Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2007, 23:07   #60
fleischman
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Trybiki w głowie Jacka powoli zaczynały pokonywać wiekowe pokłady kurzu zalegające w jego czaszce (dosłownie i w przenośni). Krótko mówiąc, Jack zaczynał myśleć i (o zgrozo) analizować.
Hmmm chyba zaczynają coś podejrzewać. Nie wiem czemu wydaje mi się, że normalny człowiek nie jest w stanie przeżyć czegoś takiego. Ah jestem nawet tego pewny kiedyś widziałem jak ktoś tak umiera. Hmm co by tu zrobić, a może gdyby...
W tym momencie Jack usłyszał słowo klucz.
...Butelka dobrego whisky...
W tym momencie wszystko runęło. Oczy (czy raczej oko) Jacka się rozszerzyły .
Ktoś tu powiedział Whiskey? Już pędzę!
Zręcznie i szybko wybiegł przez drzwi, jednak w połowie kroku się zatrzymał na chwilę i demonstracyjnie przewrócił na ziemię z gracją bizona, który stracił głowę w skutek wybuchu dynamitu który pomylił z trawą.
Cholerne kamienie, pomoże ktoś biednemu ślepcowi wstać?
Spojrzał się po zakłopotanych i zdziwionych twarzach wszystkich a raczej przejechał wzrokiem, a raczej przekręcił głowę w sposób jakby patrzył na nich, a raczej faktycznie po nich przejechał wzrokiem ale inni myśleli, że on jest ślepy, a raczej wszyscy już i tak domyślali się, że tak naprawdę ślepy to on nie jest, ale on jeszcze o tym nie wiedział, a raczej chciał nie wiedzieć.
Widząc, że nikt nie chciał się do niego ruszyć, a raczej udając, że nie widzi, wstał, otrzepał się i podbiegł do wozu. Zawrócił, pomacał trochę powietrze i wrócił znowu. Znalazł bezbłędnie butelki z magicznym paliwem niuchając trochę. Mmmm dobra marka.
Wrócił zadowolony do domu trzymając whiskey w wyciągniętym ręku.
Trzymaj stary. - demonstracyjnie i ostrożnie upuścił butelkę na ziemię w ostatniej chwili wysuwając nogę tak, że butelka się nie rozbiła a upadła na jego nogę. W końcu świętego trunku nie można marnować.
Wybaczcie biednemu starcowi. To kto pije pierwszy?
Podniósł zadowolony butelkę nie zwracając uwagi na to, że pół jego stopy straciło kilka centymetrów grubości po upadku butelki.
 
fleischman jest offline