Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2015, 19:56   #40
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stefan
Wrócił 15 minut po Stanisławie. Trochę jednak mu zajęło, żeby znaleźć starszego. Nigdy nie widział morza, więc nie wiedział, czy kawałek pustyni zaadaptowany na plażę bardzo się różni od plaży. Oczywiście po za brakiem wody przy brzegu.
Stasiek siedział na uboczu i młodszy już wiedział, że jest coś nie tak. I nie chodziło o to, że od starszego Nowickiego biła aura melancholii. GDZIE POPIELNICZKA?!
Właśnie pogwałcono porządek natury!
Musiał więc zignorować wszelkie próby zagadania go gdzie był co i robił. Liczył, że mistrzyni Rockbell pod tym względem go wyręczy. I oby się za to nie gniewała.
Postarał się powściągnąć wszelkie uczucia na rzecz analizy i zimnej kalkulacji. Wszelkie nadmierne wrzucenie radości i tak wypadnie sztucznie.

- Hej, Stasiek! – zawołał
- A tak Stefek, byłeś grzeczny? – Stasiek widocznie dopiero teraz go zauważył, bo zaraz przeszedł od melancholii w szczerzenie zębów do młodszego. – Gdzie panienka Rockebell? Stefek, ile razy ci mówiłem, że się nie wskazuje palcem?!

No to już Stefan nie musiał się nawet silić na udawanie dobrego humoru, który po małych sukcesach dzisiejszo wieczoru, powinien być rzeczą normalną. Stasiek znowu się zachowywał jakby młodszy brat miał dopiero 5 lat, a nie 15!
- Żyje, ma się dobrze i stoi tam - Stefan zamachał ręką wskazując na resztę towarzystwa. – A po za tym powiadomiłem Szkapę, poszło nieźle w spotkaniu biznesowym, znalazłem jednego dzieciaka od Jaśka Pawlaka i jeszcze zneutralizowałem paparazziego co zrobił mi zdjęcie z Mistrzynią Rockbell. – wyszczerzył zęby.
- Hę? Odpuść sobie ten sarkazm….
-To nie jest sarkazm. No wymagania mają, ale jeszcze nie zerwali negocjacji. Jak by co to już mam ze dwa i pół planu na to jak wykorzystać projekt Mistrzyni, aby inwestor się znalazł. A dzieciak to oczywiście, że wyrósł, ale przyjął nazwisko po wybawcy Jan Paszczak.
-Jak?
-Chyba źle zapamiętał. Zresztą bystry ten Paszczak jak Kowalski z „Potopu”.
-Em… Wolałbym usłyszeć wersję panny Rockbell….
-No, ale dał namiary na kolesia który był razem z nim, gdy ratował ich Jasiek. Ale powinien być bystrzejszy skoro pracuje dla „Głosu Ishvaru”.
-„Głos Ishvaru”. Ach tak…
– wzrok Stanisława powędrował na leżącą na stoliku gazetę.
Stefan nawet nie czytał tytułu. Wyszczerzył zęby:
- Ty, a może ten kumpel Paszczaka to może nawet nam jakoś pomoże w poszukiwaniu pozostałych dzieciaków od Pawlaka? Miałby przecież niezłą historię do opisania. Jutro może tam pójdziemy?
-Ta… A Szka… Mustang co powiedział?


I tyle ma do powiedzenia?! A przecież łut szczęścia z Paszczakiem zasługuje na komentarz. I to Stasiek dostał zadanie z odszukaniem odratowanych, więc powinien wykazać się odrobiną entuzjazmu, że znalazł się trop. Ciekawe co stary Pawlak by o tym powiedział!?
- Raczej nie krzyczał… Może wolał nie wrzeszczeć w słuchawkę do Stelli, żeby nie było dziwnie –Stefan wzruszył ramionami.
- Znów odwalasz ten numer? –Stanisław przyłożył dłoń do skroni.
- A ty jakbyś to załatwił?! W każdym razie widocznie Grumman jeszcze go nie powiadomił… No zobaczy się co nam jeszcze przekaże… A propo Szkapy, to pytał się czy już znalazłeś lekarza.
-E ten… Trochę się poplątało –
starszy Nowicki w widoczny sposób się zmieszał.
- No póki Szkapa nie przyjedzie, albo doktorek do niego to oczywiste, że na razie sprawa nie bardzo ruszy.
-Nie o to chodzi… Nie wiem jak przeszliśmy na gadki moralne… Ale też twierdzi, że to nie wyjdzie…
-Jakie nie wyjdzie? Dlaczego?
-No twierdzi, że bez oddania Prawdzie alchemii to nie odzyska wzroku. Prawdopodobnie.
-Jakiej Prawdzie?! I w ogóle to na jakiej zasadzie nie wyjdzie? Przecież gały ma dalej na miejscu. Choć skoro Elrikom powyrywało kończyny to jemu też powinno te gały chociaż wyrwać. Nie działają, ale są na miejscu. Więc czemu nie działają? Wyrwało Szkapie coś co jest w środku, czy po prostu zablokowało jakoś?
-Nie wiem…
-Stasiek! Ty w ogóle się dopytałeś tego doktorka?! Przecież to MY będziemy się tłumaczyć dlaczego odzyskanie wzroku nie wyjdzie!
-Powiedziałem, że przyjdę pogadać z nim pojutrze.
-Ach tak… Już słyszę wywody Szkapy… Myślisz, że doktorek na razie nam nie ufa, że my od Mustanga i dlatego?
-Może? Może w międzyczasie do niego podzwoni…
- Ja bym bardziej liczył, że Samuel wpłynie na kumpla z wojska.
-Jasne…
- starszy Nowicki brzmiał jakby bardzo w to wątpił. Potem zmienił temat – Wiesz Stefek, dostałem wiadomość od trojaczków Grummana. Poleciły mi trochę schudnąć, bo nie mogą załatwić innego garnituru...
-Głupszych wymagań nie mają?
-Nie wiem, ale oby nie…
- westchnął ciężko. – O tutaj mi dietę zalecili!

