Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2015, 20:54   #42
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stasiek
Stanisław rozejrzał się zdezorientowany przebiegiem akcji. Nieświadomie jednak się uśmiechnął. Od ucha do ucha, bo przecież takie coś na jawie?: - Właśnie zrealizowano kilka z moich najdziwniejszych snów w jeden. Mógłby mnie ktoś uszczypnąć?
Sao pacnęła go w ucho - Ty teraz bądź cicho i powiedz, że dałeś mi te kwiaty - warknęła, a Kate wepchnęła Shieskę do środka. Piastianka bezgłośnie chciała coś powiedzieć wskazując kciukiem na Kate
- Boli.... Więc to nie sen... A panno Shiesko widzę, że już znacie zaginioną krewniaczkę braci Elric. Trochę to zajęło, ale się odnaleźli. I spokojnie jest po naszej stronie -powiedział dalej się uśmiechając. - Zatem to jest Katrine
- Oraz jest potworą, ale fajną taką, co zwierzęta lubi... Co z tymi kwiatami! May przywiązała Stanisława i spojrzała na Shieskę - Nie powiedzieli ci
Bibliotekarka powoli pokręciła głową
- Sao, tygrysico po moim poprzednim nietakcie z białymi liliami wolałem ci nie podsyłać kwiatów. Bo znów popełnię jakąś gafę wynikającą z mojej nie znajomości kultury Xing. A w ogóle to dałaś mi do zrozumienia, że nic z tego nie wyjdzie, więc tym bardziej wolałem sobie odpuścić- znowu się zaśmiał. Potem zmarkotniał i westchnął - Czemu ja mam takie serce co mnie lokuje w związkach bez przyszłości? Inaczej nie mogę wyjaśnić, że tyle czasu byłem na haczyku... Potem nie lepiej...
- Zaraz, zaraz, to kto je przysłał - zapytała Sao nieco podłechtana „tygrysicą”.
- Cin Long, taki książę z Xing... Wynajął assasynów, żeby nas zabili - wybąkała Shieska.
Sao poczerwieniała i rzekła skrzyżowawszy ramiona na piersi - Czemu Stanisławie Nowicki uważasz, że hipotetyczny związek byłby bez przyszłości?
- Bo skoro jesteście białą lilią, a to oznacza, że nie chcecie się wiązać z mężczyzną. Przecież sama mówiłaś. Tyle zrozumiałem z wyjaśnień, a ja to szanuje. I panno Shiesko nie można było delikatniej?
Twarz Sao stężała - Oczywiście, jako Biała Lilia brzydzę się męskim rodzajem, ponieważ jest emocjonalnie upośledzony, nieczuły i ślepy na pragnienia innych - Sao zamknęła oczy
- Czyli ona nie jest Anastazyską terrorystką? I czemu umieściliście mnie w jednym pokoju z Białą Lillą - zapytała Shieska
- Byłam, ale teraz jestem tu, aby wziąć ślub z Havusiem, Sam z tobą, Stanisław z tą tamtą, ale to na niby, bo on kocha Sao - rzekła Kate
- Ślub? Ze mną? - Shieska promieniała, a Sao zadrżała
- Ten su... Samuel się oświadczył?! Kiedy?! Czemu ja o tym nie wiem? I gdzie jest w takim momencie Stefek?! A po trzecie... - spojrzał na leżącą na nim Mimi - Jak się odgania tygrysy? Reagują na "Psik!"?
- No wiesz, przy tobie powiedział, że pokochał ją od pierwszego wejrzenia, a jak się kogoś kocha i tu zabiera, to tylko aby wziąć ślub - Rzekła Katarina
- Mimi, choć do mamy - rzekła cicho Sao u razem z Mimi wyszły z pokoju
- Sao chyba cię kocha... - May szepnęła Stachowi do ucha i także wyszła. Podobnie zrobiła Kate. Sheska usiadła na krześle i zapytała - Czy teraz mi wszystko wyjaśnisz?.

Wyjaśnianie Shiesce (Ścieżce)
- Będę musiał wyjaśnić wiele spraw. Po pierwsze Katrino, przyjazd tutaj wcale nie oznacza automatycznie ślubu. Po prostu są tanie i nie zadają tylu pytań co normalnie. Po drugie pewna osoba mnie wynajęła do poślubienia jego córki, bo ta jest w ciąży, a ojciec dziecka się zapodział. Inaczej dziecko będzie uznane za bękarta. Więc pod koniec tygodnia się żenię, chyba, że ojciec dziecka się znajdzie. Inaczej i tak potem się rozwodzę po paru miesiącach. Po trzecie- czyli Samuel się pani Shiesce nie oświadczył?
- No nie - rzekła Shieska -Ale mnie kocha, tak czy nie?
Kate zamyśliła się wychodząc
- Dlaczego pani mnie pyta? Osobiście myślę, że odczuwa wobec was mięte. Ale to taki typ co ma... raczej powolne tempo. Łatwy do spłoszenia. I wątpiący w swoje szczęście... A czy Sao coś mówiła przy pani o mnie?
- No mówiła, że pan z nią na poważnie, ale skoro jest białą lilją, to pewnie chciała uśpić moją czujność
- Hm... W takim razie, czy mogłaby mnie pani odwiązać zanim krew przestanie mi dopływać do rąk? A potrzebuje wyjaśnić sobie parę spraw... Także dla pani
- Nie! Niech wreszcie mi wtłumaczycie o co chodzi z Katariną - patrzyła srogo na Stacha
- Ale dlaczego ja? Moje dzisiejsze wyjaśnianie Stefkowi skończyło się na tym, że trzymam zimną puszkę w spodniach i prawdopodobnie przedłużenie rodu przejdzie na barki Stefka
Chociaż przy jego charakterze... Nie no, jest jeszcze Tomek! Nie! To nie powiększa szans na przedłużenie nazwiska rodowego...
Wstała - Chyba porozmawiam z Sao, skoro mamy razem spać... Znaczy się nie śpimy W ten sposób.... chyba
- Odwiąże mnie pani? Też chce z nią porozmawiać
- Czyli nie dostanę odpowiedzi? - podeszła do drzwi
- A co pani już wie? Bo nie wiem od czego zacząć...
- To co powiedzieli mi lekarze
- W sensie o Kate?
- i o reszcie...
- A co powiedzieli?

Stanisław powiedział jej wszystko co wiedział. Przy okazji dodał od siebie, że dybie na niego Stanisław Twardy, a ostatnie spotkanie skończyło się na umieszczeniu w wątrobie Nowickiego egzotycznego pasożyta. I żeby młodszy Nowicki nie zrobił niczego głupiego jak dopadnięcie Twardego nic mu nie powiedział. Stefan zaś nie zrozumiał braterskiej troski, a jego reakcja była gwałtowna. A teraz on Stach umówił się z Marcohem na zabieg. Przy okazji rozczarował go, co do możliwości odzyskania przez Płomiennego wzroku.
- Coś jeszcze? Chyba nie zamierzacie teraz krzyczeć? dodał na końcu
Z każdym słowem Shieska stawała się coraz bardziej blada, nawet zaczynała się czasem chwiać... Gdy skończył, poczerwieniała wściekle i wyszła trzaskając drzwiami... A potem wróciła i przecięła kuchennym noże sznur
- Pani poczeka! Proszę to przemyśleć!! Przecież pani chciała sama wiedzieć. Sao! Ratuj!! - na widok noża spanikował. I to do łez. Uspokoił się jak tylko Shieska przecięła więzy:- Uwah! Wielkie dzięki pani Shiesko. - starał się przywrócić obolałym nadgarstkom czucie. -[i] W każdym razie panu Brokenowi zależy szczególnie na pani bezpieczeństwie
- I dlatego pozwolił mi myśleć, że jestem wariatką?
- Mnie pani nie pyta... jestem kiepskim przykładem. Ja ukrywałem przed młodszym, co mi siedzi w wątrobie. Zresztą... może pan Mustang go prosił, żeby pani nie mówić? Mnie nie prosi to mogłem, nie? - nieoczekiwanie przyszło mu na myśl, że warto raz zwalić na przełożonego.
- A to taki dobry człowiek ponoć ]
- Ludzie z dobroci serca robią głupoty, a brak komunikacji potrafi być zabójczy. -Stasiek plecami do Shieski wyciągnął ze spodni puszkę. - Dlatego radzę pani samej się rozmówić z panem Brokenem, a ja chciałbym ustalić parę spraw z Sao. Czy chce pani czegoś jeszcze?
Gdy zaczął wyciągać coś ze spodni Ścieżka odskoczyła - Eee nie, absolutnie nic - rzekła uspokojona, że to tylko puszka i wyszła
- Radzę pani jeszcze nie wracać do swojego pokoju. Chciałbym z nią pomówić w 4 oczy... Postanowił od razu się przejść do pokoju Xingijki.

Rozmowa z Sao

Zapukał.
Odpowiedziała mu głucha cisza
- Sao, to ja Stanisław. Czy mogę wejść?
- Nie odejdziesz, prawda?
- Inaczej bym nie starał się uwolnić...
Drzwi otworzyła mu Mimi, Sao była ubrana w błękitne szaty wyjściowe: - Czego chcesz?
- Ustalić coś... Zaczynając od tego po co mnie przywiązałyście do łóżka...
- Obłożnie chory nie wstaje, aa co myślałeś? - zapytała zdziwiona
- Aż tak chory nie jestem... I powiedzmy, że to postawiło mnie w dyskomfortowej sytuacji... Do takich rzeczy to ja normalnie potrzebuje... dłuższej znajomości... Nie żebym nie lubił kreatywności... Ale to mniej ważne!
Westchnął licząc w myślach do pięciu: - Dobra, wiesz, że jestem idiotą... I to miejscami ciężkim...
Sao zrobiła wielkie oczy:
- I za kogo ty mnie i May masz... i za kogo ty się masz! Faceci tylko o jednym i wszyscy to idioci... a teraz przepraszam, bo muszę zrobić twoją pracę
- Dobra, wszyscy faceci to idioci, nie łapiemy kobiecej subtelności. Więc czy możemy przejść w brutalną szczerość? Zawsze zakochiwałem się idiotycznie. Bez szans, albo dawałem się wykorzystać. Jedno głupsze od poprzedniego, w, a ostatnie to chyba najgłupsze. Bo Biała Lilia, a to chyba najgłupsze ulokowanie uczuć, nie? - potem westchnął - Sao lubię cię! W tym sensie, że chciałbym cię pocałować, potrzymać za rękę na spacerze. Pocałować cię w te białe włosy, bo są najładniejsze na świecie. I może jestem głupi, bo wydawało mi się, że też mnie tak lubisz. Deklarujesz, że jesteś Białą Lilią, ale i tak... Więc się zdeklaruj. Albo dajesz mi szansę, albo po prostu złam mi serce tu i teraz. Bo skoro jesteś pewna, że nic z tego to od razu wal!
Sao poczerwieniała i spojrzała na stopy - To ten tego, no wiesz... a co tam - objęła Stacha i pocałowała a potem rzekła - Ale i tak muszę iść
Chwilę stał nieruchomo. Jak tylko się otrząsnął zawołał:
- Czy to znaczyło "Tak"?
Dotykając ust stwierdził, że jakoś świat stał się dużo jaśniejszym i prostszym miejscem. Jakoś sobie wyjaśnią ze Stefkiem. Jakoś to będzie z zabiegiem u Marcoha. Jakoś się ułoży z tym całym fałszywym ożenkiem. Będzie na co czekać. A w ogóle to przeprosi Samuela za dzisiaj. Uśmiechając się do siebie wrócił do swojego pokoju.

Stefan w kinie
- Pan Alphonse? - spojrzał na przybysza. Szybko jednak stracił zainteresowanie. W każdym razie nie zrobił halo, że to "TEN Alphonse Elric"L - Stryjek mi mówił, że jak historia nie ma jakiegoś podniosłego i odkrywczego przesłania to chociaż jest dla pokrzepienia ducha, czy zrelaksowania umysłu jako dobra rozrywka. Jeśli zaś coś na siłę próbują wybielić lub sczernić to znak, że masz do czynienia z propagandą.
A taniej by wyszło i prawdopodobnie by było dla pokrzepienia ducha jakby po prostu nakręcili film o jakimś Amestrianinie co za wojny w Ishvarze zachowywał się jak człowiek, a nie żołnierz. Nie mówię, że zaraz o Rockbellach, bo za wielu by to uznało za Propagandę. No i byłoby kłopotliwe dla Mistrzyni Rockbell. No i pewno w Amertis znajdzie się tabun przykładów innych niż ten nasz Jasiek Pawlak.

W sumie sceny batalistyczne mogłyby być trudne do nakręcenia... Ale... A co tam! Postaram się kiedyś zarabiać tyle, że będę robić w filmach jako producent. I już ja zadbam o jakość filmów!
To przyszedł pan na film, czy chodzi o co innego? O May sobie chyba wyjaśniliśmy
 

Ostatnio edytowane przez Guren : 15-03-2015 o 21:23.
Guren jest offline