Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2015, 22:12   #7
Balzamoon
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Kilka godzin wcześniej.

Strażnik ze zdumieniem patrzył na jeźdźca, wjeżdżającego przez główną bramę miasteczka. Jego zdziwienie było w pewien sposób uzasadnione, gdyż podróżny nie był człowiekiem tylko elfem a ostatnio niewielu przedstawicieli tej rasy wędrowało po świecie, a też wierzchowiec na którym siedział różnił się znacznie od przeciętnego konia. Sądząc po budowie był niezwykle szybki, silny, zwrotny i wytrzymały zarazem, co nie zdarza się niemal nigdy, miał białe włosie lecz nie była to przybrudzona biel siwka a wpadająca niemal w najjaśniejszy odcień błękitu czysta biel pierwszego śniegu tak charakterystyczna dla legendarnych koni elfów. Jeździec prezentował się równie znakomicie, wyższy od przeciętnego człowieka o ponad głowę, dorównywał większości z nich szerokością barków zachowując jednocześnie smukłą budowę swej rasy i niedostępną Atani czy Naugrimom grację ruchów. Ze względu na siąpiący deszcz owinięty był w szarozielony płaszcz z kapturem, lecz gdy pochylił się w stronę strażnika by podać mu srebrną monetę za wjazd, ten zauważył że elf ma na sobie zbroję wykonaną jakby z metalowych łusek nachodzących warstwami na siebie nawzajem. Przy wytłaczanym w zawiłe wzory siodle przytroczoną miał włócznię o długim grocie i osłonięty skórzanym pokrowcem łuk. Człowiek jeszcze przez dłuższą chwilę spoglądał za niecodziennym podróżnikiem, zadając sobie pytanie ile prawdy kryje się w opowieściach o tym że elfy nie umierają ze starości, zanim wrócił ponownie do swej pracy.

Jeździec skierował się do gospody „Pod Rozbrykanym Kucykiem” o której usłyszał wiele ciepłych słów podczas od podróżnych których spotkał na szlaku. Pierwszą sprawą którą się zajął była stajnia i najlepsza możliwa pasza dla jego konia. Sam wytarł rumaka i zadbał o jego kopyta, czyszcząc je z błota i drobnych kamieni. Gawędził przy tym przyjaźnie ze stajennym stwierdzając na koniec.
– Sulring czyli „Chłodny Wiatr” w twojej mowie to rumak szkolony w walce a mądrością dorównuje niejednemu człowiekowi. Taktuj go z szacunkiem i zadbaj o jego potrzeby a ja nie zapomnę o nagrodzie dla ciebie. - po czym zebrał swój ekwipunek i ruszył do gospody. Nie była jeszcze pełna więc bez problemów przeszedł do kontuaru gdzie porozumiał się z karczmarzem co do ceny za wynajęcie pokoju i boksu w stajni. Dowiedziawszy się zaś o możliwości wzięcia kąpieli i uprania ubrań przez służącą bez targów dopłacił za te przyjemności.

* * *
Wieczorem

Do wspólnej sali wrócił później, odświeżony i czysty. Zabrał ze sobą płaszcz gdyż z doświadczenia wiedział że według podróżniczej etykiety opatulenie się płaszczem w pełnej karczmie równe było wystawieniu tabliczki z napisem „Nie przeszkadzać”, a on nie miał zbytniej ochoty na towarzystwo. Zdążył akurat na czas aby po zamówieniu kolacji zająć miejsce przy kominku, gdzie miał zamiar spędzić resztę wieczoru. Gości było co raz więcej, narastał gwar. Czułe powonienie elfa atakowały zapachy jedzenia, alkoholi różnej mocy (choć przeważało piwo) i palonego fajkowego ziela, do uszu dochodziły strzępy rozmów przemieszane z muzyką i śpiewami, na języku rozpływał się słodki posmak wina. Obserwował tłum uważnie, lecz nie nachalnie, znajdując swoistą przyjemność w hałasie tego wielorasowego tygla. Ku swojemu zdumieniu rozpoznał niektórych z przybyłych gdyż po drugiej stronie kominka usiadł Dunedain, a w jakiś czas później do gospody wszedł młody elf z ludzką dziewczyną. Wszystkich ich widywał w Imladris choć nie mógł przypomnieć sobie ich imion, nie było w tym nic dziwnego gdyż cenił sobie prywatność i z niewieloma osobami zawierał znajomość.

Gdy do karczmy wniesiono nieznajomego nie chciał się wtrącać, ale ze zdziwieniem spojrzał na Dunedaina wołającego rannego po imieniu. To przesądzało o wszystkim, przecież nie mógł odmówić pomocy znajomemu kogoś kto był witany przyjaźnie w Rivendell. Elf poczekał aż karczmarz przygotuje wszystko co niezbędne i podszedł do rannego i zaczynającego go opatrywać Strażnika.
– Jeżeli pozwolisz to pomogę. Sądzę że to nie trucizna a zakażenie. - obejrzał ranę uważnie.
– Jeżeli to orcza strzała to grot najprawdopodobniej ma zadziory uniemożliwiające wyciągnięcie, to tłumaczyłoby dlaczego ten nieszczęśnik jeszcze się jej nie pozbył. Będziesz musiał rozciąć ramię, a być może też wyciąć ciało jeżeli zaczęło gnić. - następnie włożył w usta rannego kawałek owiniętego płótnem drewna i chwycił za ramiona. Bez większego wysiłku przytrzymał osłabionego człowieka.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche

Ostatnio edytowane przez Balzamoon : 20-03-2015 o 14:56.
Balzamoon jest offline