Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2015, 22:30   #43
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Valth+Vivianne

Thomas biegł ile miał sił w nogach. Zapewne gdyby miał astmę to by już dawno padł, i kurczowo łapał powietrze. Był zmęczony ale nie dawał za wygraną. Cały czas zdawało mu się, że czuje oddech tego psychopaty. Nie chciał umierać. Nie prawiczkiem. Przecież tak to nie mogło się skończyć. Łzy spływały mu po policzku, gdy nagle zobaczył Jordan. Nadzieja pojawiła się w oku młodzieńca, a nowe siły napełniły jego zmęczone ciało. Podbiegł do niej, praktycznie wpadając na dziewczynę.
-Suki..Dzięki Bogu.. - dopiero po chwili zorientował się, że jego dłonie są na jej barkach. Zawstydził się. Rozejrzał się dookoła, ale nie było nikogo widać[/i] - Gdzie są wszyscy? - padło pytanie, a w jego głosie można było wyczuć strach*

Nigdy nie przypuszczała, że spotkanie kolegi z klasy może ją tak ucieszyć. Uśmiechnęła się szczerze z trudem łapiąc oddech.
- Musimy wiać…. jak najdalej od tego domu - wydusiła zupełnie nie zwracając uwagi na to, co mówił chłopak. Złapała Thomasa za rękę i pociągnęła w stronę, z której ten przybiegł. Chciała uciekać.

Był zdezorientowany. Nie wiedział co robić. Widział śmierć nauczyciela. Widział jak jego koledze, coś obrywa dłonie, tak że ten krwawił niczym na jakimś filmie gore. A potem dotyk Jordan. Ta ciągnęła go w stronę, z której przybiegł. Po dwóch metrach zatrzymał, pociągając dziewczynę do siebie. Nie wiedział jak jej powiedzieć:
-Nnnieee tamm - wyszeptał, a łzy zaczęły spływać mu po policzku -Aspectro, Ryan.. - próbował zebrać się na odwagę by nie krzyczeć. Chciał tego bardzo, lecz jedyne co zrobił to łkając powiedział -oni nie żyją..coś ich zabiło..uciekłem..zostawiłem ich tam.. - tak bardzo chciał się do niej przytulić. Nie wiedział co robić. Po prostu nie wiedział.

Przez chwilę nie rozumiała co do niej mówi. Gdy sens wypowiedzi dotarł w końcu do dziewczyny ta stanęła jak wryta, otworzyła szeroko oczy, lekko rozchyliła usta i bez ruchu wpatrywała się w kolegę analizując jego słowa, które nie mogły być prawdziwe. Nie mogły!
- Jaja sobie robisz - wydusiła w końcu. - Powiedz, że to głupi żart! - syknęła zaciskając palce na ramieniu Thomasa. Gdyby nie warstwa ubrań na ciele chłopaka zostałyby pewnie krwawe ślady paznokci.

Adrenalina jaka pulsowała w żyłach, sprawiła że nie czuł jak dłonie Jordan zaciskają się na jego ramieniu. Musiał się wziąć w garść. Po prostu musiał. Jeśli nie dla samego siebie, to może.. Wziął głęboki wdech i powiedział do dziewczyny:
-Nie. Nie robię sobie jaj. Co tu się dzieje? Gdzie są wszyscy ? - zapytał ostro. Nie podobało mu się to wszystko.

Ostry ton głosu przywołał ją na ziemię. Rozluźniła uścisk - Storz nie żyje, poszedł do tego domu… poszedł poprosić o pomoc - mówiła szybko, oczy zaszły jej łzami, zaczęła drżeć. - I ten szaleniec, ten z domu strzelił mu w łeb… jego głowa po prostu wybuchła. Wybuchła rozumiesz?! Zaczęłam uciekać, były kolejne strzały. Trafił jeszcze Angelę. Angelę Lester. Nie wiem gdzie są wszyscy, bałam się. Tak strasznie się bałam- płakała.

Gdy Jordan zaczęła podnosić głos, Thomas automatycznie położył dłoń na jej ustach. Przysunął się blisko niej i szepnął:
-Nie krzycz. - Ward zaczął szybko myśleć. Jedyne co mu przychodziło na myśl, to Hostel. Horror, gdzie studenci są porywani i torturowani, ginąc straszną śmiercią. Przerażało go to. Powstrzymywał się ledwo by się nie rozkleić. -Będzie dobrze. Nikomu nie pozwolę Cię skrzywdzić - powiedział niczym aktor grający w kiepskim filmie. Szkoda że to przypominało horror, a nie jakiś erotyk.
Thomas zaczął się rozglądać. Stali na skraju Old Harvest, a mimo to nikt nie usłyszał strzału. A może nie chciał usłyszeć. Droga, na której stali prowadziła w głąb wsi. Może były tam inne domy. Przynajmniej miał taką nadzieję. Nie zamierzał jednak pukać do nich. Nie wiedział, czy uzyska pomoc, czy może śmierć.
-Musimy się stąd wydostać. Musimy iść do przodu. Po cichu - jak ninja, ale tego nie powiedział na głos.
Wziął Jordan za rękę, nie wiedział nawet czemu, i ruszył w kierunku drogi. Pochylał się. Poruszał się szybko. Ostrożnie. Trzymał się jakiegoś płotu, albo drzewa. Tak by żadne światło na nich nie padało.

Ścisnęła mocno rękę chłopaka i ruszyła za nim. Miała nadzieję, że uda im się dotrzeć do wioski. Może tam znajdą kogoś, kto im pomoże. Kogoś komu można będzie powiedzieć o tym co się stało. -A co z resztą? Co z chłopakami, którzy z Tobą poszli? Może trzeba im wysłać smsa - rzuciła zapominając zupełnie, że są na jakimś zadupiu pozbawionym zasięgu. - Umrzemy tutaj.

-Nie wiem. Mam nadzieję że żyją. - szepnął odwracając głowę w kierunku Jordan, gdy ta powiedziała o smsie -Nie umrzemy. Nie zamierzam umrzeć prawiczkiem -warknął zły i poirytowany. Sam nie wiedział na kogo bardziej. Na Suki za jej głupi tekst, czy za gówno w którym się znaleźli. Nie myślał nawet o tym co mówi, i jaki może to mieć wydźwięk. Zapomniał nawet o kamerze, która zwisała mu na pasku, i rejestrowała wszystko.

Nie umrzemy, nie umrzemy, nie umrzemy powtarzała w głowie zmierzając w kierunku Old Harvest. Musiała przyznać, że w towarzystwie Thomasa czuła się nieco bezpieczniej.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline