Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2015, 18:00   #29
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Einar i Shana

Einar wszedł na zapelcze i dalej ukrytymi drzwiami do małego, odgrodzonego placyku, podwórza. Dostęp był tylko od strony karczmy. Oficjalnie. Z tego podwóza poza powrotem do karczmy można było dostać się do budynku, przed wejściem stały dwa zakaprroy
-Czego?- Zapytał jeden z nich- Jak do szefa to...to szefa nie ma dla byle kogo!
- To chyba jak zawsze – odparł. –Powiedzcie mu, że Riccetti przyszedł i ma dla niego ofertę, na której można sporo zarobić.
-Ta, dobra- Powiedział ten sam- A teraz grzecznie sztylety, miecze i inne ustrojstwo, a kolega pójdzie powiedzieć i uprzedzić, że Riczeti przyszedł.- Einar zauważył, że facet wyciągnał i nadstawił worek, żeby móc wrzucić żelastwo
Einar bez słowa wyciągnął zza pasa sztylet i rapier, po czym wrzucił je do worka. Następnie uniósł nieco jedną nogę, schylił się i wyciągnął z podeszwy jeszcze jeden sztylet, który zaraz również dołączył do reszty.
Einar wszedł na górę. Tam te urzędował szef gildii, wiedział, że wołają na niego “Zgrabny”. Fakt ten wynikał nie z jego urody czy też wielkiego słownictwa czy ogłady.
- Einar, mój najlepszy przyjaciel i zawód - Westchnął - Podobno szukasz zemsty, niektórzy mówią, że zostałeś oszukany - Zaczął bez ogródek na jego widok - Siadaj chłopcze...wina?
Mocno zdezorientowany Riccetti rozejrzał się gwałtowanie po pomieszczeniu, w poszukiwaniu zabójcy bądź naładowanej kuszy wycelowanej w jego plecy. Ostatnio tak wiele razy mu grożono, że tak ciepłe powitanie wydawać się mogło nazbyt podejrzane. Jednak ku jego zdumieniu, nic niebezpiecznego na niego nie czyhało. “Przynajmniej do czasu, aż ten krzywy krasnal nie spuści z oczu tej nieobliczalnej elfki” - pomyślał ze zgrozą.
-Jeśliś łaskaw - z większym spokojem i opanowaniem przyjął ofertę Zgrabnego i usiadł. -Cieszę się, że zechciałeś poświęcić mi swój czas - zaczął ostrożnie, jednak mówił pewnie i swobodnie. -No cóż, muszę przyznać, że ostatnio ktoś podłożył mi nogę… Jednak nie mam zamiaru przedkładać zemsty nad interesy. Przyszedłem tu, ponieważ chciałbym Ci złożyć pewną propozycję, która może znacznie zwiększyć nasze wpływy i dochody. A moja zemsta będzie przy tym jedynie wisięką na torcie.
-I takie słowa są pieśnią dla mych uszu. Słucham uważnie - Upił łyk wina i westchnął - Powiedzmy, że są tutaj ludzie, którzy życzą ci źle młody, ale mam sposób by ich...powstrzymać z tym ich myśleniem życzeniowym...na jakiś czas - podkreślił i wymownie spojrzał w kierunku mężczyzny - Dlatego też chciałbym wiedzieć czy opłaci mi się szepnąć słówka tu czy tam…
-Zapewne ty również nasłuchałeś się co nieco o wyprawie na bagna i założeniu tam osady. Wszyscy mówią, że to istna żyła złota i niebywała okazja na zwiększenie swego majątku. Co byś powiedział na to, byśmy również nieco z tego uszczknęli – przy ostatnim zdaniu usta Einara ułożyły się w szelmowskim uśmieszek. –Nie myślałeś nigdy o poszerzeniu swych wpływów? Nowa osada, przez którą codziennie przepływać będą tabuny kupców, szlachciców i różnej maści podróżników, może dać gildii niepowtarzalną okazje. Jednakże nim ta osada powstanie, przydałby się ktoś, kto przygotowałby grunt pod nasze przyszłe plony. Ktoś kto potrafiłby, zorganizować dogodną, nie wzbudzającą niczyich podejrzeń siedzibę oraz nawiązał przyjacielskie stosunki ze strażą oraz władzami i zapewniła by nie przeszkadzali nam w naszych przyszłych… interesach. – powiedział z przekonaniem i pewnością siebie. –Myślę, że znasz mnie już na tyle, by wiedzieć, że byłbym w stanie podołać temu zadaniu.
O ile nie podejmiesz decyzji, a interes okaże się być lipnym. No dobra, zaufam ci chłopcze, tylko mnie nie zawiedź! Możesz być spokojny, póki co nikt nie będzie ciebie tutaj ścigał, ale jeśli mnie wykołujesz to sprawię, że żywy nie będziesz w stanie się pokazać w żadnym cywilizowanym miejscu na całym Wybrzeżu!- Zastrzegł.
-Nie musisz się niczego obawiać- Einar uniósł ręce na wysokość głowy. –Już wkrótce sprawię, że oboje będziemy znacznie zamożniejsi – powiedział, po wziął ostatni łyk wina. Po krótkiej chwili milczenia odezwał się ponownie. –Przydałby mi się również ktoś do pomocy. Ktoś silny i niezbyt rozgarnięty, by robił wszystko co mu każe, a zarazem lojalny, bym nie skończył pewnego dnia z nożem w plecach. Przychodzi Ci ktoś do głowy?
- A czasem dwa osiłki twej siostry nie są tego typu osobami? Głupie i chętne do pomocy zawsze?- Zapytał z zainteresowaniem- Chyba masz w sobie tyle czaru i uroku, by podpuścić ich? Bo jeśli nie to niby dałoby radę coś zorganizować, ale wiesz, nie lubię pomnażać kosztów…
-Nie chce mieszać Andrei w moje interesy, a w dodatku jej osiłki nie darzą mnie przesadną sympatią - stwierdził. -Możesz podrzucić mi kilka ksywek osób, które by się nadawały do tej roboty. Wybiorę jednego, może dwóch z nich i postaram się wytargować jak najniższą stawkę. Lepiej teraz zainwestować nieco więcej, niż potem stracić wszystko...
- Jest to zrozumiałe...no dobra. To teraz słuchaj. W dzielnicy, tutaj znajdziesz Rogatego, Bydlaczka i Grajka. Siedzą pewnie gdzieś, ale nei wiem gdzie, musisz się przespacerować. W dokach na pewno siedzi Jaszczur, Zębatka oraz Klopsik. No i uderz po okolicy jak chcesz, pytaj o Żabę, Kota oraz Myszora. Powinni siedzieć gdzieś pod miastem, pewnie się nudzą, myto ściągają/…
-Rogaty, Bydlaczek, Grajek, Jaszczur, Zębatka, Klopsik, Żaba, Kot, Myszor… Łatwo zapamiętać. Pogadam z nimi w najbliższym czasie. - uśmiechnał się szeroko, po czym wstał. -W takim razie to wszystko, co chciałem z tobą omówić. Nie będę dłużej marnować twojego cennego czasu - Einar uścisnął mu dłoń na pożegnanie, po czym dodał. -To do zobaczenia.

