| Stasiek
Stanisław rozejrzał się zdezorientowany przebiegiem akcji. Nieświadomie jednak się uśmiechnął. Od ucha do ucha, bo przecież takie coś na jawie?: - Właśnie zrealizowano kilka z moich najdziwniejszych snów w jeden. Mógłby mnie ktoś uszczypnąć?
Sao pacnęła go w ucho - Ty teraz bądź cicho i powiedz, że dałeś mi te kwiaty - warknęła, a Kate wepchnęła Shieskę do środka. Piastianka bezgłośnie chciała coś powiedzieć wskazując kciukiem na Kate
- Boli.... Więc to nie sen... A panno Shiesko widzę, że już znacie zaginioną krewniaczkę braci Elric. Trochę to zajęło, ale się odnaleźli. I spokojnie jest po naszej stronie -powiedział dalej się uśmiechając. - Zatem to jest Katrine
- Oraz jest potworą, ale fajną taką, co zwierzęta lubi... Co z tymi kwiatami! May przywiązała Stanisława i spojrzała na Shieskę - Nie powiedzieli ci
Bibliotekarka powoli pokręciła głową
- Sao, tygrysico po moim poprzednim nietakcie z białymi liliami wolałem ci nie podsyłać kwiatów. Bo znów popełnię jakąś gafę wynikającą z mojej nie znajomości kultury Xing. A w ogóle to dałaś mi do zrozumienia, że nic z tego nie wyjdzie, więc tym bardziej wolałem sobie odpuścić- znowu się zaśmiał. Potem zmarkotniał i westchnął - Czemu ja mam takie serce co mnie lokuje w związkach bez przyszłości? Inaczej nie mogę wyjaśnić, że tyle czasu byłem na haczyku... Potem nie lepiej...
- Zaraz, zaraz, to kto je przysłał - zapytała Sao nieco podłechtana „tygrysicą”.
- Cin Long, taki książę z Xing... Wynajął assasynów, żeby nas zabili - wybąkała Shieska.
Sao poczerwieniała i rzekła skrzyżowawszy ramiona na piersi - Czemu Stanisławie Nowicki uważasz, że hipotetyczny związek byłby bez przyszłości?
- Bo skoro jesteście białą lilią, a to oznacza, że nie chcecie się wiązać z mężczyzną. Przecież sama mówiłaś. Tyle zrozumiałem z wyjaśnień, a ja to szanuje. I panno Shiesko nie można było delikatniej?
Twarz Sao stężała - Oczywiście, jako Biała Lilia brzydzę się męskim rodzajem, ponieważ jest emocjonalnie upośledzony, nieczuły i ślepy na pragnienia innych - Sao zamknęła oczy
- Czyli ona nie jest Anastazyską terrorystką? I czemu umieściliście mnie w jednym pokoju z Białą Lillą - zapytała Shieska
- Byłam, ale teraz jestem tu, aby wziąć ślub z Havusiem, Sam z tobą, Stanisław z tą tamtą, ale to na niby, bo on kocha Sao - rzekła Kate
- Ślub? Ze mną? - Shieska promieniała, a Sao zadrżała
- Ten su... Samuel się oświadczył?! Kiedy?! Czemu ja o tym nie wiem? I gdzie jest w takim momencie Stefek?! A po trzecie... - spojrzał na leżącą na nim Mimi - Jak się odgania tygrysy? Reagują na "Psik!"?
- No wiesz, przy tobie powiedział, że pokochał ją od pierwszego wejrzenia, a jak się kogoś kocha i tu zabiera, to tylko aby wziąć ślub - Rzekła Katarina
- Mimi, choć do mamy - rzekła cicho Sao u razem z Mimi wyszły z pokoju
- Sao chyba cię kocha... - May szepnęła Stachowi do ucha i także wyszła. Podobnie zrobiła Kate. Sheska usiadła na krześle i zapytała - Czy teraz mi wszystko wyjaśnisz?. Wyjaśnianie Shiesce (Ścieżce)
- Będę musiał wyjaśnić wiele spraw. Po pierwsze Katrino, przyjazd tutaj wcale nie oznacza automatycznie ślubu. Po prostu są tanie i nie zadają tylu pytań co normalnie. Po drugie pewna osoba mnie wynajęła do poślubienia jego córki, bo ta jest w ciąży, a ojciec dziecka się zapodział. Inaczej dziecko będzie uznane za bękarta. Więc pod koniec tygodnia się żenię, chyba, że ojciec dziecka się znajdzie. Inaczej i tak potem się rozwodzę po paru miesiącach. Po trzecie- czyli Samuel się pani Shiesce nie oświadczył?
