Erik na moment przystanął przy ścianie i spojrzał, czy z zakratowanych okien w tym momencie nie wystają lufy. Jakby widział coś takiego to pewnie by przemknął pod oknami, żeby go nie widziano i popędził jakoś za dom i dalej... dalej... na szczęście nie było żadnych luf, bo to nie pieprzone Alamo, a...
- Kurwa, widzieliście jego gały? Jebany jest bardziej nafetowany niż... trafiliśmy do fabryki mety, fety, czy innego gówna. Chujowo. Spierdalamy, bo nas odjebią. - elokwentnie wybrnął z sytuacji i pobiegł do płotu. Przyjrzał się czy po drugiej stronie nie ma jakiegoś zdradzieckiego gówna, o który można by się połamać i czy nie ma drutu kolczastego rozciągniętego - wcześniej nic takiego nie widział, więc pewnie nie ma tu drutu kolczastego. Jak trzeba to używa latarki, ale to w ostateczności - nie chce być łatwym celem innych "Itchytriggifingerniggas". W każdym razie jeżeli wygląda na to, że bezpiecznie to Erik przeskoczy na drugą stronę i tam poczeka na Lillianę i Jeremiego. Miał nadzieję, że pobiegną za nim. Jest bardzo ostrożny z lądowaniem - bardzo nie chciał skończyć jak Ponczo z Predatora, który nawet nie mógł o własnych siłach uciekać.
Mniej więcej już orientował się co się dzieje. To wszystko było ciężkie do ogarnięcia, ale kilka elementów układanki pasowało jak ulał - tak przynajmniej myślał Erik. Po pierwsze została zlikwidowana jedyna osoba, która widziała jakiegoś skurwysyna czającego się w krzakach. Wcześniejsza teoria o seksualnych zboczeniach tej... czirliderki i tego... Erik już nie pamiętał jak oni się nazywali, ta informacja mogła się przydać facetowi od nagrobków, księdzu który będzie im pożegnanie odprawiał i... w sumie nie, nikogo więcej, bo urzędnicy znajdą sobie w papierach ich dane, gdy będą wystawiać akty zgonu. Wracając jednak do tematu to teoria o seksualnych zboczeniach tej dwójki denatów nie była prawidłowa. Najwyraźniej mieli tutaj do czynienia z dość bogato zdobioną fabryką narkotyków, być może był to kult. Oczywistym jest, że facet z domu był naćpany, ale pozostają trzy nadprzyrodzone elementy w tym wszystkim. Po pierwsze parkę zabili, gdy znajdowali się w grupie. Nic nie mówili. Nie było też słychać jak padają. Przypomina się Predator. Ale nawet on nie był tak cichy, żeby podpierdolić dwójkę żywych ludzi spod oczu drużyny - ukradł zwłoki Blaina dopiero, gdy prosiak wdepnął w pułapki komandosów... a potem ten przygłup co tak bardzo chciał gadać w domu i w końcu dostał głowostrzała. Wyszedł z domu zadowolony tak jakby miał możliwość zatelefonowania. Te dwa elementy łączą się w jedną teorię: Teorię Hipnozy. Skoro jednak można było kontrolować ich umysły to czemu nie wykorzystano ich do zamordowania reszty tylko po prostu zlikwidowano ich po cichu (parka) i całkiem widowiskowo (nauczyciel).
O trzecim nadprzyrodzonym elemencie Erik wolał narazie nie myśleć. Narazie trzeba było przegrupować siły i uciec stąd. I z pewnością nie uciekać w stronę mostu i autobusu, bo jak już wcześniej Erik myślał: nie ma żadnego autobusu, a za mostem czeka wyłącznie śmierć!
Ostatnio edytowane przez Anonim : 16-03-2015 o 21:54.
Powód: Lillian Ortis wspomniała o latarce, Erik pamięta o latarce, ale może warto byłoby to zapisać
|