Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2015, 19:51   #211
snake.p
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Bezskuteczne poszukiwanie Felixa pogłębiło zdenerwowanie Waightstilla. Ogarniał go coraz większy niepokój - pocośmy brali dzieciaka ze sobą! Zawsze gdzieś bez słowa przepadnie! - wciąż powtarzał, jednak bez Felixa nie chciał wracać do ciepłej chaty, w której ich goszczono. Po zapadnięciu zmroku w jego oczach ta trupia osada - jak zdążył ją ochrzcić - skąpana w seledynowej poświacie księżyca, nabrała jeszcze bardziej złowrogiego charakteru. Z każdego zakamarka Waightstillowi wiało grozą.

Nagle jego uwagę zwrócił ruch pod ścianą jednej z chat - domostwa, do którego skurczyła się cała wieś. W pierwszym odruchu sądził, że to Felix, lecz te żółte, opalizujące w mroku ślepia zmroziły Waightstillowi krew w żyłach. To nie mógł być Felix.

- Konrad, widzisz?! Tam pod ścianą! - wskazał nagłym ruchem Waightstill.
 
snake.p jest offline