Locked and ready.
Zielone wskaźniki gotowości zamrugały przed oczami agenta, kiedy cybernetyka po kolei wskazywała cele: metalowe "dziecko" i głowę hakera, która została przypisana jako "Human 2" przez algorytm rozpoznawania twarzy. Przez zalewaną wodą szybę i ostre światło cel gubił się i na powrót znajdował, powodując frustrującą powódź kolejnych alarmów, jak aparat nastawiony na śledzący autofocus - niemniej był tam na pewno, w całej swojej fizycznej grozie i groteskowym absurdzie; nie przywidział się agentowi, a tym bardziej Harremu. Rusznikarz szybko otrząsnął się z szoku, i powoli sięgnął między fotele, gdzie leżała krótka strzelba samoróbka. Technicznie zaawansowana Arsaka, idealnie komponująca się z aktywnym systemem celowania niestety wciąż leżała grzecznie w metalowej walizce na tylnym siedzeniu auta, i Tedowi pozostał do wyboru jedynie ciężki rewolwer.
-
Spokojnie. Tylko bez gwałtownych ruchów, bracie. To może być pułapka. Albo chuj wie co. Ostatni raz widziałem te kurewstwa chyba w Kongu... małe, wredne skurwysnki... - powiedział cicho żołnierz, nie spuszczając oka z dziecka przed maską i robiąc ręką dziwne wygibasy, żeby złapać broń.
Tymczasem upiorny cyborg trwał w tej dziwnej pozie, jakby jeep i siedzący w nim mężczyźni były jakimś pradawnym, okrutnym bóstwem, któremu dzikie plemiona składają ofiary z ludzkich głów. Nagle zmienił pozycję - nieludzko szybkim ruchem - przyciskając głowę hakera do piersi, tak jak dziecko tuli swojego ukochanego misia. Podniósł swoją stalową "
głowę" wprost na Specetra i... zrobił susa w bok, znikając z zasięgu halogenów.
-
FUCK! - krzyknął Harry, wreszcie pewnie chwytając obrzyna -
Widzisz gnoja?! - spytał chyba bardziej nerwowo niż powinien. Pogrzebał coś przy kolumnie kierownicy, i halogeny zaczęły powoli się przesuwać, omiatając teren. Specter podążał za nimi oczami... i na granicy światła i cienia, wśród zaścielających okolicę ruin, jego ulepszony wzrok wychwycił jakiś kształt, który komputer celowniczy oznaczył jako potencjalny
target. Wyglądało na to, że cyborg okrążył auto po sporym łuku i stoi teraz - co prawda w sporej odległości, ale jednak - dokładnie naprzeciw drzwi od strony pasażera.