Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2015, 10:37   #40
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
To było … nieludzkie. Jak można było zrobić coś takiego Sally. Jakim trzeba było popieprzonym świrem, by zrobić coś takiego. Pociąć ją na kawałki i zrobić z niej przynętę. Ze ślicznej Sally.
Jim rzygał jak kot. Piorunem opróżnił swój żołądek i przez kilka bezcennych minut nie mógł robić nic innego. Nie bardzo docierało do niego co się dzieje. Jim płakał. Płakał jak bóbr. Wielkie łzy skrzywdzonego dzieciaka leciały mu po policzkach na umazaną rzygowninami twarz.
Nagle uderzył w niego starch. Strach tak obezwładniający, że poczuł jak włosy stają mu dęba, a gardło tak mu się ściska, że nie może złapać tchu. Otarł oczy, by zobaczyć bezgłowe ciało nauczyciel i kulącego się z bólu Jack’a. Dostrzegł też znikającego między kukurydzą Petera.
- To pułapka. – jego mózg pracował na takich obrotach, że miał wrażenie, że rozsadzi mu czaszkę.
Zerwał się na chwiejnych nogach chwytając latarkę i kij. Dopadł do Jack’a chwytając go za kołnierz i zmuszając do biegu.
- Zasięg! – wrzasnął.
- Musimy uciec z jego zasięgu, bo nas wystrzela! – Jim krzyczał nie zdając sobie z tego sprawy.
Wtedy dostrzegł, że pozostali się rozbiegli.
- Wracajcie durnie! – próbował ich zatrzymać, ale było za późno.
Jack krwawił, ale nie mogli zostać odsłonięci na polu. Jim starał się dotrzeć jak najdalej od kukurydzy i schronić się między najbliższymi drzewami. Miał wrażenie, że kilka najbliższych chwil zadecyduje o tym, czy przeżyją.
Ucieczka Warda miała jeden plus. Przestał ich oświetlać tą swoją kretyńską kamerą. Jim chciał dotrzeć do drogi za rosnące na poboczu drzewa. Tam będzie mógł się zająć Jack’iem. A potem wyłączyć latarkę, gdzieś się przyczaić i czekać na Viktora.
Wciąż miał na sobie plecak z ciepłą odzieżą. Powinna tam być bawełniana podkoszulka. Porwana na pasy mogła robić za bandaże.
Z tego co pamiętał by dojść do autobusu musieliby przejść koło pola kukurydzy. Z rannym Jack’iem to było samobójstwo. Wręcz zachęta dla tego popieprzonego rzeźnika.
Robili za dużo hałasu. Musieli się ukryć. Ktoś na nich polował. Nie należało mu dawać okazji do ataku. Nie wiedział w jakim stanie jest Jack. Czy wytrzyma do świtu?
Gdy będzie miał więcej czasu Jim przeanalizuje, że do autobusu jest jakieś 3 mile. Co Victorowi daje 6 mil do przebiegnięcia. Jeśli wróci za pół godziny, to będzie bardzo dobrze. O ile w ogóle wróci.
Zdecydowanie lepszą opcją było poczekać do świtu i pójść w stronę Old Harvest, no chyba że nie uda się powstrzymać krwotoku. Wtedy będzie musiał zarzucić sobie Jack’a na plecy i pójść do wioski modląc się by ten porypany świr odpuścił, albo … zajął się kimś innym.
 
Tom Atos jest offline