- No nie - rzekła Shieska -Ale mnie kocha, tak czy nie?
Kate zamyśliła się wychodząc
- Dlaczego pani mnie pyta? Osobiście myślę, że odczuwa wobec was mięte. Ale to taki typ co ma... raczej powolne tempo. Łatwy do spłoszenia. I wątpiący w swoje szczęście... A czy Sao coś mówiła przy pani o mnie?
- No mówiła, że pan z nią na poważnie, ale skoro jest białą lilją, to pewnie chciała uśpić moją czujność
- Hm... W takim razie, czy mogłaby mnie pani odwiązać zanim krew przestanie mi dopływać do rąk? A potrzebuje wyjaśnić sobie parę spraw... Także dla pani
- Nie! Niech wreszcie mi wtłumaczycie o co chodzi z Katariną - patrzyła srogo na Stacha
- Ale dlaczego ja? Moje dzisiejsze wyjaśnianie Stefkowi skończyło się na tym, że trzymam zimną puszkę w spodniach i prawdopodobnie przedłużenie rodu przejdzie na barki Stefka Chociaż przy jego charakterze... Nie no, jest jeszcze Tomek! Nie! To nie powiększa szans na przedłużenie nazwiska rodowego...
Wstała - Chyba porozmawiam z Sao, skoro mamy razem spać... Znaczy się nie śpimy W ten sposób.... chyba
- Odwiąże mnie pani? Też chce z nią porozmawiać
- Czyli nie dostanę odpowiedzi? - podeszła do drzwi
- A co pani już wie? Bo nie wiem od czego zacząć...
- To co powiedzieli mi lekarze
- W sensie o Kate?
- i o reszcie...
- A co powiedzieli?
Stanisław powiedział jej wszystko co wiedział. Przy okazji dodał od siebie, że dybie na niego Stanisław Twardy, a ostatnie spotkanie skończyło się na umieszczeniu w wątrobie Nowickiego egzotycznego pasożyta. I żeby młodszy Nowicki nie zrobił niczego głupiego jak dopadnięcie Twardego nic mu nie powiedział. Stefan zaś nie zrozumiał braterskiej troski, a jego reakcja była gwałtowna. A teraz on Stach umówił się z Marcohem na zabieg. Przy okazji rozczarował go, co do możliwości odzyskania przez Płomiennego wzroku.
- Coś jeszcze? Chyba nie zamierzacie teraz krzyczeć? dodał na końcu
Z każdym słowem Shieska stawała się coraz bardziej blada, nawet zaczynała się czasem chwiać... Gdy skończył, poczerwieniała wściekle i wyszła trzaskając drzwiami... A potem wróciła i przecięła kuchennym noże sznur
- Pani poczeka! Proszę to przemyśleć!! Przecież pani chciała sama wiedzieć. Sao! Ratuj!! - na widok noża spanikował. I to do łez. Uspokoił się jak tylko Shieska przecięła więzy:- Uwah! Wielkie dzięki pani Shiesko. - starał się przywrócić obolałym nadgarstkom czucie. -[i] W każdym razie panu Brokenowi zależy szczególnie na pani bezpieczeństwie
- I dlatego pozwolił mi myśleć, że jestem wariatką?
- Mnie pani nie pyta... jestem kiepskim przykładem. Ja ukrywałem przed młodszym, co mi siedzi w wątrobie. Zresztą... może pan Mustang go prosił, żeby pani nie mówić? Mnie nie prosi to mogłem, nie? - nieoczekiwanie przyszło mu na myśl, że warto raz zwalić na przełożonego.
- A to taki dobry człowiek ponoć ]
- Ludzie z dobroci serca robią głupoty, a brak komunikacji potrafi być zabójczy. -Stasiek plecami do Shieski wyciągnął ze spodni puszkę. - Dlatego radzę pani samej się rozmówić z panem Brokenem, a ja chciałbym ustalić parę spraw z Sao. Czy chce pani czegoś jeszcze?
Gdy zaczął wyciągać coś ze spodni Ścieżka odskoczyła - Eee nie, absolutnie nic - rzekła uspokojona, że to tylko puszka i wyszła
- Radzę pani jeszcze nie wracać do swojego pokoju. Chciałbym z nią pomówić w 4 oczy... Postanowił od razu się przejść do pokoju Xingijki.
