż półtorej godziny. Przed zejściem do holu, na schodach, pękło kolejne lustro, a efekty już sami widzieliście. – Nick nalewał sobie w między czasie kolejne porcje Vitae i sączył powoli zaleczając swoje rany. - Z tego, co wiem, Andrew kochał Sylwię, ale nie mogę powiedzieć zbyt wiele o tym, czasem po prostu o niej wspominał, ale robił to z uczuciem. Nie był to nigdy temat naszych rozmów. Czasem wyczuwałem, że coś go męczy, ale nie poznaliśmy się na tyle, by mówić o tym otwarcie. W takiej chwili zazwyczaj uciekał w rozmowę o sztuce lub o czymś jeszcze mniej przyziemnym.
Podobnie nie poznałem nigdy jego poezji. Ledwo dał radę przyznać się w ogóle, że pisze. Mówił, że za wcześnie jeszcze, żeby to pokazać. Chciał zrobić to z początkiem nowego roku.
Nie wiem, co jeszcze mógłbym do tego dodać. – spojrzał na Ericka przyglądając się w jak osobliwy sposób znosi on stratę przyjaciela. - Może Ty, Ericku wiesz coś więcej, w końcu znaliście się dłużej z Andrew, pracowaliście razem tyle lat. Zawsze wyrażał się o Tobie ciepło, jak o przyjacielu, czasem nazywał Cię mistrzem. Byłeś dla niego kimś ważnym. – zabrzmiało to bardzo szczerze i Erick znieruchomiał nagle. Jego twarz posmutniała wyraźnie, jakby maska opadła z niej na tą chwilę, obnażając prawdziwe uczucie straty, które dopiero teraz do niego naprawdę dotarło. - Wiele o Tobie mówił i zawsze z takim entuzjazmem. W sumie, głównie dlatego zgodziłem się na nasze spotkanie.
Ostatnio edytowane przez Lorn : 30-03-2007 o 16:17.
|