Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2015, 22:22   #2
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Trypr Trybopsuj był dzielny, nie bał się kolunmy czarnego światła i potęgi.
Wytrzymał całe trzy sekundy.
A potem zniknął, jak to gremliny mają w zwyczaju i biegł, biegł jak najdalej, przeklinając korzenie, krzaki, śliski mech, paprocie i wszystko inne, czego tak nie znosił. Miejsce, gdzie się ucieka powinno mieć Bruk. Ewentualnie kałuże. A nie to wszystko.
Nawet nie zauważył, jak niewidzialność zniknęła a on sam ciężko dysząć dopadł do zaśniedziałej bramy starej odlewni.
A nasiono mocy, zasiane w umyśle Trypra rosło, wypełniając jego małe ciało. Oczywiście nie zmieściło się tego za dużo. Trypr oceniał to na jakieś jeden i jeszcze pół gremlina, bo chyba spuchł, ale reszta wylała się uszami. O innych otworach nie mówiąc.

Któryś Trybopsuj właśnie rozwalał zawias lewego skrzydła bramy z mizernym skutkiem. Spojrzał na Trypra przekraczającego bramę i rzucił szybkie
- Mieć drapaka?
- Dać drapaka, tępy psujec! - zirytował się Trypr, który tyle co przestał uciekać - Dać drapaka!
I rzucił kamieniem w gremlina, chybiając o dobre cztery kroki. Ludzkie, bo o gremlińskich to z siedem.
Zaczęło padać. Trypr nie lubił deszczu, bo od deszczu wszystko rdzewiało. Źle się budowało i źle psuło zardzewiałe rzeczy.
Nim doszedł do bramy, ktoś poklepał do w plecy. Zły Trypr obrócił się i u warknął
- Czego chcieć!?
- Mieć drapaka ty mówić - pokazał młody gremlin psujowi połamany pilnik, jak nic nie nadający się do użytku - Dać drapaka?
I spojrzał na Trypra z nadzieją w wyłupiastych oczach. A Trypr zrobił się tak czerwony, jak tylko czerwony może być ktoś niebieski.
Dzień chyba nie mógł być gorszy...


Kiedyś była to zapewne komnata zarządcy odlewni, były tu miniaturowe modele krasnoludzkich maszyn odlewniczych i sztabki różnych stopów i Ładne Meble. O dziwo gremliny tu nie buszowały, wręcz przeciwnie, przychodziły tu z nabożną czcią by oddać cześć i pamięć swojemu dobroczyńcy, gnomiemu magowi-wynalazcy Rubakanowi Sparkfingerowi... a właściwie to pamiątkom po nim, które gobliny zabrały, uciekając w panice przed egzorcyzmami kapłana Gonda, który wyświęcał je z warsztatu. Gremliny kochały Rubakana. Dawał im do zabawy i niszczenia urządzenia z pomieszczenia oznaczonego jako "Projekty nieudane, do rozbiórki", nasyłał je na konkurencję, czasem korzystał z ich pomocy w warsztacie. Wszystkie Trybopsuje go uwielbiały Rubakana... z wyjątkiem Trypra, którego stary szaleniec opętał magią chowańcową i zrobił z niego niewolnika.

Gremlin siedział obok brązowego posągu właściciela odlewni, który Trybopsuje przerobiły, by pasował do ich idola - odrąbały mu nogi by był niższy i domalowały na twarzy brodę, wąsy i okulary białą farbą. Na posąg narzuciły szatę Rubakana, a u stóp położyły jego Karzące Bolidło.
Trypr źle to wspominał. Gdy jakiś Gremlin zrobił coś, co nie podobało się Sparkfingerowi, obrywał bolidłem i telepotało nim tak, że aż zęby trzeszczały. I miało się po tym kaca jak po oleju do trybów. On oczywiście obrywał najczęściej.
Karzące Bolidło było popsute i nikt nie umiał tego naprawić.
Wiadomo dlaczego, pomyślał Trypr. Przecież rdzeń arkaniczny jest pęknięty, a nowe rdzenie nie rosną na drzewach. Trzeba nieco alchemii i precyzji...
- ...
- ... ?
- ... ???
- Zara w mordę golem! - Trypr wybuchnął i złapał się za głowę, która nagle zabolała i wiedza znowu wyciekła uszami. I innymi otworami - Ja tego nie wiedzieć! Ja nie mogę tego wiedzieć, ja za gupi!
Przypomniał sobie dziwne spotkanie, co tak go przeraziło. Coś weszło mu w głowę.
- Ja tego nie mówić! - powiedział stanowczo Trypr sam do siebie - ja nie wiedzieć, że nie mogę tego wiedzieć, bo ja gremlin. Rubakan to wiedzieć, ot! - zakończył stanowczo i sam sobie pokazał "upiekszony" brązowy posąg.
Milczał dłuższą chwilę, a gdy zobaczył gremlina Kierpca zaglądającego ukradkiem do Pokoju Sparkfingera, cisnął w niego zdechłym nietoperzem i pogroził Bolidłem. Podglądacz uciekał aż się kurzyło, co na chwilę poprawiło humor Trypra.
- Ja wiedzieć! - nagle podskoczył - ja dostać Rubakanowatość!

Gremlin ucieszył się wywijając koziołki i skacząc po meblach, po czym zaczął tańczyć z posągiem prawie-Sparkfingera, po czym znów jakiś ból go dopadł i zaczął zwijać się na podłodze, chlipiąc. Pozbierał się jednak.
- Ja za mały na Rubakanowatość! - krzyknął w pustkę pokoju - Ty słyszeć, głupia studnia! Ja za mały! Musieć urosnąć! Musieć zrobić hormoniczną replikację na poziomie... ja tego nie wiedzieć! A w dupa parowóz! - i kopnął Kałamarz Pana Rubakana, który pięknym rozbryzgiem wypisał tryprową wściekłość na ścianie.
- Ale ja się dowiedzieć. Ja teraz Rubakan! - gremlin zdjął szatę z posągu i ubrał ją. Była oczywiście za duża, ale była jego. I nikt mu nie przeszkodzi, bo będzie miał Bolidło! A tak!
A jak będą się go wszystkie Trybopsuje słuchać, to zbuduje Powiększacza. To ważne, by zbudować Powiększacza, bo wiedza nie będzie cieknąć uszami. Nie wspominając o ... sami wiecie.
I co równie ważne - szata zacznie pasować.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 17-03-2015 o 22:31.
TomaszJ jest offline