Rage i rozmowa właściwa
Stefan spojrzał na kartkę ledwo zwracając uwagę na treść. Kłamstwa Staśka brzmiały nawet logicznie. W sumie w tej sytuacji mógł się denerwować zwłaszcza znając jego charakter. Ale może właśnie dlatego, że Stefan znał go dobrze za dobrze czuł, że cos jest nie tak. Nie raz tak było przy robotach dla jeszcze Szarych, ale wtedy po prostu je przyjmował i nie drążył tematu. Ostatnio w sumie zachowywał się dziwnie, ale znowu nie drążył tematu myśląc, że to coś głupiego. W końcu Stasiek potrafi robić z igły widły, a prawdziwe źródło ignorował. Jak przejmowanie się jak Stefan się zachowa zamiast zwrócić uwagę Płomiennemu na jego hipokryzję.
Może jednak tym razem coś powie?
- Przestałbyś się mazgaić tym swoim ślubem – wycedził mechanik lodowato.
- Ja?! Ja nie…
-Dla odmiany nie głaszczą cię po główce, a ty już się mazgaisz! Powinno do ciebie już dawno dotrzeć, że nie zawsze wszyscy cię będą zaraz lubić.
-Stefek!
-Co? Nie mam racji?!
-Mamy inne problemy też… -
Stasiek rozglądał się nerwowo? Unikał wzroku młodszego? Młodszy Nowicki przybliżył twarz do starszego.

To było łatwe kiedy starszy siedział na krześle, a młodszy dalej stał na nogach.
-Stasiek, ty jesteś jakiś dziwny ostatnio – powiedział powoli.
- Bo dziwne rzeczy się ostatnio dzieją… - starszy nerwowo się zaśmiał próbując Stefana pogłaskać po głowie.
I tym po prostu chce go zbyć? Odtrącił rękę. Już kiedyś tak było. Wtedy jak się dowiedział prawdy o pierwszej żonie Taty i że mają ze Staśkiem różne matki. Wtedy też powiedział:
- Masz mi coś do powiedzenia?
-Niby o czym?
–znów go zbył nerwowym uśmiechem.
- Jak o tym co leży ci na wątrobie? Od jakiegoś czasu
-No nic nowego… Tylko to, że Grumman z naszą rodziną


Tym Stefan Nowicki dał przemówić swojemu gniewowi, który przekuł w ostrze. Spoliczkował Staśka z głośnym Plaskaczem. Starszy się zachwiał. Z krzesła nie spadł, ale strącił filiżankę. Hałas zaraz zwrócił uwagę „Plażowiczow”.
Durny wyraz zaskoczenia Staśka był wart zapamiętania. Nie spodziewał się tego, głupek? Ale mechanik nie miał czasu na podziwianie swojego dzieła.
- Głupia Szkapa musiała mi powiedzieć, a ty nic… Uważasz mnie za kretyna czy jak? Myślałeś, że dam się tym zbyć i nic nie zauważę? – młodszy Nowicki sam się zdziwił się jak bardzo mówi cicho i lodowato. – Powiesz mi co ci jest? Szczegółów nie znam, ale nie myśl sobie, że nie zauważyłem…