Rozmowa z Sao
Zapukał.
Odpowiedziała mu głucha cisza
- Sao, to ja Stanisław. Czy mogę wejść?
- Nie odejdziesz, prawda?
- Inaczej bym nie starał się uwolnić...
Drzwi otworzyła mu Mimi, Sao była ubrana w błękitne szaty wyjściowe: - Czego chcesz?
- Ustalić coś... Zaczynając od tego po co mnie przywiązałyście do łóżka...
- Obłożnie chory nie wstaje, aa co myślałeś? - zapytała zdziwiona
- Aż tak chory nie jestem... I powiedzmy, że to postawiło mnie w dyskomfortowej sytuacji... Do takich rzeczy to ja normalnie potrzebuje... dłuższej znajomości... Nie żebym nie lubił kreatywności... Ale to mniej ważne!
Westchnął licząc w myślach do pięciu: - Dobra, wiesz, że jestem idiotą... I to miejscami ciężkim...
Sao zrobiła wielkie oczy:
- I za kogo ty mnie i May masz... i za kogo ty się masz! Faceci tylko o jednym i wszyscy to idioci... a teraz przepraszam, bo muszę zrobić twoją pracę
- Dobra, wszyscy faceci to idioci, nie łapiemy kobiecej subtelności. Więc czy możemy przejść w brutalną szczerość? Zawsze zakochiwałem się idiotycznie. Bez szans, albo dawałem się wykorzystać. Jedno głupsze od poprzedniego, w, a ostatnie to chyba najgłupsze. Bo Biała Lilia, a to chyba najgłupsze ulokowanie uczuć, nie? - potem westchnął - Sao lubię cię! W tym sensie, że chciałbym cię pocałować, potrzymać za rękę na spacerze. Pocałować cię w te białe włosy, bo są najładniejsze na świecie. I może jestem głupi, bo wydawało mi się, że też mnie tak lubisz. Deklarujesz, że jesteś Białą Lilią, ale i tak... Więc się zdeklaruj. Albo dajesz mi szansę, albo po prostu złam mi serce tu i teraz. Bo skoro jesteś pewna, że nic z tego to od razu wal!
Sao poczerwieniała i spojrzała na stopy - To ten tego, no wiesz... a co tam - objęła Stacha i pocałowała a potem rzekła - Ale i tak muszę iść
Chwilę stał nieruchomo. Jak tylko się otrząsnął zawołał:
- Czy to znaczyło "Tak"?
Dotykając ust stwierdził, że jakoś świat stał się dużo jaśniejszym i prostszym miejscem. Jakoś sobie wyjaśnią ze Stefkiem. Jakoś to będzie z zabiegiem u Marcoha. Jakoś się ułoży z tym całym fałszywym ożenkiem. Będzie na co czekać. A w ogóle to przeprosi Samuela za dzisiaj. Uśmiechając się do siebie wrócił do swojego pokoju. Stefan w kinie
- Pan Alphonse? - spojrzał na przybysza. Szybko jednak stracił zainteresowanie. W każdym razie nie zrobił halo, że to "TEN Alphonse Elric"L - Stryjek mi mówił, że jak historia nie ma jakiegoś podniosłego i odkrywczego przesłania to chociaż jest dla pokrzepienia ducha, czy zrelaksowania umysłu jako dobra rozrywka. Jeśli zaś coś na siłę próbują wybielić lub sczernić to znak, że masz do czynienia z propagandą.
A taniej by wyszło i prawdopodobnie by było dla pokrzepienia ducha jakby po prostu nakręcili film o jakimś Amestrianinie co za wojny w Ishvarze zachowywał się jak człowiek, a nie żołnierz. Nie mówię, że zaraz o Rockbellach, bo za wielu by to uznało za Propagandę. No i byłoby kłopotliwe dla Mistrzyni Rockbell. No i pewno w Amertis znajdzie się tabun przykładów innych niż ten nasz Jasiek Pawlak.
W sumie sceny batalistyczne mogłyby być trudne do nakręcenia... Ale... A co tam! Postaram się kiedyś zarabiać tyle, że będę robić w filmach jako producent. I już ja zadbam o jakość filmów!
To przyszedł pan na film, czy chodzi o co innego? O May sobie chyba wyjaśniliśmy
Ostatnio edytowane przez Guren : 15-03-2015 o 21:23.
|