Wątek: Strefa Zimy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2015, 22:40   #40
Cybvep
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
Obserwujący okolicę z góry Fox przysłuchiwał się wymianie zdań w komunikatorach, choć oczywiście słów pisanych widzieć nie mógł. Jeszcze zanim Kane zaciągnął gościa na górę, Raver przemówił do komunikatora.
- Strażnica to póki co najlepsze miejsce na postój, więc lepiej siedzieć tu tyle ile się da. Gość sprawia wrażenie fanatyka i pewnie nie kłamie, ale jest nieprzewidywalny. Skoro to ten drugi zazwyczaj nadawał, to sugeruję wymyślić jakąś bajeczkę, czemu tym razem miałby nadawać ten nasz.
- Niet, niet, niet! - Pokręcił głową Witalij, przechadzając się po pomieszczeniu. - Wiem, że tu jest przyjemnie i ciepło, ale do kurwy nędzy to jest wrogi posterunek na linii frontu! Nasz jeniec to fanatyk, wierzcie mi, miałem z takimi do czynienia. Nawet jeśli nagra nam komunikat może przemycić w nim coś, po czym zorientują się, że coś nie gra. Albo przypałęta się tu patrol, który wezwie na nas wsparcie z powietrza. Ogrzejemy się, odpoczniemy chwilę i spadamy stąd. Między nami a granicą miasta, jeszcze w obrębie wzgórz, jest coś co wygląda na nieczynne kopalnie, w tym jedną odkrywkową. To by się zgadzało z tym co wyczytałem o Norylsku w sieci, że większość złóż się wyczerpała. Na zdjęciach satelitarnych widać porozrzucane budynki, pewnie opuszczone. Mogą tam być piwnice lub nawet szyby kopalniane, pod ziemią jest cieplej. Na saniach zmieści się jeszcze koza - wskazał na piecyk, przy którym przykucnął - i trochę opału. Można ostrożnie w niej podsycać ciepło, zbytnio nie dymiąc. Stamtąd zrobimy zwiad pod kątem możliwości przedostania się z całym naszym kramem do kryjówki w mieście, którą i tak trzeba najpierw sprawdzić. Nie zadomawiajcie się tutaj.
- Tak, gość jest nieprzewidywalny i lepiej trzymać go z dala od radia, najlepiej zakneblowanego, by nic nie palnął - zgodził się Fox. - Nie trzeba jednak zdawać się na jego komunikaty z ukrytą treścią. Sami możemy mu dokładnie powiedzieć, co ma mówić, i nagrać to. Poza tym przez ostatnie godziny ciągle jesteśmy w ruchu i solidniejszy odpoczynek się nam przyda, hm? Zwłaszcza, że nie wiemy, kiedy będzie następna okazja, a te budynki to wielka niewiadoma i równie dobrze możemy tam wdepnąć w wielkie gówno. Nie mówię, że mamy tu koczować przez wieki, ale na postój chyba możemy sobie pozwolić, a chwilowo strażnica to najpewniejsze miejsce.
- Zasadniczo też byłabym za tym by iść dalej, Witalij - Shade westchnęła i usiadła na jednym z wolnych krzeseł - ale jesteśmy zbyt zmęczeni, by przy ewentualnym spotkaniu z wrogiem nasze działanie było wystarczająco efektywne. Skoro ci islamiści zajęli posterunki równie dobrze mogą być gdzie indziej. Po za tym zakładałam że do miasta spróbujemy dostać się w nocy. Nie wiadomo jak jest mocno strzeżone. - Bezwiednie potarła kark. - Spróbuję wydusić z niego i nagrać dokładne słowa raportu. Może wizja, że będzie pierwszym, który zginie z mojej ręki w razie ataku na nas powstrzyma go od kłamstwa.
- Jak kimnę chwilę i dacie mi trochę czasu z radiem i śrubokrętem, zmontuję samoodpowiadającą prowizorkę - powiedział Zoltan, gdy więźnia zabrano już z pomieszczenia, - to powinno dać nam trochę czasu extra, jak już opuścimy to miejsce. Tyle, że to zajmie trochę i niespecjalnie mam do tego sprzęt, więc potraktujmy to jako opcję awaryjną.
Węgier podszedł do szafki i stuknął w nią czubkiem buta.
I zastanawiam się czy nie warto zgarnąć tutejszego dobra - wskazał na żywność, papierosy i inne rzeczy, którymi wypełniona była szafka - kto wie czy nie łatwiej i mniej podejrzanie będzie tym kogoś przekupić niż walutą?
Hradetzky odrzucił pustą puszkę w kąt i starł z wąsów tłuszcz z konserwy.
- Jak znasz się na sprzęcie to można też przejrzeć te skutery ze składu. Może nadają się do jazdy. - Dodała zwiadowczyni spoglądając na Węgra. W jej oczach wyraźnie widać było zmęczenie. - Niezależnie jak długo tu będziemy muszę choć trochę się przespać. - Przeniosła spojrzenie na dowódcę, którego sami wybrali. - Musimy zdecydować, choć to nie jest łatwa decyzja, bo żaden z wyborów jakie mamy nie jest dobry.