Usłyszał pisk May Chang, że nie powinien bić chorego. W ogóle jak może bić brata?! To chyba mówiła i Sao. W sumie to zaraz May zaczęła gadać o jakimś robaku w wątrobie i że za dwa dni Stanisław ma zabieg u tego całego Marcoha, więc absolutnie nie wolno tak traktować chorego.
W miarę jak mówiła złość gotowała się w żyłach Stefana.
- Ach tak, to ona może wiedzieć, a ja nie? - wycedził lodowato.
- Stefek ja… Ja nie chciałem cię martwić - starszy się tłumaczył
- Hej podnieście ręce, kto jeszcze nie wiedział o robalu w wątrobie…
Tylko Kate- Lust podniosła rękę radośnie. Havok zaczął panikować, czy to zaraźliwe. Mistrzyni Winry wyglądała na przestraszoną. Odpowiedź była jasna.
- Komu jeszcze powiedziałeś… No oczywiste, że Samuel wiedział, Mustang… Vilmund też? W sumie to nie masz już co odpowiadać, bo masz to wypisane na twarzy…
-Stefek ja…
-Chciałeś zrobić ze mnie osła, czy jak? Pomyślałeś na co wyjdę jeśli kopniesz w kalendarz, a ja nie będę wiedział co powiedzieć rodzinie na co kopnąłeś?

Nie był pewien, czy bardzo protestowano jak się odzywa do brata. Czuł się jak pod wodą. Słyszał tylko dzwoniący w uszach szum w miarę jak żyły mu się gotowały od wściekłości. Wbił oczy w piasek i wciągnął powoli powietrze.
- Stefek, płaczesz? - Stasiek położył mu ręce na ramieniu.
Znowu dał mu w twarz tym razem wrzeszcząc:
- Ja nigdy nie płaczę!!! A już zwłaszcza nad twoim kretyństwem by mi łez nie starczyło! - powtarzał ciosy – Jesteś aż tak durny!? Uważasz się za jakiego samotnego wilka! Pogódź się z tym, że to nie nasza wioska, gdzie wszyscy ci dają taryfę ulgową!! Bojownik o sprawiedliwość się znalazł!!! Dotrze do twojego durnego łba, że nie jestess tutaj żadnym geniuszem!?! Przeżyłeś tyle, bo inni dla ciebie nadstawiali skóry! Jakby nie ja byłbyś martwy już w Piastii! Umiesz się tylko podlizywać grubym rybom! A tych co ci pomogli nawet nie okażesz wdzięczności!?! Ty zapieprzony chuju! Za co mnie masz?!

Szybko mu ofiara uciekła od ciosu. Stefan po prostu się darł wymachując rękami. Ktoś go szturchnął, żeby się uspokoić. Nie widział nawet kto, ani nie słyszał co do niego krzyczą. Dopiero jak wykrzyczał wszystko przestał próbować uderzyć idiotę.
Wcale nie płakał. Złość skutecznie osuszyła co napłynęło do oczu.
Rzucił tylko okiem na Staśka z sińcem na twarzy i potarganego. Stefan po prostu odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie.
- Dokąd idziesz?! –zawołał Stasiek idąc za nim.
- A czemu JA mam się tłumaczyć akurat tobie, zapieprzeńcu?!
-Odpowiadam za ciebie!
-Wal się! Ty mi nie mówisz dokąd leziesz!
-Trochę szacunku!
-Jak mi się podoba to pójdę jak najdalej od ciebie! Więc się wal!
-Jesteś nieletni, a ja twoim prawnym opiekunem! Jestem twoim bratem do cholery!!
–starszy próbował robić za stanowczego opiekuna łapiąc Stefana za kołnierz i próbując ustawić go twarzą do siebie –[i] Wysłuchasz mnie…
Stefan skorzystał z okazji aby kopnąć starszego w jaja. Udało się aż nadto.
- Nawet nie jesteś moim bratem, zapieprzeńcu… wycedził lodowato spychając go na ziemię.
Odwrócił się na pięcie nie oglądając się za siebie. Miał go teraz naprawdę gdzieś. Nie wiedział tylko dokąd pójść. Zdawał sobie sprawę, że teraz wszyscy będą uważać kretyna za biedną ofiarę. Krzywd Stefana nie uwzględnią, ani, że go oszukano po raz kolejny. Nie wiedział gdzie jest Samuel, ani kiedy wrócił. Stryjek daleko. Nie miał z kim porozmawiać…
W końcu postanowił pójść do pobliskiego kina. Seanse już się zaczęły, ale miał to gdzieś. Czasem miał prawo pozwolić sobie na kupno jakieś przyjemności. Poszedł na seans „Don Lupo vs. Płomienny”.
Niewiele zapamiętał z treści filmu. Postanowił, że posiedzi na Sali nawet jak ten film już się skończy.

Stanisław
Po wszystkim spróbował przyrządzić w kuchni zgodnie z zaleceniami Marcoha kleik. W pokoju motelu przekonał się, że faktycznie wyszedł mu bardziej jak klej. W konsystencji i kolorze. Nawet w smaku. Przyłożył rękę do skroni. Zdał sobie sprawę, że płaczę.
Bynajmniej nie przez wstrętny smak swojego dzieła kulinarnego.
Za dużo tego dzisiaj...
 
Guren jest offline