Riccetti wyszedł z pokoju, a po odzyskaniu swoich rzeczy, niezwłocznie ruszył w stronę baru, gdzie ostatnio zostawił elfkę. Jej widok wywołał w nim zaskoczenie, a zarazem ulgę. W prawdzie prze jego wyjściem, Shana była nieco mniej osmolona, a w po karczmie nie unosiła się taka gęsta warstwa dymu, ale mimo wszystko nie mógł narzekać.
-Ooo… Ty wciąż żyjesz - rzekł, po czym położył na blat przed krasnoludem cztery monety. -Dobra robota.
Następnie ponownie zwrócił się do Shany.
-Wracamy do karczmy. Tam się umyjesz, a potem mogę oprowadzić Cię dalej po mieście.
- Od razu po mieście. - Zaprotestowała dziewczyna.
- Pozbądź się przynajmniej tej sadzy z twarzy i chodźmy - odparł.
Shana szybko wytarła twarz w sukienkę i wyszczerzyła się radośnie.
-Mister, a złoto?- Odezwał się krasnolud- Płać.
-Starość nie radość mój przyjacielu. Wzrok już chyba nie ten… - Einar zaśmiał się, po czym jednym sprawnym ruchem zgarnął wszystkie monety z blatu i wręczył je krasnoludowi prosto do ręki. Następnie uznając tą sprawę za zakończoną spojrzał na elfkę. Westchnieniem skwitował jej poczyniania, po czym rzekł - Niech będzie… Później kupę ci nową sukienkę. Teraz zbierajmy się już stąd… śmierdzi tu spalenizną.
- Młody, myśmy się chyba, prawda nie zrozumieli. To była raptem zaliczka…-rzekł z uśmiechem, grając palcami na blacie
Einar, będąc już w połowie drogi od drzwi, odwrócił się i spojrzał na Roszpunkę.
- Od kiedy to zaliczkę płaci się po wykonaniu roboty? - zapytał. - W dodatku wyraźnie widać, że niezbyt przyłożyłeś się do swej pracy… - spojrzał znacząco na umorusaną w sadzy Shane.
-To do następnego - powiedział, po czym bez oczekiwania na odpowiedź Krasnala ruszył do drzwi
 

Ostatnio edytowane przez Hazard : 21-03-2015 o 17:45.
Hazard jest offline