***

Felix skinął głową Kane'owi i bez słowa oddalił się, gdy ten zastąpił go na warcie. Przed odpoczynkiem zamierzał jeszcze zrobić mały wypad do tutejszego "magazynu". Najemnik uśmiechnął się kącikiem ust, widząc Buckmana buszującego przy skuterach śnieżnych.
- Trochę lat minęło od tych szalonych czasów nad Zatoką Hudson, ale widzę, że wciąż masz ciągoty do kurewskiego mrozu i tego typu sprzętu - Fox skinął głową na skutery. - A miałeś się przerzucić tylko na strzelanie - pokręcił głową z udawaną zadumą, utrzymując lekki, swobodny ton. - Gdzieś tu kręci się też jakiś helikopter. Pilotować chyba nie zamierzasz, co? - Raver spojrzał na towarzysza z zaciekawieniem.
- Bo ja wiem... - Roy, nurkujący akurat pod otwartą osłonę skutera, wyprostował się i podrapał w brodę, ni to się krzywiąc, ni uśmiechając. - Różnie bywało i teraz też może być różnie. W końcu jakoś trzeba na te tysiące zapracować.
Zatrzasnął osłonę i, wycierając dłonie w burą, warsztatową szmatę, od czego wcale nie robiły się czystsze, przyjrzał się bacznie Foxowi.
- A tak swoją drogą, jak leci? Słyszałem jakieś branżowe ploty, ale... Sam wiesz.
- Można powiedzieć, że nie miałem czasu się nudzić - Felix wzruszył ramionami. Wyglądał na zmęczonego, co w obecnych okolicznościach szczególnie dziwić nie mogło. - Zazwyczaj rzucało mnie jednak w nieco cieplejsze rejony. Południowa Europa. Indie. Bliski Wschód. Afryka. Jakoś żyję, do emerytury daleko. No chyba, że przymusowej - uśmiechnął się krzywo.
Anglik poszedł do skrzynki z wódką, lekko ją uniósł, sprawdzając wagę, po czym stęknął i przeniósł całą na sanie.
- Naszym żabojadom pewnie w dupach się poprzewracało od tego dobrobytu. Nawet ruski ledwo dawali radę, a czego Allah nie widzi... - Raver poklepał skrzyneczkę, po czym zabrał się za następną.
- Swoją drogą, gawarit pa ruski? - wypowiadane z angielskim akcentem pojedyncze rosyjskie słowa brzmiały dość zabawnie. - Zdaje się, że w antycznych czasach Alaska była rosyjska i bywa tam równie zimno. Można wręcz rzec, że jesteś tu po sąsiedzku - parsknął.
- Można. I owszem, gadam po ichniemu, chociaż aż taki stary nie jestem. Zaliczyłem za to ich ostatnią wojnę, na początku jeszcze w skórze Miśka Lawrence'a, potem tak jakoś wyszło, że zostałem do końca. No i przy okazji poznałem jednego ukraińskiego sapera... Czyli wychodzi na to, że wylądowałem - Roy rozejrzał się z udawanym podziwem po wnętrzu - w tym uroczym miejscu przez Ruskich.
- To dobrze, bo jesteś bardziej obeznany z lokalnym kolorytem - Felix wyszczerzył się. - Połowa grupy praktycznie nie mówi po rosyjsku, więc to także cenna umiejętność. Tam na Alasce też ubieracie się tak jak tutaj? - Raver stłumił śmiech. - Trzeba pomyśleć o grupowym zdjęciu pamiątkowym w tych seksownych wdziankach.
- Tylko od święta.
- Ach. To musi być ta przepaść cywilizacyjna między Zachodem a Rosją. - skwitował krótko odpowiedź Buckmana Fox, w międzyczasie układając kolejną skrzynię na miejsce i zabezpieczając ją pasem.
- Zoltan pewnie niedługo też tu przyjdzie. Może coś zdziała. Ja idę w kimę - zakomunikował, klepiąc kompana po ramieniu i wyszedł z pomieszczenia.

Po wejściu do pseudo-sypialni z pryczami każdy, kto jeszcze był na nogach, mógł zobaczyć, że Fox niesie ze sobą butelkę wódki. Tak się złożyło, że Vader akurat patrzył.
- "Sprzęt" załadowany i zabezpieczony na saniach - Anglik uniósł buteleczkę z uśmiechem. - Padam z nóg...
Raver zrzucił z siebie większość części pancerza, tak by wygodniej było odpoczywać, i usiadł na pryczy.
- Chwała wielkiej Rosji - przemówił poważnym głosem, salutując przy tym do Witalija, a następnie golnął sobie z gwinta.
- No co? Wczuwam się w rolę, a to dobre na sen.

Najwyraźniej zadziałało, bo Fox zasnął w ciągu kilku minut.
 
Cybvep jest offline