Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2007, 16:13   #279
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Nick złączył dłonie czubkami palców i przypominając sobie kolejne zdarzenia z dzisiejszego wieczora zawiesił na chwilę wzrok na suficie.
- A więc tak. – przesiadł się bliżej ściany i oparł się o nią wygodnie spodziewając się dłuższej rozmowy. Dopiero wtedy popatrzył w kierunku Monique i powiedział – Przyszliśmy z Sylwią i Nicole do garderoby Ericka zaraz po spektaklu. Tu za ścianą.
Andrew zaaranżował to spotkanie. Wtedy właśnie poznałem Ericka. Usiedliśmy sobie żeby porozmawiać spokojnie, ale obecność i sposób bycia kobiet, okazał się chyba zbytnio rozpraszający. Zauważyłem, że Andrew to denerwowało, bo zależało mu na tym spotkaniu i kilkakrotnie przypominał mi o nim. W końcu, gdy pękło lustro i Nicole zaczęła histeryzować, Andrew nie wytrzymał, rzucił jej kilka ostrych słów i wyszedł zdenerwowany. Chyba nie minęło więcej niż pół godziny, kiedy nas opuścił prawda Erick? –
spojrzał oczekująco w kierunku Malkava

- W sumie nie było w tym nic dziwnego, myślałem jednak, że zastanę go na górze, w foyer, ale nie było go tam. Musiał ulotnić się z przyjęcia w ciągu piętnastu minut, bo wtedy mniej więcej z Erickiem dotarliśmy tam. Sylwia została z Nicole tu w korytarzu, żeby ją uspokoić, bo ta rozkleiła się już zupełnie i nie widzieliśmy ich już więcej. Akurat niefart, bo przyjęcie przerodziło się w dyskusje o polityce, więc tylko skosztowaliśmy nieco wieczornego udoju, zamieniliśmy kilka słów z Brujahami i wyszliśmy, by pojechać spokojnie do schronienia. Nie spędziliśmy tam więcej niż półtorej godziny. Przed zejściem do holu, na schodach, pękło kolejne lustro, a efekty już sami widzieliście. – Nick nalewał sobie w między czasie kolejne porcje Vitae i sączył powoli zaleczając swoje rany.

- Z tego, co wiem, Andrew kochał Sylwię, ale nie mogę powiedzieć zbyt wiele o tym, czasem po prostu o niej wspominał, ale robił to z uczuciem. Nie był to nigdy temat naszych rozmów. Czasem wyczuwałem, że coś go męczy, ale nie poznaliśmy się na tyle, by mówić o tym otwarcie. W takiej chwili zazwyczaj uciekał w rozmowę o sztuce lub o czymś jeszcze mniej przyziemnym.
Podobnie nie poznałem nigdy jego poezji. Ledwo dał radę przyznać się w ogóle, że pisze. Mówił, że za wcześnie jeszcze, żeby to pokazać. Chciał zrobić to z początkiem nowego roku.
Nie wiem, co jeszcze mógłbym do tego dodać. –
spojrzał na Ericka przyglądając się w jak osobliwy sposób znosi on stratę przyjaciela.

- Może Ty, Ericku wiesz coś więcej, w końcu znaliście się dłużej z Andrew, pracowaliście razem tyle lat. Zawsze wyrażał się o Tobie ciepło, jak o przyjacielu, czasem nazywał Cię mistrzem. Byłeś dla niego kimś ważnym. – zabrzmiało to bardzo szczerze i Erick znieruchomiał nagle. Jego twarz posmutniała wyraźnie, jakby maska opadła z niej na tą chwilę, obnażając prawdziwe uczucie straty, które dopiero teraz do niego naprawdę dotarło.

- Wiele o Tobie mówił i zawsze z takim entuzjazmem. W sumie, głównie dlatego zgodziłem się na nasze spotkanie.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 30-03-2007 o 16:17.
Lorn jest offline