Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2015, 22:00   #20
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Sektor 24

Zafara

Przedstawiciele władz


Mężczyzna i kobieta, obaj humanoidalni jednak ludźmi nie będący wysprzątali mieszkanie. Zdążyli sobie nawet zrobić herbaty (a dokładnie to z nich, które przyjmowało płyny) nim zadzwonił domofon. Soni po krótkiej rozmowie przez słuchawkę, nacisnęła guzik który wpuścił przybyszów na klatkę schodową. Silne, acz nieagresywne pukanie dość szybko spotkało się z drzwiami. Nie było to walenie czy łopotanie- chociaż na to wskazywała siła uderzeń, a po prostu prośba o wejście kogoś, kto w ramionach posiadał wyraźnie za dużo wigoru. Zaf mógł obserwować wszystko stojąc w framudze drzwi do kuchni. Niewysoka współlokatorka uchyliła drzwi, po czym cofnęła się grzecznie robiąc miejsce gościowi. Gest wycofania nie był jedynie grzecznościowy, a wręcz wymagany by mężczyzna mógł przez drzwi przejść. Bary miał bowiem szerokie, zaś jego głowa niemal muskała sufitu w korytarzu.


Był niemal całkowicie łysy, jedynie mały blond kędziorek sprężynował tuż nad pociętym delikatnymi zmarszczkami czołem. Twarz miał twardą, ale jednocześnie przyjazną – tego efektu mógł dodawać ładnie przystrzyżony, lekko zawinięty ku górze wąs w barwie słońca. Wyglądał bardzo ludzko, a nieduże niebieskie oczy wydawały się niezwykle bystre. Wielką dłonią uścisnął małe rączki Soni, po czym uśmiechnął się przyjaźnie do Zafary. Odziany był w niebieski mundur policyjny, jednak odznaczenia na ramionach, wskazywały iż nie jest to pierwszy lepszy policjant.
- Jestem Fiodor. – przedstawił się z lekkim ukłonem, gdy po nim do pomieszczenia wsypało się trzech niższych i mniej reprezentatywnych policjantów. Wszyscy mieli na głowach czapki z daszkiem, a na oczach sporej wielkości gogle przysłaniające twarz aż po nos. – Zgodnie z prośba Pana Rayana, zajmę się przeszukaniem państwa domu. – to mówiąc wyjął zza pazuchy kilka papierów. – Tutaj wszystko jest potwierdzone i opatrzone odpowiednimi pieczęciami, mogą się państwo zapoznać. –stwierdził, uprzejmie dając je Soni, która podziękowała lekkim dygnięciem. – Kiedy my zajmiemy się przeszukiwaniem, Państwo będą musieli porozmawiać z moim przyjacielem. –dodał, gdy niczym na zawołanie zza jego pleców wyłonił się dotąd niewidoczny osobnik. Jego sylwetka była bowiem tak mizerna w porównaniu do Fiodora, że ten całkowicie go zasłonił.
Mężczyzna bardziej przypominał menela spod sklepu niż policjanta. Miał długie, tłuste włosy które opadały mu na jedno oko. Rzadki około dwu dniowy zarost pokrywał jego dość wychudłą twarz, skóra była dość blada. Jako jedyny nie miał munduru, a długi ciemny płaszcz. Szyję delikwenta otaczała plątanina białych wstęg, ni to długi bandaż, ni to szal. Gdy dostrzegł Soni i Zafarę uśmiechnął się i otworzył szerzej jedyne widoczne oko.
- Oho! Kolejne nietypowe istoty w tym szalonym miejscu! – ucieszył się wyraźnie.



Dostrzegłwszy kubek w dłoniach Soni wyszczerzył się jeszcze bardziej. – Herbata! Chętnie się napije.,..chodźmy do kuchni! –zaproponował, przepychając się na przód policyjnego orszaku.

Dystrykt handlowy

Luu

Dział zabawek


Wszyscy nieznajomi zostali wysłani przez świetlistobrodego do jego sekretarki i jedynie Luu pozostał przy nim czekając. Dyrektor kazał mu chwilę poczekać, po czym wykonał dwa szybkie telefony. Chwile po nich po niewysoka istotkę w ponczo podeszła niepozorna kobieta, którą najłatwiej było opisać jako sekretarka numer dwa. Z uśmiechem przylepionym do twarzy przeprowadziła go przez sieć korytarzy i schodów, aż w końcu za jej przewodnictwem Luu trafił do wspaniałego miejsca.


Był to sklep pełen zabawek! Utrzymany w jasnych przyjaznych barwach, ponadto mocno wypełniony dziećmi najprzeróżniejszych ras, którym towarzyszli rodzice. Malutcy kręcili się po placówce szukając kolejnych skarbów na które chcieli naciągnąć swych opiekunów. Niektóre skupiały się na ogromnych wieżach ułożonych z pluszaków, inne obserwowały ruchy napędzanych shinso pojazdów, które przemierzały ustalone trasy, a jeszcze inne grupki wydawały ciche „[I} woahhh[/i]” widząc konstrukcje tworzącą banki różnych kształtów. Sekretarka przeprowadziła Luu ścieżkami dla pracowników, do niewielkiego gabinetu, do którego wejście ukryte było za sklepowa lada, zastawioną terminalami odbierającymi kredyty. Zapukała uprzejmie w drzwi, ale nie czekając na odpowiedź uchyliła je i szczebiotliwym głosem oznajmiła.
- Mino, prezes przysyła ci kogoś do pomocy przy sklepie. Przyda się na imprezy które planujemy w czasie wyprzedaży. –dodała, wpychając delikatnie Luu do środka.
To wnętrze było mniej interesujące. Zwykły gabinet, z niedużym stołem zawalonym papierami, kilkoma niewypakowanymi skrzynkami, oraz terminalem przyspieszającym poruszanie się w kartotece. Wśród tego wszystkiego stał zaś niewysoki stworek, który pewnie dopiero co zeskoczył z krzesła, myśląc, że będzie musiał otworzyć drzwi.



Miał trochę ponad metr wzrostu. Nieproporcjonalnie duże dłonie i stopy, zaś na głowie wyrastało mu kilka lekko dygoczących fioletowych kulek. One, olbrzymie oczy oraz usta były jedynymi widocznymi elementami jego facjaty, bowiem reszta kryła się pod przypominająca kominiarkę maskę. Cały strój Mino przypominał zresztą marnie wykonane przebranie superbohatera. Peleryna zrobiona z strzępka materiału, elastyczny purpurowy kombinezon, oraz wysokie buty i grube rękawice. Spojrzał on na Luu zaciekawiony, a ruchem wielkiej dłoni odesłał sekretarkę do siebie.
- Jestem Mino ,szef działu zabawek, a ty? –zagadnął głosem który przypominał trochę zabawkową piszczałkę.

Pango

Rejestracja


Wszyscy nowi pracownicy Valv zostali wysłani do odpowiednich pokojów. Widać gruby szef firmy, miał od groma sekretarek. Kto Bogatemu zabroni? Oczywiście bogatszy, ale chyba takowego w okolicy nie było, ale nie miał czasu by zawracać sobie głowę ilością sekretarek konkurencji. Niedźwiedź żujący listek eukaliptusa trafił do pokoju o wdzięcznym numerze 303. Kiedy wszedł (stosując niższa klamkę, specjalnie przystosowana dla niedużych gości), mógł zobaczyć jaka obsługa przypadła jemu.


Była to blond włosa dziewczyna o gładkiej młodej twarzy. Lekko spiczaste uszy oraz jasna cera, wskazywała na zapewne jakieś powinowactwo z elfami, lub inna podobna do nich rasą. Ubrana była w lekka sukienkę błękitnej barwy – widać świetlisto brody nie wymagał w pracy konkretnych uniformów… albo wybrał ten typ jako strój służbowy. Bawiła się ona jakimś fioletowo-różowym piórem, które lewitowała nad jej dłońmi. Jednak szybko schowała je do szuflady lekko zaczerwieniona, jak gdyby przyłapano ja na czymś wstydliwym.
- Umh… witam! – przywitała się, trochę nazbyt energicznie, bowiem unosząc się lekko z krzesła, poszturchnęła kubek z spinaczami, które rozsypały się po ziemi. – Ojejej… jej twarz jeszcze bardziej zapłonęła rumieńcem, ale szybko się opanowała. – Proszę się nie przejmować i siadać, Pan w sprawie pracy na stanowisku ochroniarza? – upewniła się jeszcze, gestem dłoni sprawiając, że spinacze powoli unosiły się z ziemi, wracając na swe miejsce.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline